Byłam najpiękniejsza na królewskim balu,
Do mych sióstr przyrodnich nie będę mieć żalu.
One nie tańczyły, nikt ich nie chciał prosić,
Więc ich fanaberie będę godnie znosić.
Wkrótce rozżalone siostry przyrodnie ułożyły się do snu w wygodnych łożach, pod puchowymi pierzynami. Kopciuszek zaś przycupnął na piecu, nakrywszy się starą derką. I śnił najpiękniejsze sny: o królewiczu, o balowej sali i o zachwycie wszystkich wokół. Obudziła go – jak i wszystkich domowników – trąbka królewskiego herolda, który przyjechawszy wczesnym rankiem, obwieszczał wszem i wobec:
Po balu znaleziono pantofelek złoty,
Który królewicz ceni jak wszystkie klejnoty.
Najpiękniejsza panna zgubiła go w biegu,
A twarz miała białą niby płatki śniegu.
Teraz będzie w kraju wielkie przymierzanie,
Niech szykują nóżki panienki i panie.
Właścicielka bucika, co zgubiła go w pędzie,
Niechaj do pałacu najszybciej przybędzie.
Wszystkie panny w królestwie wymyły nóżki, ubrały najcieńsze jedwabne pończoszki i czekały na przybycie królewskich sług.
Rozpoczęło się wielkie przymierzanie. Ale zdawało się, że zakończy się ono fiaskiem. Na wszystkie dziewczęce stópki bucik był za mały. Królewicz martwił się, że piękna nieznajoma oszukała go, mówiąc, że jest jego poddaną. Ale nie wszystkie panny zmierzyły bucik! Przeto dworacy pocieszali królewicza, że pewnie w ostatniej grupie dziewcząt znajdzie się właścicielka pantofelka. Wkrótce mierzenie miało się ku końcowi. Słudzy przybyli do chaty wdowy.
– Czy mieszkają tu jakieś dziewczęta? – spytał sługa, trzymając w ręce złoty pantofelek.
– O tak, panie, dwie moje córki i pasierbica – odrzekła wdowa.
– Niech zatem przymierzą ten pantofelek, zgodnie z obwieszczeniem królewskiego herolda – polecił sługa.
Obie córki wyrwały się, chcąc pochwycić pantofelek.
– Spokojnie, moje panienki, bo uszkodzicie bucik – uspokajał je sługa.
– Niech najpierw zmierzy starsza córka – zaproponowała wdowa, której wstyd było, że jej pupilki nie umieją się zachować.
Dziewczyna, stękając i sapiąc, usiłowała wbić szeroką stopę w maleńki pantofelek. Niestety, na próżno.
– Teraz ty spróbuj, córeczko – rzekła wdowa, nie tracąc nadziei i zwracając się do młodszej córki.
Młodsza miała węższą stopę, toteż ucieszyła się, wetknąwszy palce do czubka bucika, ale bucik był za krótki.
Wdowa i jej córki posmutniały. Ale sługa, który zwykł dokładnie wypełniać królewskie rozkazy, przypomniał:
– Niech przymierzy jeszcze pantofelek pasierbica.
– O, to zbytek łaski dla takiego kocmołucha. Ona wymiata sadze, a nie gubi złotych pantofelków na balu.
– To rozkaz królewski – uciął dyskusję sługa.
Zawołano więc Kopciuszka. Dziewczyna weszła zawstydzona, w swej powszedniej, zniszczonej sukienczynie. Buty zdjęła już w sieni, wstydząc się, że są dziurawe.
Sługa podał jej złoty pantofelek. Dziewczyna, nie zważając na drwiące spojrzenia macochy i przyrodnich sióstr, wzięła bucik i bez trudu włożyła go na swą zgrabną, małą nóżkę. Pasował jak ulał. Wszyscy zaniemówili.
– Jak to, nasz Kopciuszek był na królewskim balu? – spytała macocha.
– To niemożliwe – dodały przemądrzałe przyrodnie siostry.
– Niekiedy dzieją się rzeczy trudne do uwierzenia – rzekł z filozoficznym spokojem sługa i nakazał Kopciuszkowi udać się na królewski zamek.
Dziewczyna milczała stropiona. Jak pójdzie na zamek w starej sukience? Ale wtedy w drzwiach zjawił się niespodziewany gość. Była to dobra wróżka i chrzestna matka Kopciuszka. Szybko dotknęła czarodziejską różdżką ramienia dziewczyny. I oto Kopciuszek stał już we wspaniałym złotym stroju, w jakim widziano go na balu.
Wróżka uściskała dziewczynę i rzekła na pożegnanie:
Wymiatałaś kominy, szorowałaś podłogi,
Teraz złote buciki załóż na swoje nogi.
Jesteś dobra i piękna i serce masz złote,
Odtąd będziesz robić, na co masz ochotę.
– Proszę do karety piękna dzieweczko, wszak tam królewicz się niecierpliwi – ponaglał sługa.
– Jeszcze tylko pożegnam się z siostrami i macochą – odparła dziewczyna, chcąc zaznaczyć, że jest dobrze wychowana.
– Przebacz nam, że tak cię dręczyłyśmy – prosiły zawstydzone córki wdowy.
– O, już o tym zapomniałam – zapewniła wielkodusznie przyszła żona królewicza.
Kiedy kareta wioząca Kopciuszka dotarła na zamek, wszyscy wyszli na powitanie pięknej narzeczonej. Zachwytom i hołdom nie było końca. Najszczęśliwszy był królewicz. Wkrótce odbył się ślub młodej pary. Kopciuszek szczęśliwy, rad był przychylić wszystkim nieba. Przeto sprowadził na zamek całą swą rodzinę. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.