Dobra córka. Karin Slaughter. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Karin Slaughter
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Крутой детектив
Год издания: 0
isbn: 978-83-276-3066-7
Скачать книгу
Hucka zdradziło, że będzie chciał ją udobruchać.

      – Ponieważ troszczę się o swoich uczniów. Chciałem pomóc, zapewnić jej adwokata. Zapewnić opiekę kogoś, kto jej nie wykorzysta i nie wpakuje w jeszcze większe kłopoty. – Nagle zmienił ton. – Kelly nie jest bystra, Charlotte. Nie jest zabójczynią.

      – Nie trzeba być inteligentnym, żeby kogoś zabić. Zwykle jest wręcz przeciwnie. – Odwróciła się, żeby spojrzeć na dom Wilsonów. Kapitan Isaac niosła plastikowe pudło z ubraniami Kelly. – Jeśli naprawdę chcesz jej pomóc, trzymaj się z dala od reporterów, unikaj kamer, nie daj zrobić sobie wyraźnego zdjęcia, nie rozmawiaj z przyjaciółmi o tym, co się stało, ponieważ wtedy oni zaczną występować przed kamerami albo rozmawiać z reporterami, a ty nie będziesz w stanie kontrolować tego, co powiedzą.

      – Dzięki za dobrą radę. – Huck odetchnął głęboko, po czym dodał: – Chcę cię przeprosić.

      – Za co?

      – Za BB, czyli Bena Bernarda. Twój mąż zadzwonił dziś rano. Prawie odebrałem.

      Charlie poczuła, że się czerwieni.

      – Nie wiedziałem o tym, póki jeden z gliniarzy mi nie powiedział. To było już po mojej rozmowie z nim, kiedy wyjaśniłem, co się zdarzyło i dlaczego znalazłaś się w szkole.

      Charlie schowała twarz w dłoniach. Wiedziała, jak pewnego typu mężczyźni mówią o kobietach, zwłaszcza takich, które pieprzyli w swoich furgonetkach obok barów.

      – Mogłaś mnie uprzedzić. To jeszcze pogarsza naszą sytuację.

      – Przepraszasz, ale czy to moja wina? – Charlie nie wierzyła własnym uszom. – Kiedy miałam ci o tym powiedzieć? Zanim Greg Brenner mnie znokautował? Czy później, kiedy skasowałeś nagranie? A twoje fałszywe zeznanie na temat okoliczności złamania mojego nosa? Krycie tyłka gliniarzowi to przestępstwo. W przeciwieństwie do bierności, kiedy zwalisty osiłek rozkwasza kobiecie twarz. To jest absolutnie zgodne z prawem.

      Huck wydał z siebie kolejne głośne westchnienie.

      – Nie wiesz, jak to jest znaleźć się w takiej sytuacji. Ludzie popełniają błędy.

      – Ja nie wiem, jak to jest? – Charlie zatrzęsła się z wściekłości. – Byłam tam, Huck. Znalazłam się tam przed tobą, więc doskonale wiem, jak to jest. Nie bez powodu. Jeśli naprawdę wychowałeś się w Pikeville, to musisz wiedzieć, że już mnie to kiedyś spotkało. Więc wal się z tym twoim „nie wiesz, jak to jest”.

      – Masz rację. Przepraszam.

      Charlie jeszcze nie skończyła.

      – Okłamałeś mnie w kwestii wieku Kelly.

      – Szesnaście, siedemnaście. – Wyobraziła sobie, jak Huck potrząsa głową. – Jest w jedenastej klasie. Co za różnica, ile ma lat?

      – Ma osiemnaście lat, a różnicą jest kara śmierci.

      Huck wydał z siebie tłumiony okrzyk wywołany gwałtownym szokiem.

      Charlie czekała, aż się odezwie. Bawiła się telefonem, w końcu nie wytrzymała:

      – Halo, co się dzieje?

      Huck odchrząknął.

      – Daj mi chwilę.

