Komu przypisujesz winę, temu dajesz też władzę.
Osiągnięcie dobrobytu jest niemożliwe dopóty, dopóki nie zdamy sobie sprawy z tego, że zawsze my sami jesteśmy odpowiedzialni za każdą sytuację, w której się znajdujemy. Nie państwo, nie okoliczności, nie nasz partner, nie nasze wychowanie, nie nasze zdrowie, nie nasza finansowa sytuacja. Zawsze my sami jesteśmy odpowiedzialni za każdą sytuację.
Zapytasz zapewne: A co się dzieje, jeżeli jestem chory? Co w razie wydarzeń losowych? A jeśli ktoś mnie oszuka? Jeżeli nie z mojej winy zdarzy mi się wypadek?
Czy naprawdę zawsze my sami jesteśmy za wszystko odpowiedzialni?
Wyobraź sobie, że ktoś jak piorun z jasnego nieba wjeżdża w twoje auto. Czy jesteś za to odpowiedzialny? Nie jesteś odpowiedzialny za czyny obcych ludzi, ale za swoje reakcje. Być może weźmiesz spluwę i postrzelisz barbarzyńcę „w obronie własnej”. Być może będziesz zacierał ręce z zadowolenia, ponieważ szybko się zorientowałeś, że z ubezpieczenia tej osoby zostaną pokryte koszty poniesionych szkód i samochód musi być na nowo polakierowany, co i tak od dawna było już konieczne. Może się nawet zdarzyć, że nieźle na tym zarobisz.
Nie jesteś więc za wszystkie wydarzenia odpowiedzialny, ale ponosisz odpowiedzialność za własną interpretację tych wydarzeń i za własną reakcję.
Odpowiedzialność
Oczywiście istnieją sprawy, które powodują ból, w sensie fizycznym i psychicznym, i mogą przysparzać nam kłopotów. Nie chodzi jednak o to, co się nam przydarzy, lecz o to, jaka będzie nasza reakcja. Bez względu na to, co się nam przytrafi, my decydujemy o tym, czy uderza nas to prosto w serce.
Wyobraź sobie pomarańczę. Co wypływa z pomarańczy, jeżeli ją delikatnie wycisnę? „Głupie pytanie – odpowiesz. – Oczywiście sok pomarańczowy”. Zgadza się. A co wypłynie z tej pomarańczy, jeżeli ją rozdepczę? Sok pomarańczowy. A jeżeli rzucę nią o ścianę? Znowu sok pomarańczowy. Pomarańcza nie jest odpowiedzialna za to, co z nią zrobię, ale jest odpowiedzialna za to, co z siebie da. Zawsze wydostaje się z niej to, co zawiera w środku – sok. Podobnie my jesteśmy odpowiedzialni za to, co się w głębi nas dzieje, za nasze przekonania i za to, co się z nas „wydobywa”.
Odpowiedzialność oznacza dawanie właściwych odpowiedzi. Zawsze jesteśmy odpowiedzialni za nasze reakcje i interpretacje. Oczywiście trudno się przyznać, że tylko my mamy władzę nad naszym postępowaniem, szczególnie kiedy wybrana przez nas reakcja była po prostu zła. Kłócić się tylko dlatego, że ktoś inny zaczął kłótnię, nie ma sensu. Możemy odpowiedzieć czymś innym niż kłótnią i wojną. Gonienie jadowitego węża, który nas ugryzł, powoduje tylko to, że trucizna jeszcze szybciej rozprowadza się w naszym ciele. Lepiej jest natychmiast podjąć środki zaradcze, aby zwalczyć truciznę. Zamiast się z innymi kłócić, moglibyśmy się opamiętać i przypomnieć sobie, że tylko my decydujemy o tym, jak to zdarzenie zinterpretujemy. Moglibyśmy na przykład zadać sobie pytanie, w jakim stopniu zachowanie partnera było spowodowane naszym poprzednim niewłaściwym postępowaniem.
Nasza reakcja jest odpowiedzią na jakieś zdarzenie. I właśnie za tę reakcję jesteśmy odpowiedzialni.
Po angielsku odpowiedzialność nazywa się responsibility. Określenie to zawiera w sobie słowo response (odpowiedź) i ability (umiejętność). Tym samym odpowiedzialność oznacza udzielanie umiejętnych odpowiedzi. Na kłótnię odpowiadać kłótnią i na prowokację wojną nie jest z pewnością najlepszym rozwiązaniem.
Większość ludzi odsuwa od siebie problem odpowiedzialności. Często słyszymy trzy powody, dla których ludzie nie chcą być odpowiedzialni:
1. „Winne są chyba moje geny”.
2. „Winni są moi rodzice”.
3. „Winne jest moje środowisko”.
Któregoś dnia młody człowiek zabił nożem dwóch ludzi. Kilku dziennikarzy spytało go potem o przebieg jego życia i powody, które skłoniły go do tego czynu. Opowiedział im, że żył w tak zwanej patologicznej rodzinie. Jak tylko mógł sięgnąć pamięcią, widział ojca, który po pijanemu tłukł swoją żonę – jego matkę. Żyli tylko z tego, co ojciec ukradł. Było więc sprawą naturalną, że w wieku sześciu lat chłopak także zaczął kraść. Po odbyciu kary więzienia za usiłowanie zabójstwa popełnił wspomniane dwa morderstwa. Zakończył swoje opowiadanie następującymi słowami: „Jak mógłbym stać się w takich warunkach kimś innym, niż jestem?”.
Człowiek ten miał też brata bliźniaka.
Kiedy dziennikarze dowiedzieli się o tym, odwiedzili go.
Ku ich zaskoczeniu okazał się zupełnym przeciwieństwem swojego brata. Był szanowanym prawnikiem. Cieszył się dobrą opinią i został nawet wybrany do rady gminy i rady parafialnej. Miał dwoje dzieci i było oczywiste, że prowadzi szczęśliwe życie. Dziennikarze osłupieli z wrażenia. Na pytanie, w jaki sposób doszedł do tego, opowiedział im tę samą historię, którą przedstawił jego brat. Zakończył swoją opowieść słowami: „Po tym, jak przez tyle lat widziałem, do czego to wszystko prowadzi, jak mógłbym stać się w takich warunkach kimś innym, niż jestem?”.
Te same geny, ci sami rodzice, to samo wychowanie, to samo środowisko, ale inna interpretacja warunków i diametralnie różna reakcja. Jak to się stało, że dwóch ludzi wzrastających w tych samych warunkach poszło tak różnymi drogami? Może poznali jakiegoś człowieka, który mógł mieć na nich dobry wpływ? Może jeden z nich słuchał go uważnie, a drugi nie? Może obaj mieli w ręku książkę, którą zaczęli czytać, lecz tylko jeden przeczytał ją do końca? Nie wiemy tego. Jakkolwiek było, wyrośli na krańcowo różnych ludzi.
Jesteśmy zawsze odpowiedzialni za swoje czyny bez względu na niesprzyjające okoliczności. Decydujemy o tym, jak interpretujemy określoną sytuację i w jaki sposób na nią reagujemy.
Wyobraź sobie, że dzisiaj zlikwidowano by wszystkie pieniądze i następnie każdy otrzymałby 5000 marek. Jeszcze tego samego dnia wieczorem niektórzy mieliby o 3000 marek mniej, a niektórzy więcej. Po kilku tygodniach znowu pojawiliby się bogaci i biedni. Naukowcy twierdzą, że po okresie mniej więcej roku pieniądze byłyby tak samo rozdzielone w społeczeństwie jak poprzednio.
Jak (ty!) odpowiesz na propozycje zawarte w tej książce?
Jeżeli już mówimy o odpowiedzialności… Jestem odpowiedzialny za to, co piszę w tej książce. Ty zaś jesteś odpowiedzialny za korzyści, jakie zdołasz z niej wyciągnąć. To samo dotyczy moich seminariów. Obserwujemy bardzo często, jak ludzie zwiększają swoje zarobki po uczestnictwie w seminarium, niektórzy nawet podwójnie. Większość z nich zaczęła oszczędzać 20 procent swoich dochodów i to był pierwszy krok na drodze do osiągnięcia dobrobytu. Wielu zaczęło uprawiać sport, zdrowo się odżywiać i zdrowo żyć. Wspólna medytacja doprowadziła do tego, że niektórzy, poświęcając na nią tylko piętnaście minut dziennie, zapomnieli, co to jest stres. Otrzymujemy telefony od uczestników, którzy już od kilku lat inwestują pieniądze i osiągają zysk od 12 do 20 procent. Szczególnie się cieszymy, jeżeli ludzie w sposób oczywisty zmienili swoje nastawienie do pieniędzy i dzięki nim mogą czynić dobro.
Powinieneś naprawdę mieć kiedyś okazję zaobserwowania ich poczucia satysfakcji, które daje się wyczuć nawet w brzmieniu ich głosu. Pozbyli się długów i odkryli możliwości dodatkowego zarobkowania. Większość z nich nauczyła się lubić pieniądze i czuć się z nimi dobrze.
Mimo to w dalszym ciągu istnieje niewielka grupa ludzi, którzy byli na moich seminariach, wysłuchali wszystkiego i nic nie zrobili. Być może mają nadzieję, że któregoś dnia uniosę