Recepta na szczęście. Agata Przybyłek. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Agata Przybyłek
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Любовно-фантастические романы
Год издания: 0
isbn: 9788366517844
Скачать книгу
nos. – Moje życie to katastrofa.

      – Dlaczego tak mówisz? Masz jakieś problemy?

      – Żeby to jeden…

      Maks popatrzył na nią z empatią.

      – Może zamiast płakać, opowiesz mi o tym?

      – Nie wiem, czy jest sens. I tak nie będziesz umiał mi pomóc. Jeśli w ogóle mnie zrozumiesz…

      – Hej, nie oceniaj mnie tak nisko, dobrze? Najpierw powiedz mi, o co chodzi, a potem będziemy się martwić.

      Julia rozważała przez chwilę jego słowa, ale w końcu skinęła głową.

      – Świetnie! – ucieszył się Maks. – Ale najpierw zdejmij kurtkę i but. – Popatrzył na jej ubranie. – Na pewno jest ci w tym za gorąco.

      Gdy dziewczyna pozbyła się niepotrzebnych w domu elementów garderoby, Maks zaniósł je na korytarz, a ona w tym czasie opukała twarz wodą i wrócili do salonu.

      – Może najpierw zakroplę to oko – powiedziała jeszcze, zanim zaczęli rozmowę. – Znowu zaczyna mnie boleć, poza tym lekarz kazał mi to robić kilka razy dziennie.

      – Pomóc ci?

      – Jeśli chcesz…

      Maks rozejrzał się za reklamówką z apteki, a potem kazał znowu położyć się Julii na kanapie i przysiadł obok niej, żeby przeczytać ulotkę dołączoną do kropel.

      – Trzeba wpuścić dwie, trzy do jednego oka – objaśnił. – Musisz przy tym patrzeć do góry.

      – Jasne.

      Przeszedł do rzeczy. Chociaż nigdy tego nie robił, bo najzwyczajniej w świecie nie miał okazji, odciągnął jej lekko powiekę, a potem wpuścił pierwszą kroplę. Julia syknęła i zamrugała gwałtownie, więc pogłaskał ją lekko po twarzy, zanim wpuścił następną.

      – Boli?

      – Niezupełnie, ale to dziwne uczucie.

      – Jeszcze tylko kilka i będzie po krzyku – powiedział łagodnie, po czym wpuścił kolejne krople i zakręcił butelkę.

      – Dzięki. – Julia się uśmiechnęła.

      – Nie ma za co. – Popatrzył jej w oczy. – Na ulotce napisano, że powinnaś jeszcze chwilę poleżeć, więc nie wstawaj od razu.

      – Tak zrobię.

      – A jak nudności i głowa?

      – Lepiej – odparła, chociaż jej głos brzmiał tak słabo, że Maks nie był tego taki pewny. – Mówiłam ci, że tamto uderzenie to nic poważnego.

      – Nawet jeżeli, to i tak uważam, że lekarz mógłby cię obejrzeć. Lepiej dmuchać na zimne.

      – Ty zawsze jesteś taki troskliwy? Brzmisz teraz jak moja matka.

      – Jak moja też – zauważył.

      Julia uśmiechnęła się lekko.

      – Tak, to ich wspólna cecha. A tak w ogóle: napijesz się czegoś? – spytała. – Przez tę beznadziejną sytuację wyszłam na niegościnną.

      Maks pociągnął nosem.

      – Właściwie to napiłbym się herbaty. Kiepsko się czuję – dodał, co było zgodne z prawdą. Chociaż tak przejął się Julią, że zapomniał o swoim stanie zdrowia, czuł, jak powoli rośnie mu temperatura. W ostatnich dniach to właśnie wieczory były najgorsze.

      – To może zrobię ci taką z cytryną, imbirem i miodem?

      – Jeżeli to pomoże… Ale ja zrobię nam obojgu, okej? – Znowu popatrzył jej w oczy. – Ty leż.

      Julia protestowała przez chwilę, ale w końcu mu uległa. Była zmęczona, z jej wzrokiem nie było najlepiej i ostatecznie przekonał ją argument, że mogłaby niechcący poparzyć sobie palce. Ograniczyła się więc do wydawania Maksowi instrukcji, a gdy już podał jej kubek z herbatą, usiadła na kanapie, żeby zrobić mu miejsce.

      – Dzięki. – Posłał jej uśmiech.

      – A może chcesz coś na przeziębienie? – zaproponowała. – Nie żebym była niemiła, ale ty też nie najlepiej wyglądasz.

      – Oho, a więc już widzisz? – zaśmiał się Maks.

      Zamiast odpowiedzieć mu jakaś ripostą, popatrzyła na niego spokojnie.

      – Powiedzmy, że już jest trochę lepiej.

      – A więc te krople to jakiś cud medycyny. Działają błyskawicznie.

      – Raczej powiedziałabym, że w końcu przestałam odczuwać skutki badania przez okulistę, ale nazywaj to, jak chcesz. Wracając jednak do leków… Chcesz coś przeciwgorączkowego?

      – Nie odmówię. Naprawdę nie czuję się najlepiej.

      – A u lekarza byłeś? – Julia spojrzała na niego wymownie.

      Maks dla swojego dobra przemilczał komentarz.

      – Przyganiał kocioł garnkowi – mruknęła więc dziewczyna, ale wielkodusznie poszła do apteczki i przyniosła mu leki, a z sypialni zabrała ciepły koc.

      – Czym sobie na to zasłużyłem, o, łaskawa pani? – zaśmiał się Maks.

      Zażył tabletkę i okrył się kocem. Julia zapaliła stojącą nieopodal lampę. Ciepłe światło rozświetliło wnętrze, przez co pokój stał się bardziej przytulny. Dziewczyna wróciła na kanapę i podciągnęła kolana pod brodę.

      – To co, pogadamy? – Maks kolejny raz spojrzał jej w oczy.

      Julia wzięła do ręki kubek z herbatą i zamyśliła się.

      – Właściwie to nie wiem, czy jest sens o tym rozmawiać – stwierdziła zasmucona.

      – Dlaczego?

      – Bo jak już mówiłam, moje życie to katastrofa.

      – Daj spokój. Nie ma takich problemów, których nie da się rozwiązać.

      – Być może, ale raczej nie możesz mi pomóc. Poza tym przemyślałam sobie to wszystko i doszłam do wniosku, że nie jesteśmy tak blisko, żebym ci się zwierzała.

      – Czyżby? – Maks uniósł brwi. – A przypomnieć ci, jak w dzieciństwie kąpaliśmy się w jednej wannie?

      Julia prychnęła.

      – Tylko dlatego że nie miałam wyboru. Nikt nie pytał mnie o zdanie, więc nie mogłam odmówić.

      – Akurat. Pewnie wcale nie chciałaś odmówić.

      – Maks! Na litość boską! Przecież byłam wtedy kilkuletnią dziewczynką. Jesteś okropny.

      – Dobrze, już dobrze – mruknął, uświadamiając sobie, że ten komentarz może rzeczywiście był nie na miejscu. – Mów lepiej, co cię trapi.

      Julia odetchnęła głęboko.

      – Powiedzmy, że ostatnio mój plan na życie legł w gruzach.

      – Poważnie? – zdziwił się Maks.

      – Niestety.

      – Ale co masz dokładnie na myśli? Jesteś chora? Wyrzucili cię z pracy?

      – Można powiedzieć, że chodzi o to pierwsze.

      – Żartujesz… – Chłopak zbladł. – To coś poważnego?

      Do oczu Julii napłynęły łzy. Wahała się, czy powiedzieć mu więcej, ale w końcu nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre.