Ale wraz z początkiem XVI wieku ten hierarchiczny świat został zaatakowany, i to z dwóch różnych stron, przez rewolucyjne sieci. Po pierwsze, z Europy Zachodniej wypłynęli we wszystkie strony globu liczni „odkrywcy” i „zdobywcy”, którzy dzięki mistrzowskiemu opanowaniu technik nawigacji i silnej motywacji finansowej stopniowo zmieniali obraz zastanego na innych kontynentach świata. Dokonali tego, albo doprowadzając do upadku wszystkich istniejących dotąd władców, jak działo się to w Amerykach (tu przyszły im z pomocą patogeny, które nieświadomie zabrali ze sobą z ojczyzny), albo ustanawiając globalną sieć ufortyfikowanych placówek handlowych (te wprawdzie wolniej, ale równie nieubłaganie naruszały suwerenność lokalnych reżimów, jak to się stało w Azji i w Afryce). Jednocześnie zaś – dzięki szybkiemu rozprzestrzenianiu się za pomocą druku, a nie tylko przez tradycyjne kazania – ustalony porządek świata burzyć zaczął religijny wirus znany jako protestantyzm, który błyskawicznie zagroził hierarchii kościelnej czerpiącej swoją legitymizację jeszcze od św. Piotra. Konsekwencje reformacji były rzecz jasna odczuwane początkowo tylko w Europie, przyniosły tu jednak doprawdy straszliwe żniwo[9].
Wojny religijne z dużą regularnością nawiedzały Stary Kontynent w latach 1524–1648, a w licznych konfliktach zbrojnych między królestwami, ale także w obrębie ich granic, ginęło coraz więcej ludzi. Autorytet Rzymu został nadszarpnięty na tyle skutecznie, że na północy Europy doszło do prawdziwej epidemii religijnych innowacji: luteranie z wyznania reformatorskiego już wkrótce sami stali się obrońcami „starego porządku”, bo wyzwanie rzucili im kalwiniści i ewangelicy (zwinglianie), którzy nie zgadzali się z głoszonym przez Lutra dogmatem, że konsekrowane podczas rytuału komunii świętej chleb i wino są w rzeczywistości ciałem i krwią Chrystusa. W odróżnieniu jednak od wcześniejszych schizm w łonie chrześcijaństwa (spór z arianami w IV wieku, wielki rozdział między chrześcijaństwem zachodnim a wschodnim w 1054 roku, okres rywalizacji papieży w latach 1378–1417), owe podziały w ramach reformacji miały tendencję do dalszego mnożenia się i można by wręcz rzec, że taka „fragmentaryzacja” szybko stała się jedną z jej cech charakterystycznych. Przypadkiem ekstremalnym wydają się anabaptyści, którzy utrzymywali, że chrzest winien być rytuałem świadomym i dobrowolnym, wobec czego nie należy mu poddawać dzieci, jako że są na to zbyt młode. W lutym 1534 roku grupa anabaptystów pod przywództwem Johanna Bockelsona (Jana z Lejdy) i Jana Matthijsa przejęła władzę w westfalskim mieście Münster i ustanowiła tam coś na kształt „państwa chrześcijańskiego”: radykalnie egalitarny, ikonoklastyczny i teokratyczny reżim oparty w założeniach na dosłownym przestrzeganiu nakazów biblijnych. Spaliwszy wszystkie książki poza egzemplarzami biblii, anabaptyści ogłosili powstanie „Nowej Jerozolimy”, zalegalizowali wielożeństwo i podjęli przygotowania do wydania wojny wszystkim niewiernym, w oczekiwaniu na Drugie Przyjście Chrystusa. Do połowy XVII stulecia liczne rywalizujące ze sobą sekty powstały również w Anglii, wyrastając głównie na gruncie sprzeciwu wobec anglikanizmu, starającego się znaleźć „złoty środek” między luteranizmem a katolicyzmem. Pośród wszystkich tych protestanckich dysydentów godni odnotowania są zwłaszcza: fifth monarchists (nazwa pochodzi od proroctwa z Księgi Daniela mówiącego o tym, że po czterech starożytnych monarchiach nadejdzie wreszcie Królestwo Chrystusa), muggletonianie (od nazwiska Lodowicke’a Muggletona, jednego z dwóch londyńskich krawców, którzy ogłosili się ostatnimi prorokami zapowiedzianymi w Apokalipsie św. Jana), kwakrzy (quakers, tj. drżący, gdyż „drżeli na dźwięk słowa Pan”) i rantersi (ranters, tj. „perorujący”, jako że ich obrzędy miały ponoć charakter bardzo głośny i mocno hedonistyczny).
