21 lekcji na XXI wiek. Yuval Noah Harari. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Yuval Noah Harari
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Документальная литература
Год издания: 0
isbn: 9788308067123
Скачать книгу
przez ostatnie dekady dominowała w globalnej polityce, właśnie w chwili, gdy połączenie biotechnologii i technologii informacyjnej stawia przed nami największe wyzwania, jakie kiedykolwiek ludzkość spotkała na swej drodze.

      1

      ROZCZAROWANIE

Koniec historii odroczono

      Ludzie myślą raczej za pomocą opowieści, a nie faktów, liczb czy równań. Im ta opowieść prostsza, tym lepiej. Każdy człowiek, grupa i naród ma własne baśnie i mity. Jednak w XX wieku globalne elity w Nowym Jorku, Londynie, Berlinie i Moskwie wypracowały trzy wielkie narracje, o których twierdzono, że tłumaczą całą przeszłość i potrafią przewidzieć przyszłość świata: opowieść faszystowską, opowieść komunistyczną i opowieść liberalną. Druga wojna światowa wyeliminowała narrację faszystowską, a od końca lat czterdziestych do końca osiemdziesiątych świat stał się polem bitwy między dwiema opowieściami: komunizmem i liberalizmem. W końcu opowieść komunistyczna się zawaliła, a opowieść liberalna pozostała dominującym przewodnikiem po ludzkiej przeszłości oraz niezbędnym podręcznikiem na temat przyszłości świata – a przynajmniej tak się wydawało globalnym elitom.

      Opowieść liberalna wysławia wartość i potęgę wolności. Jej głosiciele powiadają, że przez tysiące lat ludzie żyli pod władzą reżimów opartych na ucisku, które nie dawały im wielu praw politycznych, możliwości ekonomicznych ani swobód osobistych, a w dodatku silnie ograniczały przemieszczanie się jednostek, idei i towarów. Walczyliśmy jednak o wolność i powoli zdobywaliśmy swobody. Miejsce brutalnych dyktatur zajmowały rządy demokratyczne. Wolna przedsiębiorczość przezwyciężała ograniczenia ekonomiczne. Ludzie uczyli się samodzielnie myśleć i słuchać własnych odczuć, zamiast okazywać ślepe posłuszeństwo dogmatycznym kapłanom i skostniałym tradycjom. Tam gdzie dawniej były mury, fosy i ogrodzenia z drutu kolczastego, stopniowo wyrastały otwarte drogi, szerokie mosty i tętniące życiem lotniska.

      Opowieść liberalna przyznaje, że w świecie nie wszystko jest idealne i że trzeba jeszcze pokonać wiele przeszkód. Znaczna część naszej planety jest zdominowana przez tyranów, a nawet w najbardziej liberalnych krajach wielu obywateli cierpi z powodu ubóstwa, przemocy i ucisku. Wiemy jednak przynajmniej, co musimy robić, by przezwyciężyć te problemy: poszerzać zakres ludzkiej wolności. Musimy bronić praw człowieka, dawać wszystkim prawa wyborcze, ustanawiać wszędzie wolny rynek oraz pozwalać jednostkom, ideom i towarom krążyć po całym świecie tak swobodnie, jak to tylko możliwe. Według tych liberalnych panaceów – akceptowanych w odrobinę różniącej się postaci tak samo przez George’a W. Busha, jak i przez Baracka Obamę – wystarczy, że będziemy nadal liberalizować i globalizować swe systemy polityczne i ekonomiczne, a zaprowadzimy powszechny pokój i dobrobyt1.

      Kraje, które przyłączą się do tego niepowstrzymanego marszu postępu, w nagrodę będą szybciej cieszyć się pokojem i dobrobytem. Kraje, które będą próbowały opierać się temu, co nieuchronne, będą ponosić negatywne konsekwencje swoich decyzji, aż wreszcie pójdą po rozum do głowy, otworzą granice i zliberalizują swoje społeczeństwa, politykę i rynki. To może trochę potrwać, ale w końcu nawet Korea Północna, Irak i Salwador będą wyglądały jak Dania albo Iowa w Stanach Zjednoczonych.

      W latach dziewięćdziesiątych i w kolejnej dekadzie ta narracja stała się globalną mantrą. Wiele rządów, od Brazylii po Indie, przyjęło liberalne recepty, próbując przyłączyć się do niepowstrzymanego marszu historii. Kto tego nie robił, wyglądał jak skamielina z dawno minionej epoki. W 1997 roku amerykański prezydent Bill Clinton śmiało wytykał chińskim władzom, że odmowa liberalizacji ich polityki stawia Chiny „po niewłaściwej stronie historii”2.

      Jednak od czasu globalnego kryzysu finansowego z 2008 roku ludzie na całym świecie odczuwają coraz mocniejsze rozczarowanie liberalną opowieścią. Wróciła moda na mury, te fizyczne i wirtualne w postaci firewalli. Narasta sprzeciw wobec imigracji i porozumień handlowych. Pozornie demokratyczne rządy podkopują niezależność systemu sądownictwa, ograniczają wolność prasy, a wszelki sprzeciw przedstawiają jako zdradę. Rządzące silną ręką jednostki w takich krajach, jak Turcja i Rosja, eksperymentują z nowymi rodzajami nietolerancyjnych systemów demokratycznych, czy wręcz dyktatur. Dzisiaj niewiele osób ośmieliłoby się stwierdzić, że Partia Komunistyczna Chin jest po niewłaściwej stronie historii.

