Ale nie do rozwiązania problemu.
W końcu, po długich poszukiwaniach, znalazłam.
Jasne jak słońce, niemal banalne, od zawsze przed moimi oczami.
Jestem osobą wysoko wrażliwą, co odkryłam dopiero ostatnio dzięki badaniom amerykańskiej psychoterapeutki Elaine Aron, prawdziwej pionierki w tej dziedzinie, która w latach dziewięćdziesiątych zaczęła studiować tę cechę, nigdy wcześniej niebraną w pełni pod uwagę, wychodząc od samej siebie i własnych trudności. To jej teksty przyniosły odpowiedź, ratując mi życie.
Potrzeba było czterdziestu czterech lat i książki, by zedrzeć etykietki i zwrócić uwagę na „zwykłą” cechę charakteru, jaką jest hiperwrażliwość, cecha, z którą da się żyć, jeśli tylko przyjmie się pewną strategię przetrwania.
Nie istnieją precyzyjne statystyki, ale eksperci mówią o 15–20 procentach populacji, która ma jakąś cechę osobowości hiperwrażliwej, wobec 80–85 procent ludzi pozbawionych tej cechy.
Od tamtego dnia otworzył się przede mną świat.
Zrozumiałam, że jestem nie tylko wrażliwa (wszyscy, poza psychopatami, są w różnym stopniu wrażliwi), ale „wysoko” wrażliwa, czyli w stopniu dużo wyższym od normalnego, i że należę do mniejszości osób o „cienkiej skórze”, które odczuwają różne rzeczy w sposób dużo bardziej intensywny i bezpośredni, a często nie do zniesienia.
Według wielu badań naukowych, w wyniku kombinacji przyczyn biologicznych i genetycznych, mamy dużo bardziej rozwiniętą emocjonalność w stosunku do średniej i wszystko przechodzi najpierw przez serce, a dopiero potem przez mózg.
Wprowadza nas to w stan nieustannego stresu wywołującego często zmęczenie, depresję i frustrację.
To pewne: świat, w którym żyjemy, nie jest dla nas.
Ale odkrycie, że mam tę cechę, przyniosło mi niewyobrażalną ulgę, odczytałam całe moje życie w świetle tej nowej świadomości i wszystko nabrało sensu.
Oto dlaczego, myśląc o moim kocie Arturze, który umarł w 1992 roku, wciąż się wzruszam, a od 25 czerwca 2009 roku nie mogę słuchać mojego absolutnego idola Michaela Jacksona (po jego śmierci płakałam przez pięć kolejnych dni); oto dlaczego, gdy schodzę do przejścia podziemnego w metrze i słyszę skrzypków grających ścieżkę dźwiękową Kina Paradiso, płyną mi łzy, choć chwilę wcześniej się śmiałam.
Bo struny moich skrzypiec zaczynają wibrować tak intensywnie, że tracę oddech. I dzieje się to ot tak, bez uprzedzenia.
Oto dlaczego dzisiaj, po tylu latach, pogodziłam się z tym, co zamiast za wadę, z dumą uznaję za moją supermoc i jako taką staram się wykorzystywać jak najlepiej, by moje życie i życie otaczających mnie osób rozkwitało dzięki niej. Strzegę tej cechy, kochając siebie jeszcze bardziej, chroniąc się przed „złymi” i wykorzystując swoje odczucia (właściwe), które mój brzuch podpowiada mi w każdym momencie.
No właśnie, bo teraz już wiem, że jeśli czuję w tak skrajny sposób, to dlatego, że moje ciało sygnalizuje mi niebezpieczeństwo albo potrzebę, i zamiast je ignorować, wsłuchuję się w nie i poddaję sytuację ocenie.
Postępując w ten sposób, czuję, że siebie szanuję, kocham i podążam za własnym rytmem, który jest jedyny i doskonały właśnie taki jaki jest, choć w oczach innych może się wydawać ograniczony albo uproszczony.
Wsłuchując się w swoje potrzeby i szanując je, czuję niewiarygodną wolność, czuję, że naprawdę lubie i akceptuję siebie.
Zdołałam w końcu odnaleźć i pocieszyć dziewczynkę, która potrzebowała uścisków i wsparcia, i teraz razem możemy mierzyć się z wszystkimi deszczowymi i szarymi niedzielnymi popołudniami z uśmiechem na ustach, otulone ciepłym kocem.
