Próba. Fallen Crest. Tom 4. Tijan. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Tijan
Издательство: Автор
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-66436-37-4
Скачать книгу
też.

      Gdy tylko wyszliśmy z zasięgu słuchu, Nate mruknął do mnie:

      – Kurwa, Mason. Całkiem szybko ci poszło.

      Posłałem mu szeroki uśmiech.

      – Taaa. Cóż, znasz mnie.

      Jęknął, przeciskają się przez tłum.

      – Chcesz się czegoś napić?

      – Nie, trenuję.

      – Ach. – Potrząsnął głową. – Nawet o tym nie pomyślałem.

      – Chłopaki mogą trochę golnąć, ale będą się zachowywać.

      Kiwnął głową i kontynuował przebijanie się przez tłum, aż znaleźliśmy się na podwórzu. Chłopaki i dziewczyny poklepywali go po ramieniu, witając się i pozdrawiając go. Nate odpowiedział każdemu, dopóki nie znalazł stołu w tylnym kącie podwórka. Było tam kilka krzeseł, ale mieliśmy to miejsce dla siebie i mogliśmy z niego obserwować imprezę. Kiwnąłem głową. To mi się podobało. Kiedy usiedliśmy, zauważyłem, że ludzie wciąż nas obserwują.

      – Skoro jesteśmy teraz sami… – zaczął Nate, kiedy usiadł naprzeciw mnie – nie lubisz Parka, jak przypuszczam?

      – Jest dupkiem.

      – Dopiero co go poznałeś.

      – Więcej mi nie trzeba. Co z tobą? Nie jestem znany z tego, że źle oceniam ludzi.

      Nate westchnął, a jego mina przez chwilę była poirytowana. Dostrzegłszy, że niektórzy gracze idą w naszym kierunku z piwem, zaklął.

      – Niedobrze.

      – Czemu?

      – Bo Park chce cię poznać. Jego tata dał mu o tobie cynk i chciał, żeby zaprzyjaźnił się z tobą ze względu na twojego tatę. Pytał mnie o ciebie. Nigdy mu ciebie nie przedstawiałem, bo uznałem, że spotkanie z tobą twarzą w twarz pójdzie właśnie tak, jak to się stało przed chwilą. – Chłopaki byli już prawie przy nas, więc syknął tylko: – Nie chcę wojny w moim bractwie.

      – Za późno.

      Wstał, patrząc mi w oczy. Chłopaki zatrzymali się, gdy zobaczyli to napięcie między nami. Nate pokręcił głową.

      – Naprawdę? To dla mnie ważne. Naprawdę to zrobisz?

      – Gówno zrobię. – Na litość boską. To nie było Fallen Crest. Nie musiałem przecież deklarować wojny, a przynajmniej jeszcze nie teraz. To było na głowie Nate’a. – Jestem tutaj, żeby grać w futbol i studiować. To wszystko. Nie chcę się angażować w żadne towarzyskie zawiłości.

      I to właśnie stanowiło problem. Taki właśnie był Park Sebastian. Całe moje ciało weszło w stan wzmożonej czujności, kiedy go zobaczyłem. Nawet bez ostrzeżenia Matteo oceniłbym go w ten sam sposób. Byłem zaskoczony, że Nate tego nie zrobił. Znowu zaklął i odsunął się od stołu. Moi koledzy z drużyny usiedli wokół niego, a Nate znów pokręcił głową.

      – Muszę coś wymyślić.

      – Zgadzam się.

      – Kurwa, Mason. – Nate przechylił głowę na bok.

      Nie odpowiedziałem mu. Powinien był się domyślić, że tak będzie.

      – Czy ja kiedykolwiek przyjaźniłem się z kolesiami takimi jak on?

      – On zna twojego tatę.

      – A kiedy to miało dla mnie jakieś znaczenie?

      – Zna mojego tatę.

      Milczałem. To nie był mój problem, tylko jego, i Nate dobrze o tym wiedział. Przewrócił oczami, przesunął ręką po włosach i zaczął się oddalać.

