Gorycz jest w kielichu najlepszej nawet miłości: i tym oto rodzi ona tęsknotę ku nadczłowiekowi, tym nieci pragnienie twórcze.
Pragnieniem twórcy, strzałą i tęsknotą ku nadczłowiekowi: o powiedz, bracie mój, jestże li tym twe pragnienie małżeństwa?
Święta jest niewola taka, święte takiego małżeństwa śluby.
Tako rzecze Zaratustra10.
Słuchamy tego wszystkiego z wielką atencją i z każdym słowem czujemy się coraz bardziej ludźmi lepszej kategorii. Gdy przemawia Johann, SS-Führer, któremu podlega Hans, łzy mimowolnie napływają mi do oczu. Kątem oka dostrzegam, że moja matka też jest poruszona i spogląda na nas niemal z czułością. Dobrze, że potem następuje kolejne muzyczne intermedium, bo nie wiem, jak bym sobie poradziła ze złożeniem przysięgi przed sztywnym i poważnym urzędnikiem stanu cywilnego, który co rusz łypie na nas podejrzliwie okiem. Nie wiem, co temu człowiekowi się wydaje i o czym myśli, ale kulę się w sobie jak w szkole przed wywołaniem do odpowiedzi. Mam wrażenie, jakby usiłował nas prześwietlić i upewnić się, czy nasza miłość jest szczera i prawdziwa.
Oddycham z ulgą, gdy wreszcie kończymy wygłaszać te wszystkie formułki i na znak rozpoczynającego się nowego strumienia krwi zapalamy świecę wetkniętą w podarowany przez Reichsführera SS świecznik. To powrót do starogermańskiej tradycji i urzeka mnie, że w tym uczestniczę. Rodzice zapewne żałują, że byli tej ceremonii pozbawieni, ale cóż, żyli w zupełnie innych czasach. To przed nami jest ta cudowna, bajeczna przyszłość. Mam nadzieję, że będą z nas dumni.
Dostajemy nasz pierwszy wspólny egzemplarz Mein Kampf z imienną dedykacją, a potem przyjaciel Hansa wręcza nam na drewnianym talerzu pradawne symbole dobrobytu: chleb i sól.
I wreszcie dzieje się rzecz najważniejsza, na której Hansowi tak bardzo zależało. Najpierw zgodnie przysięgamy, że będziemy wieść uczciwe wspólne życie, podejmując działania dla dobra całego narodu. Potem SS-Führer uroczyście ogłasza nasze przyjęcie do wspólnoty rodów SS i wręcza nam księgę rodową SS11.
Oddycham z ulgą. Wszystko przebiegło tak, jak sobie założyliśmy, a może nawet lepiej, bo kilka osób wydaje się szczerze poruszonych. Wreszcie możemy zaśpiewać:
Wenn alle untreu werden, so bleiben wir doch treu:
Dass immer noch auf Erden für euch ein Fähnlein sei,
Gefährten unsrer Jugend, ihr Bilder bess’rer Zeit,
Die uns zu Männertugend, zum Liebestod geweiht.
Wollt nimmer von uns weichen, uns immer nahe sein:
Treu wie die deutschen Eichen, wie Mond- und Sonnenschein!
Einst wird es wieder helle in aller Brüder Sinn:
Dann kehren sie zur Quelle in Lieb’ und Treue hin.
Es haben wohl gerungen die Helden dieser Frist,
Und nun der Sieg gelungen, übt Satan neue List!
Doch wie sich auch gestalten im Leben mag die Zeit:
Du sollst uns nicht veralten, o Traum der Herrlichkeit.
Ihr Sterne! seid uns Zeugen die ruhig niederschau’n;
Wenn alle Brüder schweigen und falschen Götzen trau’n:
Wir woll’n das Wort nicht brechen und Buben werden gleich,
Woll’n predigen und sprechen vom heil’gen teutschen Reich!12
Przyjęcie ma formę nieco bardziej uroczystego obiadu. Wytyczne, jakie otrzymaliśmy podczas przygotowań, jasno i wyraźnie określały, że wielkie, tradycyjne wesela nie są mile widziane. Trochę potem tańczymy, ale niewiele. Głównie toczy się ożywiona dyskusja o tym, że Niemcy nie mają sobie równych i planach podbicia całej Europy. Panowie się przerzucają, który by co podpowiedział, poradził albo czego szczególnie pogratulował Hitlerowi, a ja z przyjaciółkami dla odmiany snuję plany, gdzie zamieszamy z Hansem i jak to będzie być żoną.
Jest tak miło, zupełnie jakby wojna nas nie dotyczyła.
Jedynym nieprzyjemnym incydentem jest stwierdzenie pod koniec uroczystości nieco podchmielonego ojca Hansa, który usiłuje nam tłumaczyć, że mieszkanie w Berlinie jest najgorszym z pomysłów, bo jeśli ktoś zaatakuje Niemcy, to zogniskuje działania na stolicy. Jego pogląd budzi spory niesmak i co niektórzy nawet się zastanawiają, czy aby na pewno sympatyzuje z Führerem.
Nie wiem, co mu się stało i skąd wziął pomysł, że ktokolwiek mógłby zagrozić naszemu krajowi. Jestem szczerze oburzona, zresztą jak znakomita większość gości. Poza moją babcią Fridą, która, głucha jak pień, słyszy piąte przez dziesiąte i co rusz powtarza nieznośne pytanie, kto i dlaczego będzie atakował jej ukochany Berlin. Wreszcie pod pretekstem późnej pory daje się wywieźć na swoim fotelu na kółkach do sypialni i położyć spać.
Konsternacja niestety rozsiadła się między gośćmi, którzy zbyt jowialnym śmiechem usiłują zatrzeć złe wrażenie, jakie zrobił na nich Heinrich. Sama na chwilę odpływam, zastanawiając się, do czego zmierza i jakie są jego prawdziwe przekonania. Bo choć jest zdeklarowanym nazistą, to wydaje mi się, że pobrzmiewa w tym jakaś fałszywa, a może ckliwie sentymentalna nuta. Ale może to tylko złudzenie? Któż to wie?
Dziennik – drzewo genealogiczne do wypełnienia przez narzeczonych (z archiwum prywatnego)
Fragment wpisu do księgi rodów SS:
Podjęte działania w zakresie kształcenia i wychowania państwa ludowego muszą znaleźć ukoronowanie w instynktownym i rozumowym zakorzenieniu znaczenia i poczucia rasy w sercu i umyśle objętej nimi młodzieży. Żaden chłopiec i żadna dziewczynka nie powinni opuszczać szkoły bez uzyskania ostatecznej świadomości co do konieczności i istoty czystości krwi!
W ten sposób zostanie stworzony warunek dla utrzymania podstaw rasowych naszej narodowości i tym samym zabezpieczenia wstępnych warunków dla późniejszego dalszego rozwoju kulturowego!
Obywatelem może być tylko ten,
kto jest towarzyszem narodowym.
Towarzyszem narodowym może być tylko ten,
kto jest krwi niemieckiej, bez różnicy wyznania!
Dlatego żaden Żyd nie może być towarzyszem narodowym!
Świadectwo aryjskiego rodowodu stanowi dokument w rozumieniu przepisów; dlatego przy jego sporządzaniu należy zachować drobiazgową dokładność podczas wpisywania informacji i przestrzegać bezwzględnej prawidłowości zapisanych szczegółów rodowodu. Także właściciel świadectwa poprzez staranne i prawidłowe opracowanie