– Jesteś zboczony! – jęknęłam, wyginając plecy w łuk. Boże, uwielbiałam jego usta.
– Nazwisko zobowiązuje… pani Mills! – mruknął seksownie i spojrzał na mnie spomiędzy moich ud. Posłał mi to swoje spojrzenie, które sprawiało, że nie mogłam się oprzeć. Nie mogłam i nie chciałam. W końcu poranny seks to przecież małżeński obowiązek, prawda?
Zamknęłam oczy i oddałam się dłoniom i językowi mojego męża, który doskonale wiedział, jak ich używać. Wsunął palec w moją mokrą szparkę i mruknął z aprobatą, masując mnie delikatnie od środka. Zaczęłam się niecierpliwie wiercić i chciałam złapać go za głowę, ale Sed przytrzymał mi ręce i nie pozwalał się poruszyć. Wsunął we mnie drugi palec i obsypał moje uda mokrymi pocałunkami.
– Uwielbiam cię… – jęknęłam głośno, zakładając mu nogi na barki.
– Ja ciebie też, skarbie. – Całował mnie coraz wyżej, aż w końcu dotarł do cipki i od razu zaczął ją dodatkowo stymulować.
Krzyknęłam, mając gdzieś, że drzwi tarasowe były otwarte i zapewne wszyscy nas słyszeli. Chłopaki będą mieli niezły powód do drwin, ale się nie przejmowałam. Przyzwyczaiłam się chyba do ich dogryzania i docinania, a przy Sedzie tym bardziej nie miałam zamiaru się martwić.
– O tak! Sed! Tak! – Chwyciłam go za głowę, a on jeszcze mocniej wessał się w moją cipkę. Chwilę później szczytowałam intensywnie, wijąc się pod nim. Najlepsze było to, że wiedziałam, że to dopiero początek tego poranka. Sed mi nie da wyjść z łóżka na własnych nogach, a ja niczego innego w tym momencie nie pragnęłam. Zlizał moją wilgoć i podsunął się wyżej, by mnie pocałować.
– Zawsze będziesz moja – szepnął w moje usta i chwytając w dłoń swojego penisa, wsunął się we mnie delikatnie.
Ugryzłam jego wargę, czując to cudowne wypełnienie. Jego ciało w moim ciele – głęboko i do samego końca. Sed wtulił głowę w moje włosy i obejmując mnie mocno, zaczął się poruszać. Spragniony, napalony i taki, jakiego kochałam. Cały mój i cały dla mnie. Jak zawsze odnaleźliśmy ten wspólny rytm, który przenosił nas do innego świata. Świata miłości, namiętności i bezgranicznego zaufania. Ruchy jego bioder idealnie zsynchronizowane z moimi, jego dłonie błądzące po moim ciele, usta odbierające oddech… Boże, to facet, który sprawiał, że byłam szczęśliwa, bezpieczna. Tak jak powiedział, to nie był zwykły seks, to celebrowanie miłości. Chciałam dać mu wszystko, czego potrzebował. Wiedziałam, że w tym momencie do pełni szczęścia brakowało mu dziecka, a ja tak bardzo pragnęłam mu je dać. To dla mnie naprawdę nie do pomyślenia, bo nigdy nie chciałam mieć dzieci, a teraz zrobię wszystko, by je mieć. Wiedziałam, że Sed też chciał, bym zaszła w ciążę jak najszybciej, więc w najbliższym czasie pewnie rzadko będziemy wychodzić z łóżka. Wcale mi to nie przeszkadzało.
– Mocniej! – jęknęłam, by lekko przyśpieszył, ale on oczywiście miał inny plan. Po szalonej, namiętnej nocy teraz najwidoczniej będzie powoli i delikatnie. Och, wszystko mi jedno. Było mi tak cholernie dobrze, gdy czułam go w sobie.
Sed, widząc moją desperacko spragnioną minę, zwolnił jeszcze bardziej i w pewnym momencie zastygł, napawając się moim widokiem. Patrzyłam mu prosto w oczy i uśmiechałam się. On także i całował mnie namiętnie, nadal trwając w bezruchu.
– Kocham to uczucie – mruknął.
Oboje czuliśmy, jak jego penis drga we mnie, a ja zaciskałam się na nim mocno.
– Ja też – odpowiedziałam szeptem i wplotłam palce w jego włosy.
– Polecisz ze mną chociaż na pierwszy koncert po urlopie? – spytał.
