Wybór Crossa. Sylvia Day. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Sylvia Day
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Эротика, Секс
Год издания: 0
isbn: 9788381395656
Скачать книгу
Och, mój Boże! – Kyle zerwała się pośpiesznie. Gdy otworzyła kształtne usta, wyleciał z nich obłoczek pary. – Nie wiedziałam, że wróciliście!

      Rzuciła się na Cary’ego. Nawet nie zdążyłam wypuścić jego ręki.

      Doktor Travis zdjął nogi z biurka i wstał. Jego sympatyczna twarz pojaśniała w szerokim uśmiechu. Był jak zwykle ubrany w spodnie koloru khaki oraz bluzę od dresu. Na nogach miał skórzane sandały, a w uszach kolczyki, które nadawały mu niekonwencjonalny wygląd. Jego brązowe zmierzwione włosy były nieuczesane, a okulary w drucianej oprawce miał nieco przekrzywione.

      – Spodziewałem się was dopiero po trzeciej – powiedział.

      – W Nowym Jorku właśnie jest po trzeciej – odparł Cary, wyswobadzając się z objęć Kyle.

      Podejrzewałam, że Cary przespał się kiedyś z tą ładną blondynką, ale ona nie wymazała tego z pamięci równie łatwo jak on.

      Doktor Travis uściskał pośpiesznie mnie, a potem Cary’ego. Widziałam, że mój najlepszy przyjaciel przymknął na chwilę oczy i oparł policzek na ramieniu doktora Travisa. Zdumiałam się, jak zawsze wtedy, gdy zdarzało mi się widzieć go szczęśliwym. Doktor Travis był dla niego kimś w rodzaju ojca i Cary niezmiernie go kochał.

      – Wciąż się obracacie w Wielkim Jabłku?

      – Ma się rozumieć – odrzekłam.

      Cary wskazał mnie kciukiem.

      – Eva wychodzi za mąż. A ja będę miał dziecko.

      Kyle stłumiła okrzyk.

      Dałam Cary’emu kuksańca łokciem w żebra.

      – Au – powiedział z wyrzutem, rozcierając bok.

      Doktor Travis zamrugał powiekami.

      – Moje gratulacje. Szybko działacie. Obydwoje.

      – Niewiarygodnie szybko – mruknęła Kyle. – Ileż to czasu minęło? Miesiąc?

      – Kyle. – Doktor Travis wsunął krzesło pod biurko. – Zostawisz nas na minutę samych?

      Prychnęła i z ociąganiem ruszyła do drzwi.

      – Jesteś dobry, doktorku, ale myślę, że będziesz potrzebował więcej niż minutę.

      *

      – Zaręczona, co? – Kyle zaciągnęła się e-papierosem, wpatrując się w Cary’ego, który odebrał piłkę doktorowi Travisowi i zrobił unik.

      Siedziałyśmy na zniszczonych trybunach, jakieś trzy rzędy poniżej korony, co było wystarczającą odległością, by nie słyszeć sesji terapeutycznej odbywającej się na sali gimnastycznej.

      Gdy Cary się otwierał, stawał się niespokojny. Doktor Travis szybko się zorientował, że Cary potrzebuje aktywności fizycznej, aby powiedział coś o sobie.

      – Zawsze się zastanawiałam – Kyle przeniosła wzrok na mnie – czy ty i Cary w końcu będziecie parą.

      Roześmiałam się i pokręciłam głową.

      – Nas łączy coś innego. Od zawsze.

      Kyle wzruszyła ramionami. Jej oczy miały barwę nieba nad San Diego i były obrysowane jaskrawoniebieską kredką.

      – Długo znasz tego gościa, z którym bierzesz ślub?

      – Wystarczająco długo.

      Doktor Travis wrzucił piłkę do kosza, a potem z sympatią potargał włosy Cary’ego. Spojrzał na mnie, co oznaczało, że teraz kolej na mnie.

      Wstałam i przeciągnęłam się.

      – Pogadamy później – powiedziałam do Kyle.

      – Powodzenia.

