Dla Stanisławy najważniejszą rzeczą było chronić dzieci, męża i mimo że nie mogła nieść im fizycznego wsparcia, to przynajmniej mogła milczeć. Tuliła do siebie tylko Sylwię, ale głęboko wierzyła, że niebawem ucałuje synów. Kiedyś była zmuszona ich opuścić i ten wyrzut sumienia odżył na nowo. Już nigdy nie pozwoli, żeby coś czy ktoś ich rozdzielił. Pozostawienie z mężem w Łodzi dwójki małych dzieci, trzyletniego Bronisława i rocznej Sylwii, i udanie się do szkoły przy ulicy Karowej w Warszawie było niewątpliwie jedną z najtrudniejszych decyzji w jej życiu. Ale z drugiej strony była to jedyna możliwość, by spełnić swoje marzenie, a w zasadzie zrealizować powołanie. Kochała dzieci, lubiła nieść pomoc innym, troszczyć się o wszystkich dookoła, a jej samarytańska natura domagała się przekucia tych potrzeb w czyn. W jej przypadku zostanie położną wydawało się naturalną koleją rzeczy.
Jednak w czasie nauki w Warszawie nie widziała swoich dzieci przez wiele miesięcy. Koszty dojazdu do Łodzi przekraczały możliwości rodziny. Na miejscu były za to niezastąpione ciocia i babcia.
Kolejne krzyki i kolejne razy. Stanisława ze zgrozą patrzyła na coraz bardziej napuchniętą twarz córki.
– Gdzie się ukryli?!
– Nie wiemy.
– Mów, bo inaczej… – i tu następowała cała litania gróźb i złorzeczeń, bogato ilustrowanych wizjami tego, co im zrobią.
Czy skoro miały umrzeć, jak tu ciągle powtarzano, miało jakieś znaczenie, jak ma się to wydarzyć?
Przez ich głowy nie przemknęła myśl o zdradzie najbliższych, choć stale dywagowały, gdzie mogli się ukryć. U dziadków, znajomych, może musieli opuścić Łódź? Czasem błagały los, by to się wreszcie skończyło. Albo niech je zabiją, albo niech pozwolą żyć. Choć życie na ICH zasadach życiem nie było. Były wyczerpane. Szczególnie źle znosiła to Sylwia, wcześniej tak dotkliwie pobita. Stare siniaki się nie zagoiły, nie zbladły, gdy jej ciało pokryły nowe.
W tym przedsionku piekła wszystko zdawało się pozbawione nadziei. A jednak Stanisława potrafiła się jej uczepić z całą mocą. Modliła się gorliwie, zachęcając córkę, by jej towarzyszyła. Bywały chwile, gdy Sylwia zamykała się w sobie, niemal tracąc przytomność. Była tak osłabiona, że matka zaczęła się obawiać o jej życie.
– Sylwuś, wszystko się jakoś ułoży. – Głaskała ją po drżących plecach.
– Wiem, tylko że nie mam już siły.
– Zobaczysz, zaufaj Bogu, On nas poprowadzi.
– Mamo, wiem, tylko dlaczego nas tak doświadcza?
– Kochanie, Bóg nie doświadczy cię czymś, czego nie byłabyś w stanie udźwignąć.
– Ufam Mu, ale czasem wydaje mi się, że zsyła na mnie o wiele więcej, niż podołam…
– Córeczko, jesteśmy razem. Zobacz, jaki to dar, przecież mogli nas rozdzielić.
– Ale mogli też wcale nas nie aresztować.
– Z wyrokami boskimi nie wolno dyskutować.
– Ja już nie mam siły.
– Kochanie, masz, sama jeszcze nie wiesz, jak wiele.
Stanisława położyła dłoń na rozpalonym czole córki. Bała się, panicznie się bała, a jednak nawet w takich okolicznościach usiłowała znaleźć jakiś punkt zaczepienia, którego mogłaby się uchwycić i dzięki niemu przetrwać. Nawet jeśli w tych koszmarnych warunkach zdawało się to niemożliwe.