No to wybrał sobie moment. Nie chciałam myśleć teraz o tym wszystkim, co mnie czekało. Studia, praca, opieka nad Charlotte, Jenną i Julką, hormonalne szaleństwa Jess…
– Polecę – zgodziłam się. Jak miałam odmówić mojemu cudownemu mężowi? Rzucę wszystko, jeśli tylko powie, że mnie potrzebuje, lub poprosi, bym przyleciała. Biorę Charlotte, wsiadam do samolotu i jestem. Nie widziałam innej opcji, a on nie musiał nawet tego ode mnie oczekiwać. Wiedziałam, że to mój obowiązek – być przy mężu.
Sed nie odpowiedział, tylko znowu zaczął się poruszać. Coraz szybciej i mocniej. Odchyliłam głowę, krzycząc z rozkoszy, a on całował moją szyję i wsunął mi dłoń pod pupę, by wypełnić mnie jeszcze głębiej. Kurwa! Rozpadłam się pod nim na kawałki przy kolejnym pchnięciu, a orgazm trwał i trwał. Nagle Sed objął mnie w pasie i podciągnął na siebie, a sam wstał i ledwo utrzymywał równowagę na łóżku.
– Złap się! – powiedział, pokazując na ramę baldachimu.
Ja, nadal oszołomiona, złapałam się mocno drewnianej ramy, a on chwycił mnie za pośladki, by było mi łatwiej. No tak to się jeszcze nie kochaliśmy. Ja wisiałam w powietrzu, a on wbijał się we mnie mocno i szybko. Boże! Nie mogłam się skupić na niczym, tylko na tym, by nie puścić tej pieprzonej ramy. Sed zaczął dodatkowo całować moje piersi, które przez uniesione ręce były bardziej wyeksponowane. Wessał się w jedną, a drugą ścisnął tak mocno, aż krzyknęłam.
– Sed, zaraz dojdę!
– Tak, mała! – odpowiedział, również będąc na granicy, i jeszcze bardziej przyśpieszył.
– Ach! – jęknęłam i przy kolejnym pchnięciu znowu poczułam tę gorącą falę, która rozpływała się po moim ciele.
– O tak, skarbie! Tak! – krzyknął Sedrick, a ja w tym momencie puściłam ramę. – Kurwa, mała, nie puszczaj! – Próbował nas ratować i chciał się złapać… czegokolwiek, ale stracił równowagę i ze mną na biodrach gruchnął na brzeg łóżka, a potem na podłogę.
Pisnęłam przerażona, ale Sed osłonił moją głowę i sam walnął z całą siłą o drewniane deski, chroniąc mnie przed uderzeniem. Otworzyłam oczy, próbując sobie uświadomić, czy w ogóle jeszcze żyjemy. Ustaliłam, że Sed nadal obejmuje mnie mocno, a ja siedzę na nim okrakiem, przytulona do jego klatki piersiowej. Oddechy mieliśmy przyśpieszone, a nasze serca waliły jak szalone.
– Żyjemy? – spytałam cicho.
Sed uśmiechał się szeroko i gładził mnie po plecach.
– Mówiłem, że masz się nie puszczać – odpowiedział, a ja czułam, że jego penis nadal we mnie pulsował.
Och! Musiałam mieć w tym momencie komiczną minę, bo Sedrick wybuchnął śmiechem, a w dodatku do naszej sypialni wpadł Simon… z kamerą w ręku.
– Kurwa, za późno wszedłem! – Zaśmiał się w głos, widząc nas na podłodze, i podszedł bliżej, by nas nakręcić.
– Oj, spieprzaj stąd! – Próbowałam zasłonić ręką obiektyw, nadal wtulając się w Seda.
Zaraz za Simonem wpadł Trey, który również pokładał się ze śmiechu, widząc ten komiczny obrazek.
– Wynocha stąd, kurwa mać! – wrzasnął na nich Sed i ściągnął z łóżka narzutę, by nas okryć.
– Daj spokój, stary. Noc poślubna już się skończyła, więc może byśmy się w końcu zabawili?! – odpowiedział Simon i odłożył kamerę, po czym od razu chciał zdjąć spodnie.
– Spierdalaj, idioto! Jeszcze się nasza noc poślubna nie skończyła, ja właśnie dochodziłem, ale moja żona puściła ramę! – Sed spojrzał na mnie, a ja, cała czerwona, schowałam