NA POMOC NA POMOC NA POMOC NA POMOC.
Mam ochotę go zabić. Zamienić go w zmiażdżone kości, poharatane ciało i krew.
A TERAZ SĄ CZYSTE, SKURWIELU?
Zajebać go na śmierć.
A TERAZ SĄ CZYSTE?
NA POMOC NA POMOC NA POMOC NA POMOC.
Dwóch mężczyzn wpada na Korytarz. Łapią mnie i odciągają. Odpycham ich.
SPRÓBUJ MNIE KURWA DOTKNĄĆ.
Nadchodzą kolejni. Stawiają Roya na nogi, stają między nami, patrzą na mnie, jakbym był jakimś potworem. Patrzę na nich. Patrzę przez nich i prosto na Roya.
Napadł na mnie, to wariat, zabierzcie go ode mnie.
Roy płacze i szlocha. Łzy ciekną mu po twarzy i oddycha szybko i ciężko. Mężczyźni starają się go uspokoić.
Chciałem mu pomóc przy toaletach, chciałem mu tylko pomóc, a on na mnie napadł. Nie zrobiłem nic złego.
Patrzą na mnie. Patrzą na mnie, jakbym był potworem.
Odwracam się i wracam do Pokoju. Jest pusty, a ja zaczynam chodzić szybkim krokiem i ciało mi się trzęsie i próbuję się opanować. Połowa mnie chce wrócić na Korytarz i bić się z każdym, kto tam jest, i albo zniszczyć, albo zostać zniszczonym, połowa mnie chce się ukryć. Całość mnie chce alkoholu i wina i koki i cracku i kleju i benzyny, które miałem we śnie.
Furia wezbrała. Chodzę i trzęsę się i próbuję się opanować. Muszę się uspokoić, ale nie wiem jak. Wentyle, na których polegam, które są mi potrzebne do przeżycia, od których się uzależniłem, zniknęły, zastąpione Lekarzami i Pielęgniarkami i Opiekunami i Zasadami i Regułami i Lekami i Wykładami i Posiłkami Obowiązkowymi i porannymi Pracami i żadne z nich ani trochę mi kurwa nie pomaga. Nawet kurwa odrobinę.
Przestaję chodzić. Patrzę w podłogę. Zaciskam pięści i ściskam i każda komórka w moim ciele napina się i przygotowuje i nadchodzi Furia nadchodzi i nie wiem co robić ani dokąd iść ani jak ją powstrzymać i nadchodzi i nadchodzi i dochodzi. Wybuch. Wrzeszczę. Widzę łóżko. Łapię koniec łóżka i podnoszę je i przewracam i materac spada i chwytam prostą metalową ramę i podnoszę ją i rzucam ze wszystkim wszystkim wszystkim i pęka ale to nie wystarcza więc skaczę na nią skaczę na nią skaczę na nią i pęka znowu znowu znowu i zostają tylko połamane pręty i bolce i śruby i wrzeszczę i jest mi dobrze i dopiero się rozkręcam. Podchodzę do szafki. Wyciągam szuflady i rzucam i są po drugiej stronie Pokoju i to nie są już szuflady tylko kawałki szuflad, a szafka ciągle tu jest więc podnoszę ją i ciskam nią i to już są tylko kawałki szafki.
Ktoś stoi w drzwiach i ten ktoś krzyczy, ale go nie słyszę. Jestem ponad słuchem, ponad wzrokiem, ponad czuciem, ponad myśleniem. Jestem głuchy, niemy i ślepy. Nieprzytomny, nieświadomy i nieokiełznany.
Jest komoda, są kawałki komody. Jest kolejne łóżko i przewracam je i niszczę je. Jest więcej wrzasków i potem są Mężczyźni w Bieli i są ręce i trzymają mnie i wrzeszczę.
Jest igła.
Jestem w nowym Pokoju. Jest zwyczajny i biały i pusty oprócz łóżka. Nie wiem, jak się tu znalazłem ani jak długo tu jestem, ani jaki jest dzień, ani która jest godzina. Wiem za to, że nadal jestem w Klinice. Wiem to, ponieważ słyszę wrzaski. Wrzaski Nałogowców pozbawionych nałogów. Wrzaski martwych, którzy jakimś cudem ciągle żyją.