      – Muszę to jakoś załatwić.

      Już go nie było; zniknął w tłumie.

      Chłopcy nie wydawali się zaniepokojeni naszą rozmową. Kilku z nich przyglądało się dziewczynom, a Matteo mruknął do mnie, kiwając głową z aprobatą:

      – To było niezłe, Kade, naprawdę niezłe.

      Nie miał pojęcia. Uniósł kubek w powietrze.

      – Toast za Kade’a. Myślę, że ten sezon będzie fantastyczny, na boisku i poza nim.

      – Ooo tak.

      – Twoje zdrowie!

      – Szacun dla Kade’a.

      Wyłączyłem się. Oni podnieśli swoje kubki, wznieśli toast i wrócili do picia. Siedzieliśmy tam, chociaż większość chłopaków ruszyła w poszukiwaniu lasek. Dziewczyna Mattea przyszła z kilkoma koleżankami, ale nie przysłuchiwałem się ich rozmowom.

      Dopiero go poznałem, lecz intuicja podpowiadała mi, że Park Sebastian będzie sprawiał problemy.

      Nate pojawił się trochę później, mniej spięty, ale i mniej trzeźwy. Wiedziałem, że to może być wyzwanie dla naszej przyjaźni. Czas miał to pokazać. Tęskniłem za Sam i Loganem.

      Rozdział 4

Samantha

      Oczy Heather zrobiły się wielkie i szybko wróciły do normy, ale zdążyłam już zauważyć tę zmianę.

      – Hę? – zadrwiła zduszonym głosem.

      I to tyle?

      – Nie jesteś zaskoczona?

      – Dziewczyno – zaczęła ochrypłym głosem. Zamrugała, odchrząknęła i powiedziała ostrzejszym tonem: – Nie sądzę, żeby to kogoś zdziwiło.

      Zamknęłam oczy. Było gorzej, niż myślałam. Jeśli ona tak zareagowała – dobry Boże – to znaczy, że to była prawda. Na tę myśl moja klatka piersiowa się zacisnęła, a moje serce zaczęło walić jak młotem. Zaczęłam się pocić i ciężko oddychać. Miałam atak paniki, właśnie tutaj, na tej imprezie.

      Heather obserwowała mnie, a kiedy zobaczyła, że usiłuję złapać trochę powietrza, wystrzeliła z krzesła.

      – Jezu. – Wbiegła do łazienki i po chwili usłyszałam szum lejącej się wody. Wróciła z wilgotnymi chusteczkami. Przetarła mi czoło, pochyliła mnie do przodu i wsunęła mi głowę między kolana. Uklękła, poklepała mnie po plecach i dalej przyciskała mi chłodne okłady do czoła.

      – Oddychaj, Sam. Oddychaj. – Zaczęła liczyć cichym, spokojnym głosem: – Jeden. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć.

      Brałam oddech z każdą kolejną liczbą, którą wypowiedziała. Kiedy doszła do sześćdziesięciu, znów mogłam normalnie oddychać i wyprostowałam się.

      Heather pokręciła głową i cofnęła się, szeroko otwierając oczy. Potknęła się o siedzenie, opadła na nie z łoskotem i przycisnęła wierzch dłoni do twarzy.

      – Borze szumiący, Sam. Jesteś blada jak ściana. Cholera. Myśl o tym, że Logan cię kocha, tak na ciebie działa?

      Nie chciałam patrzeć w lustro. Widząc, że Heather spogląda na mnie wyczekująco z niepokojem, otworzyłam usta. Musiałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa. Gula w gardle skutecznie to powstrzymywała. Zamknęłam usta i zwiesiłam głowę. Co ja mam, do cholery, zrobić?

      – Ty nie… – zaczęła i przerwała. – Ty nie odwzajemniasz jego uczucia, prawda?

      Przeszyła mnie fala bólu. Podniosłam na nią udręczony wzrok. Nie mogłam odpowiedzieć na to pytanie. Nie,