Pisanie, które pojawiło się w moim życiu niepostrzeżenie, gdy byłam dorosłą kobietą, stało się wybawieniem, którego nie miałam już nadziei znaleźć, głosem domagającym się ujścia. Uporządkowało moje myśli, złagodziło przykrości i zmodyfikowało nieprzyjemne wspomnienia, stało się pieszczotą, która uciszyła ból istnienia.
Gdybym wiedziała to wcześniej, moje życie byłoby nieporównywalnie lżejsze i mogłabym nim łatwiej pokierować; mówię sobie jednak, że mam jeszcze czas na docenienie wielu innych rzeczy, jeśli zaś jesteście ze mną, chcę wam towarzyszyć w tej podróży w stronę zrozumienia i akceptacji tej szczególnej cechy: wy też zaczniecie czytać na nowo wasze życie i cieszyć się otaczającymi was kolorami.
Bo przepięknie jest być jednorożcem!
Zanim zaczniemy, mały test…
Zanim zaczniemy, mały test…
Jesteś osobą hiperwrażliwą, jeśli:
1 Od dzieciństwa twoi rodzice albo twoi nauczyciele uważali cię za dziecko wrażliwe albo nieśmiałe, a ty czułeś/aś się inna/inny niż rówieśnicy, nie na miejscu, nieakceptowany/nieakceptowana.
2 Wyczuwasz wokół siebie różne drobne sprawy: nastroje, spojrzenia, niedopowiedzenia. Zdarza ci się wejść gdzieś, gdzie nikogo nie znasz, i poczuć od razu, że coś jest nie tak. Tak jakby wewnętrzny radar pozwalał ci wychwytywać stan ducha innych osób i angażować się w niego, zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym, do tego stopnia, że stan ten ci się udziela.
3 Masz bogate i złożone życie wewnętrzne: pociąga cię wszystko to, co ma wymiar „duchowy”, wciąż poszukujesz harmonii i określasz siebie jako osobę twórczą, pełną fantazji. Często słyszysz, że masz jej za dużo albo że żyjesz z głową w chmurach.
4 Ogólnie sztuka dotyka cię głęboko, muzyka może przynieść ci bardzo silne emocje, wzruszasz się na widok piękna: obrazu, stronicy książki, tańca, filmu.
5 Jesteś bardzo wrażliwy/wrażliwa na ból fizyczny i psychiczny, twój i innych ludzi.
6 Są dni, kiedy czujesz się tak wyczerpany/wyczerpana, że musisz zostać w łóżku albo ciemnym pokoju, czy jakimkolwiek miejscu, gdzie możesz być sam/a ze sobą: hałas, światło, jakikolwiek zewnętrzny bodziec są dla ciebie w takich chwilach nie do zniesienia.
7 Środki pobudzające i kofeina działają na ciebie szczególnie silnie.
8 Bardzo zatłoczone miejsca nie są dla ciebie: jak ognia unikasz koncertów, wielkich imprez, lokali, w których przebywa naraz zbyt wielu nadmiernie hałasujących ludzi. Pośród zamętu czujesz jednocześnie pobudzenie i wyobcowanie, jakbyś był/a w bańce.
9 Jesteś perfekcjonistą/ką. Nie znosisz się mylić i bardzo cię ranią wszelkie upomnienia; trochę dlatego, że jesteś drażliwy/drażliwa, ale także dlatego że, nie mogąc się obronić, jakbyś chciał/a, odczuwasz silną frustrację, a czasem prawdziwy wstyd.
10 Łatwo się przerażasz i potem długo pozostajesz wstrząśnięty/wstrząśnięta.
11 Denerwujesz się, kiedy musisz w krótkim czasie zrobić wiele rzeczy: czujesz się zagubiony/zagubiona, przytłoczony/przytłoczona, chciałbyś/chciałabyś uciec.
12 Kiedy widzisz kogoś, kto czuje się nieswojo, od razu wiesz, co robić, by poczuł się lepiej, wygodniej, bardziej swobodnie: jesteś znakomitym/znakomitą słuchaczką/em, identyfikujesz się z bliźnim i zawsze wiesz, czego rozmówca potrzebuje. Potrafisz zaopiekować się innymi lepiej niż samym/samą sobą.
13 Gdy czujesz silny głód, łatwo się irytujesz, tracisz koncentrację i spokój.
14 Zmiany mącą twoją