Czy reformacja zakończyła się katastrofą? Do roku 1648, czyli daty podpisania pokoju westfalskiego[21*] (zob. wklejka, il. 9), bez wątpienia można zapisać na jej konto szokującą wręcz liczbę nierzadko okrutnych i gwałtownych śmierci. Na Wyspach Brytyjskich doprowadziła ostatecznie do politycznej rewolucji. Zaczęła się ona, według jednej z dość innowacyjnych interpretacji, w rezultacie machinacji księcia Bedford oraz purytańskiego (to jest skrajnie protestanckiego) księcia Warwick, którzy – każdy z osobna – starali się ograniczyć władzę króla Karola I z powodów tyleż politycznych, co religijnych. Ta arystokratyczna „junta” aspirowała nie tyle do wywołania jakiejś religijnej rewolucji, ile do ograniczenia uprawnień angielskiego króla w taki sposób, by dysponował on władzą niewiele większą od tej, jaką sprawował wenecki doża, a więc był całkowicie podporządkowany swoim oligarchom[10]. Kiedy utarczki z 1642 roku między „dworem” a „krajem” – ale również między Anglią, Szkocją i Irlandią – przekształciły się w regularną wojnę domową, król znalazł się na przegranej pozycji. Po jego egzekucji 30 stycznia 1649 roku Anglię ogłoszono Wspólnotą (Commonwealth), a więc republiką. Zgodnie z przewidywaniami klasycznej politologii taki stan nie mógł jednak utrzymać się zbyt długo. I rzeczywiście w 1653 roku Armia Nowego Wzoru (New Model Army) rozwiązała tak zwany parlament kadłubowy i ogłosiła Olivera Cromwella Lordem Protektorem. Także i ta instytucja miała krótki żywot: w maju 1660 roku, zaledwie dwa lata po śmierci Cromwella, nowy parlament ogłosił, że prawowitym królem jest Karol II i że był nim już od momentu egzekucji swojego ojca. W wojnie domowej tylko na terenie Anglii i Walii straciło życie około stu tysięcy ludzi. Śmiertelność była prawdopodobnie nawet wyższa w Szkocji, a znacznie wyższa w Irlandii. W tej ostatniej straty w ludziach w stosunku do całej populacji były prawdopodobnie większe niż podczas wielkiego głodu z lat czterdziestych XIX wieku, a z całą pewnością dorównywały stratom w Niemczech w czasie wojny trzydziestoletniej.
Wojny i prześladowania, do których doprowadziła reformacja, bez wątpienia nie były zamiarem samego Lutra. W oczach rzymskich katolików, którzy dzięki kontrreformacji zdołali przynajmniej powstrzymać protestantyzm przed przeniknięciem na południe Europy (i zainfekowaniem imperiów hiszpańskiego oraz portugalskiego), morał płynący z takiego a nie innego rozwoju wypadków był bardzo jasny: zakwestionowanie autorytetu hierarchii papieskiej i kościelnej przez sieć określającą się mianem „kapłaństwa wszystkich wierzących” spowodowało w krótkim czasie wybuch krwawej anarchii. Brytyjscy arystokraci wyciągnęli już jednak dla siebie całkiem inną naukę. Widząc zakończone niepowodzeniem wysiłki przywrócenia rzymskiego katolicyzmu podjęte przez Jakuba II, doszli do wniosku, że władza monarchy może być w sposób permanentny ograniczana przez parlamenty, w których oni sami dominowali przez sieci patronackie[11], a religijny „entuzjazm” powinno się maksymalnie powściągać przez wykorzystanie Kościoła anglikańskiego, którego rolą miało być utrzymywanie równego dystansu między purytanizmem a „papizmem”. W obu tych podejściach było zdecydowanie wiele racji. A jednocześnie oba nie zauważały bardzo istotnych (choć w równym stopniu niezamierzonych) korzyści, jakie niósł ze sobą zamęt wywołany przez Lutra.
III
Listy i loże
17
Gospodarcze konsekwencje reformacji
Ostateczna porażka kontrreformacji, stawiającej sobie za cel pokonanie „międzynarodówki kalwinistycznej”[1], miała daleko idące konsekwencje gospodarcze i kulturowe. Przed reformacją można było wskazać stosunkowo niewiele różnic między wydajnością gospodarki północno-zachodniej Europy a, dajmy na to, wynikami gospodarczymi cesarstwa chińskiego czy imperium osmańskiego. Po rewolucji wywołanej przez Lutra kraje protestanckie zaczęły jednak wykazywać oznaki większej dynamiki ekonomicznej. Dlaczego tak się stało? Jedna