      Uśmiechnęłam się krzywo i zeszłam schodami na dół, gdzie czekał na mnie doktor Travis.

      Był wzrostu Gideona, więc przystanęłam, nie schodząc na najniższy stopień. Nasze oczy znalazły się na tym samym poziomie.

      – Zastanawiał się pan kiedyś, czy nie przenieść się do Nowego Jorku, doktorze?

      Uśmiechnął się półgębkiem.

      – Jakby w Kalifornii nie było wystarczająco wysokich podatków.

      Westchnęłam przesadnie.

      – Musiałam spróbować.

      Zeszłam na sam dół, a on otoczył mnie ramieniem.

      – Cary także mnie o to zapytał. Pochlebia mi to.

      Poszliśmy do jego gabinetu. Zamknęłam drzwi, a doktor przysunął zniszczone metalowe krzesło i obrócił je oparciem do przodu. Usiadł na nim okrakiem i położył ręce na oparciu. Było to jedno z jego dziwactw. Korzystał z krzesła przy biurku, gdy nie robił nic ważnego, ale przechodząc do sprawy, dosiadał tego grata.

      – Opowiedz mi o swoim narzeczonym – powiedział, gdy zajęłam moje zwykłe miejsce na zielonej winylowej kanapie, która trzymała się w całości jedynie dzięki sklejającej ją taśmie i była udekorowana podpisami dawnych i obecnych pacjentów.

      – Po co? – zaprotestowałam. – Przecież obydwoje wiemy, że Cary już to zrobił.

      Cary zawsze zaczynał sesję od opowiadania o mnie i moim życiu. A to w końcu prowadziło do mówienia o sobie.

      – I wiem, kim jest Gideon Cross – powiedział doktor Travis i tupnął nogą w charakterystyczny sposób, który nigdy nie świadczył o zniecierpliwieniu czy irytacji. – Ale chcę usłyszeć, co ty masz do powiedzenia o mężczyźnie, którego masz poślubić.

      Zastanawiałam się przez chwilę, a on siedział w milczeniu, nie czekając, lecz po prostu obserwując mnie.

      – Gideon jest… Boże, o nim można tyle powiedzieć. Jest skomplikowany. Musimy przepracować pewne problemy, ale poradzimy sobie. W tej chwili najtrudniejsze dla mnie jest to, co czuję do piosenkarza, z którym się… spotykałam.

      – Brett Kline?

      – Pamięta pan, jak się nazywa.

      – Cary mi przypomniał. Ale i tak pamiętałem naszą rozmowę na jego temat.

      – No tak. – Zerknęłam na oszałamiająco piękną obrączkę. – Jestem bez pamięci zakochana w Gideonie. Odmienił moje życie. Sprawia, że czuję się piękna i pożądana. Wiem, że nasze zaręczyny mogą się wydawać zbyt pośpieszne, ale tylko Gideon jest odpowiednim dla mnie mężczyzną.

      – Ja i moja żona także pokochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. Poznaliśmy się w liceum, lecz ja już wtedy wiedziałem, że poślubię tę dziewczynę.

      Przeniosłam wzrok na stojące na biurku fotografie jego żony. Jedno zdjęcie pochodziło z czasu, gdy była młodsza, drugie było bardziej aktualne. W gabinecie doktora panował straszny bałagan, pełno tam było papierów, sprzętu sportowego, starych plakatów, przedstawiających minione sławy sportowe, ale szkło osłaniające zdjęcia było nieskazitelnie czyste.

      – Nie rozumiem, dlaczego Brett robi na mnie wrażenie. Nie chodzi o to, że go pragnę. Nie wyobrażam sobie, bym mogła być z kimś innym niż Gideon. Seksualnie i pod innymi względami. A jednak Brett nie jest mi obojętny.

      – Niby dlaczego miałby ci być obojętny? – zapytał doktor z prostotą. – Zaistniał w twoim życiu w ważnym dla ciebie okresie, a zakończenie tego związku okazało się dla ciebie czymś w rodzaju objawienia.

      – Brett budzi moje zainteresowanie – ale to nie jest właściwe słowo – nie z powodu nostalgii.

      –