A jednak. Posiadała niezwykłą wewnętrzną siłę, wiarę, która pozwalała się zaadaptować do nowych, nawet najgorszych okoliczności. Stanisława sama nie do końca to rozumiała, ale odmawiając modlitwę, z pełnym zaufaniem dawała się prowadzić.
Tym razem też tak było.
7 Niektóre źródła podają 19 lub 20 lutego. Ja przyjęłam datę z relacji Sylwii Leszczyńskiej zamieszczonej w książce Macierzyńska miłość życia. Teksty o Stanisławie Leszczyńskiej, teksty zawarte w książce zebrał i opracował bp Bohdan Bejze, wyd. II powiększone, Diecezjalne Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1988, s. 33. 18 lutego do domu Leszczyńskich wpadło gestapo, ale 20 lutego Stanisława i Sylwia Leszczyńskie zostały zabrane do więzienia.
8 https://www.kalbi.pl/kartka-z-kalendarza-18-lutego-1943.
9 https://pl.wikipedia.org/wiki/18_lutego.
10 Narodowe Siły Zbrojne (NSZ) – polska konspiracyjna organizacja wojskowa obozu narodowego działająca w latach 1942–1947, licząca w szczytowym okresie rozwoju około 75 tysięcy ludzi. W czasie okupacji niemieckiej walczyła z Niemcami i zwalczała polskie formacje komunistyczne: Gwardię Ludową, Armię Ludową oraz partyzantkę radziecką i bandy rabunkowe. W późniejszym okresie brała udział w tzw. powstaniu antykomunistycznym, walcząc przeciw Armii Czerwonej, NKWD, formacjom Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego i in.) i Ludowego Wojska Polskiego. W końcowej fazie wojny jawnie współpracująca i kolaborująca z Niemcami. Oskarżana o antysemityzm. Jednostki NSZ nie podporządkowały się także legalnym władzom RP na uchodźstwie w Londynie i prowadziły bratobójcze walki z innymi polskimi formacjami partyzanckimi.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Narodowe_Si%C5%82y_Zbrojne.
11 Kenkarta (niem. Kennkarte, karta rozpoznawcza) – dokument tożsamości wydawany obligatoryjnie przez okupacyjne władze niemieckie, na mocy rozporządzenia Hansa Franka z 26 października 1939 roku, wszystkim nieniemieckim mieszkańcom Generalnego Gubernatorstwa, którzy ukończyli piętnasty rok życia. W początkowym okresie okupacji poświadczeniem tożsamości były przedwojenne polskie dowody osobiste. Władze postanowiły wydać kenkarty prawdopodobnie ze względu na duże rozpowszechnienie fałszywych polskich dowodów.
Źródło: Wikipedia.
12 W 1936 roku katolicy stanowili 56,4 procent mieszkańców, wyznający religię mojżeszową – 34,4 procent, a ewangelicy – 8,6 procent.
Łódź stała się w 1850 roku drugim po Warszawie miastem pod względem liczby mieszkańców w Królestwie Polskim. W ciągu stulecia liczba ludności w Łodzi zwiększyła się sześćset razy, z niecałego tysiąca w 1815 do 600 tys. w 1915 roku. Tak szybki wzrost demograficzny w XIX wieku jest nieporównywalny w skali całej Europy. Inne miasta w tym czasie powiększały się dziesięciokrotnie, najwyżej szesnastokrotnie.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludno%C5%9B%C4%87_%C5%81odzi.
13 Macierzyńska miłość życia, op. cit., s. 39.
14 W XIX wieku Łódź rozwijała się bardzo dynamicznie, przyrost demograficzny nie szedł jednak w parze z rozwojem terytorium miasta. Napływająca ludność osiedlała się w okolicznych wsiach. Zabudowa tych nowych osiedli odbywała się w sposób chaotyczny, bez podstawowych mediów. Tuż