UWAGI DO WYDANIA TRZECIEGO
Ostatecznym testem każdej książki jest liczba jej wznowień. Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich w ciągu 5 lat, jakie upłynęły od pierwszego wydania, doczekały się trzeciej już edycji. Każde z dotychczasowych wydań zyskiwało nowe, pozytywne, by nie powiedzieć entuzjastyczne recenzje. Stefan Bratkowski określił wręcz Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich „Światowej doprawdy miary dziełem […] monumentalnym, a świetnie pisanym”. Opinię tę potwierdził wkrótce najwybitniejszy współczesny historyk brytyjski okresu staroangielskiego Henry R. Loyn, oceniając książkę na podstawie sporych już jej fragmentów opublikowanych po angielsku w fachowych czasopismach. Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich zostały ponadto dwukrotnie zacytowane w monumentalnym dziele Normana Daviesa The Isles. A History (1999). Nieznacznie uzupełnione III wydanie oddajemy więc do rąk Czytelnika polskiego z przeświadczeniem, że będzie miał do czynienia z dziełem nie tylko znanym już w Polsce, ale i uznanym w jaskini lwa”, tj. w Wielkiej Brytanii.
Wydanie III książki mogło być zrealizowane dzięki subsydium, jakie zapewnili dziekan Wydziału Neofilologicznego UAM prof. Stanisław Puppel oraz dyrektor Instytutu Filologii Angielskiej UAM prof. Jacek Fisiak. Za pomoc w tym zakresie składamy im gorące podziękowania.
PRZEDMOWA DO WYDANIA CZWARTEGO
Nie tak znów często książka ściśle naukowa doczekuje się kilku wydań. Monografia Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich jest moją byłą książką, w oparciu o którą przed 22 laty otrzymałem tytuł profesora. Wydawało się, że jej czytelniczy obieg skończy się na pierwszym wydaniu. Tymczasem jak napisał jeden z recenzentów, książka „znikła z księgarń jak kamfora”, choć wydanie II, a potem III sprzedawało się już nieco wolniej. Nie bez wpływu na cyrkulację czytelniczą książki pozostawała złośliwa recenzja, jaka ukazała się na łamach „Kwartalnika Historycznego”, na którą oczywiście odpowiedziałem merytoryczną polemiką, dowodzącą braku racji krytyka, który przedstawił szereg absurdalnych zarzutów, m.in że nie istnieje coś takiego jak cywilizacja Wysp Brytyjskich1. Wykazałem mu, że w historiografii krajów języka angielskiego istnieje takie pojęcie, a nawet gdyby nie istniało, to mam prawo samodzielnie podobne pojęcia tworzyć na użytek własnej pracy.
Gdy wydawało się, że rynek czytelniczy został zaspokojony, a niektóre fakty opisane w książce wskutek nowych odkryć naukowych z wolna się dezaktualizują, jesienią 2015 wybuchła w internecie dyskusja zainspirowana przez nieznaną mi osobę prowadzącą blog o pozornie zniechęcającym tytule Fatalne skutki lektur (http://fatalneskutkilektur.blogspot.com/2015/09/przeczytane-wojciech-liponski-narodziny.html
Natknąwszy się w internecie na związany z moją książką tytuł blogu Fatalne skutki lektur, byłem pewien, że zawierać będzie druzgocąca krytykę. Stało się dokładnie odwrotnie. Dyskusja, jaka została zapoczątkowana na tym blogu, nie dorównała oczywiście wielkim, liczącym setki czy nawet tysiące wypowiedzi tematom, ale wzięło w niej udział 7 internatów, którzy dość jednoznacznie podnosili wartości książki, a między wierszami przemykało się zdziwienie, adresowane pośrednio do Wydawcy, że w księgarniach nie ma aktualnego nakładu książki. Jedyne zarzuty, jakie się pojawiły, dotyczyły ew. zmiany tytułu, oraz tego, że rozmiary książki utrudniają jej czytanie… w łóżku. Przytaczam najbardziej pochlebny dla książki fragment blogu:
„Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich mogą z powodzeniem uchodzić za małą historię wczesnośredniowiecznej Anglii, opisują w sposób kompleksowy historię, kulturę, gospodarkę, architekturę, rozwój języka oraz literaturę. Fascynująco opisuje okres najazdów wikingów i utworzenie Danelaw (region podporządkowany skandynawskim najeźdźcom), a przede wszystkim, co ten kolejny zewnętrzny napływ kulturowy dał Wyspiarzom. Dla mnie było to kompletną rewelacją, bo moja wiedza o regionie (pomijając okres rzymski) rozpoczynała się już po normańskim zwycięstwie pod Hastings. Lipoński opisując poszczególne aspekty cywilizacji, stara się podać jak najwięcej informacji, ale ani przez moment nie wpada w króliczą norę specjalisty: zna umiar i wie, kiedy przestać, aby nie zanudzić przeciętnego czytelnika zbyt wieloma, zbyt szczegółowymi informacjami”.
Po takiej recenzji, która ukazała się w 20 lat po pierwszym wydaniu Narodzin, nie zdziwiło mnie, że Wydawnictwo Poznańskie zdecydowało się na czwarte już wydanie monografii. Oczywiście, wspomniane już wyżej najnowsze odkrycia naukowe zmuszają autora do dokonania uzupełnień. Są one w niektórych fragmentach książki znaczące. Odkrycia doktora Briana Sykesa z Uniwersytetu Oksfordzkiego oparte na badaniach DNA zmieniają dość gruntownie poglądy na kontynuację populacji ludności brytyjskiej. Nowe wykopaliska w Stonehenge, zapoczątkowane w 2011 r. ujawniły, że ogromy krąg głazów uznawany dotąd za zabytek epoki neolitycznej stanowiący całość sam w sobie, to tylko fragment nieporównanie większego kompleksu budowlanego, zapewne religijnego, rozciągającego się na wiele kilometrów wokół najbardziej znanego skupienia wielkich głazów. Badania DNA potwierdziły też ostatecznie hipotezę dotyczącą odrębności wyspiarskiej i kontynentalnej ludności celtyckiej, wyrażoną niegdyś przez irlandzkiego uczonego Proinsiasa MacCanę. Hipotezę tę wprawdzie sygnalizowałem w pierwszych wydaniach książki, ale na równi z innymi tezami. Teraz po prostu nie pozostanie nic innego, jak uznać hipotezę za fakt potwierdzony najnowszymi badaniami antropologicznymi.
Mimo tych wcale istotnych zmian i uzupełnień, ogólny bieg narracji Narodzin cywilizacji Wysp Brytyjskich pozostaje nadal w mocy. Założeniem książki było i jest nadal ukazanie wspólnoty cywilizacyjnej tego niezwykłego archipelagu, wspólnoty, która wbrew zaistniałym w jej obrębie różnicom, sprzecznościom, konfliktom politycznym, wojnom i podbojom, co cechuje rodzaj ludzki każdego terytorium naszego globu, wytworzyła oryginalny splot kulturowy, różniący