Innymi słowy, o ile wzory zachowań praludzi trwały w niezmienionym stanie przez dziesiątki tysięcy lat, przedstawiciele homo sapiens potrafili modyfikować swoje struktury społeczne, charakter swoich stosunków interpersonalnych, działania ekonomiczne i wiele innych zachowań na przestrzeni jednej czy dwóch dekad. Określoną rzeczywistość Kościoła katolickiego, Peugeota czy plemienia zbieraczy-łowców można zmienić bez konieczności zmieniania DNA wszystkich chrześcijan, pracowników Peugeota czy członków plemienia. Oto co zadecydowało o sukcesie homo sapiens. W starciu jeden na jednego neandertalczyk zapewne zostawiłby homo sapiens w pokonanym polu. Lecz w konflikcie z udziałem setek osobników neandertalczyk nie miał żadnych szans. Neandertalczycy potrafili dzielić się informacjami o lokalizacji lwów, ale prawdopodobnie nie potrafili snuć – i przerabiać – opowieści o plemiennych duchach. Bez umiejętności zmyślania nie umieli skutecznie ze sobą współpracować w dużych grupach oraz dostosowywać swoich zachowań społecznych do szybko zmieniających się wyzwań.
Wprawdzie nie jesteśmy w stanie uzyskać wglądu w umysł neandertalczyka w celu zrozumienia jego sposobu myślenia, lecz dysponujemy pośrednimi dowodami na jego ograniczenia poznawcze w porównaniu do rywalizującego z nim homo sapiens. Archeologowie prowadzący prace wykopaliskowe na liczących 30 tysięcy lat stanowiskach w Europie Środkowej od czasu do czasu natrafiają na muszle z wybrzeży Morza Śródziemnego i Oceanu Atlantyckiego. Według wszelkiego prawdopodobieństwa trafiły one w głąb kontynentu za sprawą dalekosiężnej wymiany handlowej między gromadami homo sapiens. Na stanowiskach ze szczątkami neandertalczyków ślady takiej wymiany nie występują. Każda grupa wytwarzała własne narzędzia z dostępnych na miejscu materiałów5.
Przykład kolejny pochodzi z południowego Pacyfiku. Gromady homo sapiens zamieszkujące Nową Irlandię, wyspę na północ od Nowej Gwinei wykorzystywały szkliwo wulkaniczne zwane obsydianem do wyrobu nadzwyczaj trwałych i ostrych narzędzi. Na wyspie nie występują jednak żadne naturalne złoża tej skały. Testy laboratoryjne wykazały, że użytkowany przez tę ludność obsydian pozyskiwano z pokładów wyspy oddalonej o 400 kilometrów, Nowej Brytanii. Pewna grupa mieszkańców tych wysp musiała być wprawnymi żeglarzami, którzy prowadząc wymianę handlową między wyspami, potrafili pokonywać znaczne odległości6. Skoro homo sapiens handlowali muszlami i obsydianem, to uzasadnione jest domniemanie, że mogli także prowadzić wymianę informacji, w ten sposób tworząc gęstszą i rozleglejszą sieć wiedzy niż ta, którą dysponowali neandertalczycy i inni praludzie.
Kolejną ilustracją tych różnic są techniki polowania. Neandertalczycy na ogół polowali w pojedynkę lub w niewielkich grupkach, gdy tymczasem homo sapiens rozwijali techniki, które polegały na współpracy kilkudziesięciu osobników, a być może nawet kilku gromad. Jedną ze szczególnie skutecznych metod było osaczanie całego stada zwierząt, na przykład dzikich koni, a następnie naganianie go do wąskiego wąwozu, w którym można je było łatwo wybić. Gdy takie przedsięwzięcie kończyło się powodzeniem, w jedno popołudnie zbiorowym wysiłkiem potrafili pozyskać tony mięsa, tłuszczu i skór zwierzęcych. Archeologowie odkryli miejsca, w których w taki sposób rokrocznie wyrzynano całe stada. Znane są też obszary, na których zastawiano sztuczne pułapki i urządzano stanowiska uboju wyposażone w ogrodzenia i przeszkody.
Można domniemywać, że neandertalczycy nie byli zadowoleni, widząc, jak ich tradycyjne tereny łowieckie zamieniają się w kontrolowane przez homo sapiens ubojnie. Jeśli jednak między oboma gatunkami dochodziło do aktów przemocy, neandertalczycy znajdowali się w niewiele lepszej sytuacji niż dzikie konie. Pięćdziesięciu neandertalczyków współpracujących ze sobą według tradycyjnych statycznych schematów nie mogło się mierzyć z pięciuset wszechstronnymi i pełnymi inwencji homo sapiens. Nawet jeśli homo sapiens przegrali pierwszą rundę, potrafili w krótkim czasie obmyślić nowe strategie, które pozwalały im na skuteczny rewanż.