      Charlie też potrzebowała chwili. Czegoś tu nie rozumiała. Dlaczego Huck był przesłuchiwany aż cztery godziny? Zwykle przesłuchanie trwało od pół godziny do dwóch godzin. Charlie siedziała w komisariacie około czterdziestu pięciu minut. Ona i Huck znajdowali się w miejscu strzelaniny krócej niż dziesięć minut. Dlaczego Delia Wofford sprowadziła FBI, by odegrać przed nim dobrego i złego glinę? Wątpliwe, żeby był świadkiem zeznającym na niekorzyść powołującej go strony. Został ranny w ramię. Powiedział jednak, że został przesłuchany, zanim jeszcze znalazł się w szpitalu, a Delia Wofford nie należała do funkcjonariuszy lekceważących procedury. Poza tym FBI nie lubiło tracić czasu.

      Dlaczego w takim razie trzymali głównego świadka na komisariacie aż przez cztery godziny? Tak się traktuje podejrzanego, który nie chce współpracować.

      – Dobra, już mogę mówić – odezwał się Huck. – Kelly… Jak to teraz nazywają? Upośledzenie umysłowe? Niepełnosprawność intelektualna? Idzie programem podstawowym. Nie przyswaja pojęć.

      – Prawo zdefiniowałoby to jako ograniczoną poczytalność, to znaczy że Kelly nie jest zdolna wprowadzić się w taki stan psychiczny, w jakim popełnia się zbrodnię, ale to bardzo trudne do udowodnienia – odparła Charlie. – Państwowy system szkolnictwa i państwowy system ścigania za zabójstwo mają zupełnie inne priorytety. Pierwszy usiłuje jej pomóc, drugi próbuje ją zabić.

      Huck milczał. Charlie słyszała tylko jego oddech.

      – Czy Wofford i Avery rozmawiali z tobą przez cztery godziny, czy robili jakieś przerwy? – zapytała.

      – Co? – Huck wydawał się zaskoczony tym pytaniem. – Jedno z nich zawsze było w pokoju przesłuchań. Czasem pojawiał się twój mąż. I ten facet… Jak mu tam? Nosi te lśniące garnitury.

      – Ken Coin. Prokurator okręgowy. – Charlie zmieniła taktykę. – Czy Kelly była nękana?

      – Nie w mojej klasie. – Po chwili dodał: – Poza szkołą, w mediach społecznościowych, tego nie jesteśmy w stanie kontrolować.

      – To znaczy, że była nękana?

      – To znaczy, że była inna, a inność w dzieciństwie nigdy nie jest łatwa.

      – Byłeś nauczycielem Kelly. Dlaczego nie wiedziałeś, że zatrzymali ją na drugi rok w tej samej klasie?

      – Co roku mam ponad stu dwudziestu uczniów. Nie zaglądam do ich akt, chyba że dadzą mi powód.

      – To, że się jest mało pojętnym, to jeszcze nie powód?

      – Mam wielu mało pojętnych uczniów. Kelly zaliczała na solidną tróję i nigdy nie pakowała się w kłopoty. – Charlie słyszała stukanie pióra w brzeg stołu. – Kelly to dobra dziewczyna. Niezbyt bystra, ale miła. Szła za tym, co widziała. To, co się stało dzisiaj, nie jest w jej stylu. To nie ona.

      – Byłeś z nią w zażyłych stosunkach?

      – O czym ty mówisz?

      – O bzykaniu. Pieprzeniu. Wiesz, o czym mówię.

      – Jasne, że nie. – Huck nie krył zniesmaczenia. – Była jedną z moich uczennic, na litość boską.

      – Czy kto inny uprawiał z nią seks?

      – Nie. Gdyby było inaczej, zgłosiłbym to.

      – Pan Pinkman?

      – Nawet nie…

      – Któryś z uczniów?

      – Skąd mam…

      – Co się stało z rewolwerem?

      Gdyby nie nadstawiła ucha, nie wychwyciłaby subtelnej zmiany w rytmie jego oddechu.

      – Jakim rewolwerem? – zapytał po długiej chwili.

      Pokręciła głową, gromiąc się w duchu za przeoczenie oczywistości.

      W trakcie przesłuchania przez Delię Wofford była zbyt zdezorientowana, żeby złożyć wszystko w jedną całość, ale teraz wyraźnie zobaczyła, że tak naprawdę agentka wszystko jej powiedziała. „Widziała pani, czy pan Huckabee oddał komuś rewolwer? Widziała pani, żeby gdzieś go odkładał? Na ziemię?”.

      – Co z nim