      Rok 2016 – który zaznaczył się głosowaniem za brexitem w Wielkiej Brytanii i dojściem do władzy Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych – okazał się tym momentem, w którym ogromna fala rozczarowania dotarła do głównych liberalnych państw Europy Zachodniej i Ameryki Północnej. Podczas gdy jeszcze kilka lat temu Amerykanie i Europejczycy wciąż próbowali liberalizować Irak i Libię pod lufami karabinów, obecnie wielu mieszkańców Kentucky i Yorkshire nabrało przekonania, że wizja liberalna jest albo niepożądana, albo nieosiągalna. Istnieje grupa ludzi, której odpowiada dawny hierarchiczny świat i po prostu nie chce rezygnować ze swoich przywilejów związanych z rasą, pochodzeniem etnicznym czy płcią. Inni doszli do wniosku (słusznie lub nie), że liberalizacja i globalizacja to potężny przekręt wzmacniający pozycję maleńkiej elity kosztem mas.

      W 1938 roku ludzie mieli do wyboru trzy globalne opowieści, w 1968 tylko dwie, w 1998 wydawało się, że zapanowała jedna, a w 2018 roku liczba dostępnych nam opcji spadła do zera. Nic dziwnego, że liberalne elity, które przez ostatnie dekady zdominowały znaczną część świata, są zszokowane i zdezorientowane. Stan, w którym istnieje tylko jedna opowieść, był sytuacją wymarzoną. Wszystko było doskonale wiadomo, nie trzeba się było o nic niepokoić. Nagły brak jakiejkolwiek narracji budzi przerażenie. Nic nie ma sensu. Liberałowie – trochę tak jak sowiecka elita w latach osiemdziesiątych XX wieku – nie rozumieją, jak to się stało, że historia zboczyła z wyznaczonego kursu, i nie mają innego pryzmatu, przez który mogliby interpretować rzeczywistość. Zdezorientowani, nagle zaczynają wszystko postrzegać w kategoriach apokaliptycznych, jak gdyby to, że historia nie zmierza ku przewidzianemu szczęśliwemu zakończeniu, miało nieuchronnie doprowadzić do armagedonu. Nie mogąc utrzymać kontroli nad rzeczywistością, umysł lgnie do katastroficznych scenariuszy. Wielu liberałów zachowuje się niczym człowiek, dla którego straszny ból głowy od razu oznacza nieuleczalnego guza mózgu: boją się, że brexit i dojście do władzy Donalda Trumpa zwiastują koniec ludzkiej cywilizacji.

Od tępienia komarów do tępienia myśli

      Poczucie dezorientacji i nieuchronnie zbliżającej się zagłady nasila się jeszcze bardziej z powodu coraz szybszego tempa technicznej rewolucji. Liberalny system polityczny został ukształtowany w epoce przemysłowej w taki sposób, by mógł zarządzać światem maszyn parowych, rafinerii ropy naftowej i odbiorników telewizyjnych. Jak się okazuje, nie najlepiej sobie radzi z trwającymi właśnie rewolucjami w technologii informacyjnej i biotechnologii.

      Zarówno politycy, jak i wyborcy z ledwością są w stanie zrozumieć wszystkie te nowe technologie, nie mówiąc już o tym, by umieli regulować ich wybuchowy potencjał. Od lat dziewięćdziesiątych internet zmienił świat prawdopodobnie w większym stopniu niż cokolwiek innego, ale tą internetową rewolucją kierowali bardziej inżynierowie i programiści niż partie polityczne. Czy głosowaliście kiedykolwiek w sprawie internetu? System demokratyczny wciąż usiłuje pojąć, co się stało; nie jest przygotowany na kolejne wstrząsy, czyli na przykład na pojawienie się sztucznej inteligencji i nadejście rewolucji, jaką jest blockchain.

      Już dziś komputery powodują tak ogromne komplikacje w systemie finansowym, że niewielu ludzi potrafi się w nim rozeznać. W miarę udoskonalania się SI wkrótce możemy osiągnąć taki punkt, w którym już nikt z nas nie będzie rozumieć finansów. Jak wpłynie to na politykę? Umiecie sobie


<p>1</p>

Zob. np. przemówienie inauguracyjne George’a W. Busha z 2005 roku, w którym amerykański prezydent powiedział: „Wydarzenia, których jesteśmy świadkami, i zdrowy rozsądek prowadzą nas do jednego wniosku: przetrwanie wolności w naszym kraju coraz bardziej zależy od powodzenia wolności w innych krajach. Największą nadzieją na pokój w naszym świecie jest rozszerzanie wolności na całym świecie”. Bush Pledges to Spread Democracy, CNN, 20 stycznia 2005, http://edition.cnn.com/2005/ALLPOLITICS/01/20/bush.speech/ (dostęp: 7 stycznia 2018). Na temat Obamy zob. np. jego ostatnie przemówienie na forum ONZ: Katie Reilly, Read Barack Obama’s Final Speech to the United Nations as President, „Time”, 20 września 2016, http://time.com/4501910/president-obama-united-nations-speech-transcript/ (dostęp: 3 grudnia 2017).

<p>2</p>

W. Neikirk, D.S. Cloud, Clinton: Abuses Put China „On Wrong Side of History”, „Chicago Tribune”, 30 października 1997, http://articles.chicagotribune.com/1997-10-30/news/9710300304_1_human-rights-jiang-zemin-chinese-leader (dostęp: 3 grudnia 2017).