Po kolejnym daniu prawie wszyscy wylegli na parkiet. Zespół, który dla nas grał, to jacyś znajomi Seda z branży, ale ja ich wcześniej nie znałam. Ustaliliśmy dość luźny repertuar, by goście też mogli decydować, przy czym chcą się bawić. Rozkoszowałam się właśnie koreczkiem owocowym, gdy zobaczyłam, jak do namiotu weszła moja matka. Bardzo bym chciała się nie przejmować, ale to było trudne. Nie wiedziałam, czy rozmawiali z ojcem o tym wszystkim. Nie wiedziałam, czy ona była na mnie zła, że jej nie powiedziałam. Miałam wyrzuty sumienia, bo mogłam ją uprzedzić. Z drugiej strony ona też mogła potwierdzić przybycie. Chyba była sama, bo nie przedstawiła mi swojego nowego męża. To nawet lepiej, bo mimo że rozmawiałam z nim tylko telefonicznie, nie przepadałam za tym człowiekiem. Widać było jedynie, że dba o matkę, więc chociaż tyle dobrego. Uśmiechnęłam się, widząc, jak Simon tańczył z Jess, a Trey chyba próbował upić Ericka. Byli tu wszyscy, których kochałam i na których mi zależało. Brakowało jedynie Jill, ale miałam nadzieję, że faktycznie odwiedzą nas, gdy już urodzi… albo my polecimy do nich, do Australii? Zawsze chciałam tam polecieć.
– Rebeko, pora na twoją niespodziankę. – Podszedł do mnie wokalista zespołu, przypominając mi o moim występie.
Dopiero teraz zaczęłam się denerwować i zastanawiać, czy Sedowi się spodoba.
– Tak, już idę, tylko zawołam Ericka. – Wstałam i przedarłam się przez parkiet do stolika, przy którym Trey i Erick razem z Alexem i Nickim nieźle dawali czadu. Po drodze grzecznie zbyłam dwóch zupełnie obcych mi facetów proszących mnie do tańca, mówiąc, że zatańczę z nimi później. To chyba jacyś kuzyni albo znajomi Seda. – Erick, już pora! – powiedziałam, zachodząc go od tyłu, i położyłam mu dłonie na ramiona. On odwrócił się i zerknął na mnie, już dobrze pijany.
– Pora na co? – spytał ciekawski Simon.
– Na moją niespodziankę dla Seda – odpowiedziałam i poczułam, że obok mnie stanął Trey, obejmując mnie mocno.
– Jesteś najśliczniejszą panną młodą na świecie. – Trochę bełkotał. On też był dobrze wcięty, a jeszcze nie było dwunastej. Po moim występie miał być tort i jakieś weselne zabawy.
– Już idę, szwagierko! – odpowiedział Erick i wstał, chwiejąc się lekko.
Cholera, mogłam to przewidzieć.
– Masz, napij się tego. – Podałam mu szklankę wody i wyprowadziłam na tył namiotu, za scenę, na której mieliśmy razem wystąpić.
– Jesteś szczęśliwa, Reb? – zapytał, gdy posadziłam go na głośniku. Patrzyłam na niego i błagałam w myślach, by z niczym mi tu zaraz nie wyskoczył.
– Tak, jestem. Najszczęśliwsza, a teraz chodź mi pomóc uszczęśliwić jeszcze bardziej mojego męża – obróciłam to w żart. I pomogłam mu wstać. Pokazałam na chłopaka, który już czekał, by podać gitarę, a Erick jakby od razu wytrzeźwiał. No tak! Pełen profesjonalizm. Przed koncertami też pili, a on na scenie zawsze był skupiony i dawał z siebie wszystko. Zobaczyłam, że na scenę wjechał mój piękny fortepian, i nie mogłam się doczekać, aż tam wyjdę i zagram dla niego… i zaśpiewam. Oby nikomu uszy nie zwiędły!
– Panie i panowie, zapraszam do stolików. Nasza cudowna panna młoda przygotowała niespodziankę dla pana młodego – powiedział wokalista zespołu i czekał chwilę, aż wszyscy zajmą swoje miejsca.
Zobaczyłam zaskoczoną minę Seda, który nie miał pojęcia, co się działo. Szukał wzrokiem Ericka i widziałam, jak pytał Simona, a ten udawał, że nic nie wie i wzruszył ramionami. Było już po zachodzie słońca, więc dla klimatu światła zostały przygaszone i tylko jeden reflektor oświetlał stojący na scenie fortepian. Nie miałam pojęcia, jak Erick to zagra, bo widział moje nuty tylko przez chwilę, i nawet nie wiedziałam, kiedy zamierzał wejść na scenę. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam, by zasiąść do fortepianu. Spojrzałam w stronę podestu, na którym siedział Sed. Prawie go nie widziałam, ale uśmiechnęłam się i posłałam mu w powietrzu buziaka. Położyłam palce na klawiszach i zerknęłam jeszcze raz w nuty, wydobywając z fortepianu pierwszy dźwięk. Zamknęłam oczy i włożyłam w ten występ całą siebie. Całą swoją miłość do tego mężczyzny.
„Dwa światy”
Słońce pochyla się nad horyzontem,
A Ty trzymasz mnie za rękę.
Wiem, że będziesz to robił
Do końca naszych dni.
Dwa światy połączone w jedność,
Tą jednością jesteśmy my.
Ja i Ty.
Na zawsze razem, po życia kres,
Błądzić będziemy wspólnie
Między naszymi światami.
Księżyc wchodzi w zenit,
A Ty całujesz mnie namiętnie.
Nic mi więcej nie potrzeba,
Całuj mnie, Kochany, do utraty tchu,
Jeszcze tu i tu…
Dwa światy połączone w jedność,
Tą jednością jesteśmy my.
Ja i Ty.
Na zawsze razem, po życia kres,
Błądzić będziemy wspólnie
Między naszymi światami.
Słońce wschodzi, dając nowy dzień,
Budzić się przy Tobie chcę.
Spójrz w moje oczy i powiedz to, o czym oboje wiemy.
Dałeś mi wszystko,
Dałeś mi całego siebie.
Dwa światy połączone w jedność,
Tą jednością jesteśmy my.
Ja i Ty.
Na zawsze razem, po życia kres,
Błądzić będziemy wspólnie
Między naszymi światami.
Tak jak Wszechświat nigdy się nie skończy,
Nasza miłość będzie trwać.
Codziennie ten sam proces,
Wschód, zachód, od miliona lat.
Erick wszedł dopiero podczas pierwszego refrenu. Przeszły mnie ciarki, gdy usłyszałam ten specyficzny dźwięk gitary elektrycznej. Zrobił to idealnie, a gdy nagle zobaczyłam, jak chłopaki z zespołu wchodzą na scenę, jak Simon zasiada za perkusją, Clark i Alex biorą gitary, a Nicki przysiada się do mnie i zaczyna śpiewać ze mną… To było coś niesamowitego. Chyba nigdy w życiu nie przeżyłam czegoś takiego jak w tym momencie. W dodatku Nicki zaimprowizował i wyśpiewał dodatkową zwrotkę i refren specjalnie dla nas.
Oni są dla siebie stworzeni,
Cały świat o tym wie.
Boże, daj im siłę i wytrwałość,
By trwali w tym wszystkim razem.
Na zawsze.
Dwa światy połączone w jedność,
Tą jednością są Oni.
ONA i ON.
Na zawsze razem, po życia kres,
Błądzić będą wspólnie
Między