Olbrzymia różnorodność kreowanych przez homo sapiens wyobrażonych rzeczywistości, a także wynikająca z niej rozmaitość wzorców zachowania stanowią główne elementy składowe tego, co zwiemy „kulturami”. Od momentu pojawienia się takie kultury nigdy nie przestawały się przeobrażać i rozwijać, a te niepowstrzymane przemiany składają się na coś, co zwiemy „historią”. Rewolucja poznawcza stanowi zatem punkt w czasie, w którym historia ogłosiła swą niezależność od biologii. Od tego momentu opowieści historyczne zajmują miejsce teorii biologicznych jako główne sposoby wyjaśniania rozwoju ludzkości. Aby pojąć wzrost znaczenia chrześcijaństwa czy rewolucję francuską, nie wystarczy zrozumieć wzajemne oddziaływania pomiędzy atomami, cząsteczkami i organizmami. Należy wziąć pod uwagę współoddziaływanie idei, obrazów i wyobrażeń.
Nie oznacza to, że homo sapiens i kultura człowieka wyzwoliły się spod praw biologii. W dalszym ciągu jesteśmy zwierzętami, a nasze zdolności fizyczne, emocjonalne i poznawcze wciąż kształtowane są przez DNA. Nasze społeczeństwa zbudowane są z takich samych części składowych jak społeczności neandertalczyków czy szympansów, a im te części składowe – doznania, emocje, więzi rodzinne – dłużej badamy, tym mniejsze różnice znajdujemy między nami a innymi małpami człekokształtnymi.
Błędem byłoby jednak poszukiwać tych różnic na poziomie jednostki bądź rodziny. Gdy porównujemy pojedynczego człowieka do pojedynczego szympansa albo dziesięciu ludzi do dziesięciu szympansów, stwierdzamy, że jesteśmy zawstydzająco podobni do szympansów. Istotne różnice zaczynają się pojawiać dopiero wtedy, gdy przekraczamy granicę 150 osobników, a kiedy dochodzimy do 1000–2000 osobników, różnice są zdumiewające. Gdybyśmy spróbowali zgromadzić tysiące szympansów w budynku nowojorskiej giełdy, na stadionie New York Yankees, w amerykańskim Kapitolu albo siedzibie ONZ, rozpętałoby się istne pandemonium. A przecież przedstawiciele homo sapiens regularnie tysiącami się w takich miejscach zbierają. Pospołu tworzą uporządkowane struktury – takie jak sieci handlu, zbiorowe święta i uroczystości, instytucje polityczne – których nigdy nie utworzyliby w pojedynkę. Prawdziwą różnicą między nami a szympansami jest owo mityczne spoidło, które wiąże wielką liczbę jednostek, rodzin, grup. Owo spoidło uczyniło nas panami stworzenia.
Rzecz jasna, konieczne były i inne czynniki, jak umiejętność wytwarzania i stosowania narzędzi. Jednak wytwarzanie narzędzi nie ma większego znaczenia, jeśli nie idzie w parze ze zdolnością współpracy dużej liczby jednostek. Jak to się stało, że dziś mamy rakiety międzykontynentalne uzbrojone w głowice jądrowe, a 30 tysięcy lat temu mieliśmy tylko kije zakończone krzemiennymi ostrzami? Na poziomie biologicznym na przestrzeni ostatnich 30 tysięcy lat nasza zdolność wytwarzania narzędzi nie zanotowała żadnej znaczącej poprawy. Albert Einstein posługiwał się rękami daleko mniej wprawnie niż prawiekowy zbieracz-łowca. Mimo to nasza umiejętność współpracowania z wielką liczbą nieznanych nam ludzi uległa gwałtownej poprawie. Pradawny krzemienny grot tworzony był w kilka minut przez jednego wytwórcę korzystającego z rady i pomocy garści bliskich przyjaciół. Produkcja współczesnej głowicy nuklearnej wymaga współpracy milionów obcych sobie ludzi na całym świecie – od górników wydobywających w głębi ziemi rudę uranu po fizyków teoretycznych, którzy układają długie wzory matematyczne opisujące współoddziaływania cząstek subatomowych.
Podsumujmy związki między biologią i historią po rewolucji poznawczej:
a) Biologia wyznacza podstawowe parametry zachowania i umiejętności homo sapiens. Na arenie biologicznej rozgrywa się cała historia.
b) Arena ta jest wszak niebywale rozległa, umożliwiając homo sapiens prowadzenie