Leżę na plecach i patrzę w sufit. Wymiotowałem dziś dwa razy, ale nie było najgorzej. Nie było krwi ani żółci, ani kawałków wnętrzności, tylko woda i kwas. Znajduję w tym pocieszenie. Jest to jedyny aspekt mojej sytuacji, w którym znajduję pocieszenie. Czekam, aż ktoś przyjdzie i powie mi, że mam się wynosić. Próbuję podjąć decyzję, co dalej. Nie mam gdzie mieszkać, nie mam dokąd pójść. Nie mam pieniędzy, środków do życia, pracy. Nie mam szans na pieniądze, środki do życia, pracę. Nie mam pewności siebie, godności osobistej, poczucia wartości. Mój instynkt samozachowawczy zanikł wiele lat temu. Nie będę zawracał sobie głowy Rodzicami ani Bratem, ani kilkorgiem przyjaciół, którzy mi zostali. Kiedy stąd wyjdę, spiszą mnie na straty. Kiedy stąd wyjdę, spiszę siebie na straty.
Ktoś puka do drzwi, a ja nie zwracam na to uwagi. Ktoś znowu puka, a ja znowu nie zwracam na to uwagi. Nie chcę nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać, ani mieć z kimkolwiek do czynienia. Muszę podjąć decyzję, co dalej.
Drzwi otwierają się i Ken i mężczyzna i kobieta wchodzą, a ja siadam. Mężczyzna jest wyższy od Kena i ma umięśnione ciało i krótkie czarne sterczące włosy. Nosi duże czarne buty, sprane czarne dżinsy i czarną koszulkę ze zdjęciem harleya z przodu i napisem Jedź Ostro, Jedź Czysto. Jego ramiona są całe w tatuażach, a knykcie w bliznach. Kobieta jest niska i pulchna i ma długie siwe włosy ściągnięte w kucyk i wygląda jak Mona Liza. Ma na sobie grube luźne ubranie i wełniane skarpety i sandały i ma srebrne pierścionki na palcach i turkusowy wisiorek na szyi. Nie widzę tatuaży ani blizn. Ken mówi.
Cześć, James.
Cześć.
Możemy usiąść?
Jak chcecie.
Ken siada na brzegu łóżka, kobieta siada po turecku na podłodze, mężczyzna stoi. Ken mówi.
To jest Lincoln.
Pokazuje na mężczyznę. Mężczyzna patrzy na mnie.
Jest Szefem Oddziału Sawyer.
Patrzę na niego.
A to jest Joanne.
Lincoln patrzy na mnie.
Jest Oddziałowym Psychologiem.
Patrzę na niego.
Chcielibyśmy porozmawiać o tym, co się wczoraj stało.
Lincoln patrzy na mnie, patrzę na niego.
No to porozmawiajmy.
Lincoln mówi. Ma głęboki i twardy głos, brzmi jak zardzewiały metalowy szpikulec.
Chcemy, żebyś ty mówił. Chcemy usłyszeć twoją wersję wydarzeń. Wyrzucicie mnie stąd?
Ken spogląda na Lincolna, Lincoln spogląda na Joanne. Joanne mówi. Na razie chcemy porozmawiać.
Od czego mam zacząć?
Lincoln mówi.
Kiedy zaczęły się kłopoty?
Miałem sen, zły sen, i to mnie kompletnie rozjebało. To się chyba wtedy zaczęło.
Ken mówi.
O czym był ten sen?
Byłem sam w Pokoju i nie wiedziałem, gdzie jestem i jak się tam znalazłem, i piłem i brałem narkotyki i unicestwiłem się. Wydawał się prawdziwy i kiedy się obudziłem, bałem się.
Joanne mówi.
Miałeś Sen Nałogowca.
Co to jest Sen Nałogowca?
Kiedy Alkoholicy i Narkomani przestają pić i brać narkotyki, ich podświadomość w dalszym ciągu ich łaknie. To łaknienie czasami manifestuje się w postaci snów, które mogą się wydawać niepokojąco rzeczywiste i w pewnym sensie są rzeczywiste. Mimo że nie brałeś, jakaś część twojego umysłu właśnie to robiła. Przypuszczalnie będziesz miewać takie sny jeszcze nawet przez rok.
Brzmi nieźle.
Lincoln mówi.
I co potem?
Patrzy na mnie.
Poszedłem do Łazienki i zwymiotowałem i gorzej się poczułem. Chciałem obejrzeć sobie twarz i zrobiło mi się niedobrze jeszcze inaczej i znowu gorzej się poczułem. Potem poszedłem wyczyścić Toalety.
Nadal