Ty i ja dwa różne światy. Elżbieta Kosobucka. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Elżbieta Kosobucka
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Любовно-фантастические романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-944767-3-1
Скачать книгу
też nie.

      – Od ciebie na pewno nie – skrzywił się z niesmakiem. – Zachowałem się jak kretyn mówiąc, że miałaś na to wpływ. Byłem wściekły – po chwili dodał – na siebie. Nie zauważyłem kiedy poszliście, a wydawało mi się, że cały czas mam cię na oku. – Jednak Amanda miała rację pomyślałam, a on mówił dalej. – Seba, nie powinien był nigdy móc cię dotknąć, nie mówiąc już o tym, co zrobił.

      – Nic nie zrobił. Przyszedłeś w samą porę – wyszeptałam.

      – Inaczej uważam, a ja mu sprawę ułatwiłem. To, że cię odnalazłem, zanim dalej się posunął, to marne pocieszenie. Byłem wściekły i to, co z nim zrobiłem nie wystarczyło mi. Niestety zamiast pomóc tobie, dołożyłem swoje, jakbyś mało przeszła – powiedział cicho, ze smutkiem w głosie.

      – Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy, że to mówisz. Ja też przepraszam. Miałeś swoją dziewczynę i moje szczęście, że mimo to, szukałeś mnie i znalazłeś. Nie chcę myśleć, co by było, gdybyś rzeczywiście o mnie zapomniał.

      – Chodzi o coś więcej – zrobił krótką pauzę. – Słyszałem co się działo. Wściekłem się, jak usłyszałem twoje wołanie o pomoc. Widziałem, w jakim byłaś stanie. Najbardziej wkurza mnie, że zamiast dać ci wsparcie, wyładowałem gniew.

      – To już nie ma znaczenia. – Mówiłam przez ściśnięte gardło, a łzy mi kapały na samo wspomnienie tamtego dnia i strachu jaki przeżyłam.

      – A jednak – kontynuował. – Byłaś małolatą, gdy odkryłem, że się we mnie kochasz. Od razu zorientowałem się, że interesuję cię nie tylko jako przyjaciel, ale jako chłopak…

      O nie, tego się nie spodziewałam. Wiedział, że od dawna szalałam na jego punkcie, zdawał sobie z tego sprawę i nic nie powiedział. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć albo najlepiej nigdy tu nie przyjeżdżać. Było gorzej niż myślałam, a moje nadzieje właśnie umierały.

      – … moja mała przyjaciółka. Nie byłem ślepy, widziałem, że jesteś śliczna, a za nic nie chciałem cię skrzywdzić. Miałem inne dziewczyny, żeby trzymać ciebie na dystans, a swoje ręce z dala od ciebie. Łatwo nie było. Byłaś słodka jak marzenie, zresztą nadal jesteś i ufałaś mi. Twoje oczy błądzące za mną nie ułatwiały sprawy.

      – Dosyć. Nie chcę tego słuchać – nie wytrzymałam i wstałam. – Jeśli chcesz mi w ten sposób dać do zrozumienia, że nie jesteś dla mnie i żebym trzymała się od ciebie z daleka, to zamiast ubierania tego w piękne komplementy, powiedz wprost. Nie będę za tobą chodziła ani się narzucała. – Jak to widziałam kiedyś w wykonaniu innych dziewczyn, pomyślałam.

      – Czekaj, czekaj – przystopował mnie. – Posłuchaj – złapał mnie za rękę. Te oczy, przyciągały mnie niczym magnez, oby usta miały jeszcze jakieś dobre słowa dla mnie. – Gdy do mnie dotarło, na jakie niebezpieczeństwo naraziłem ciebie, myślałem, że szlag mnie trafi. Na pierwszy ogień poszedł Sebastian, gdybym mógł, zrobiłbym mu powtórkę. Byłem wściekły na niego i siebie. Gdy zobaczyłem tamtą sytuację, ciebie roztrzęsioną to miałem ochotę siebie skopać. Twoje oczy pełne wdzięczności i usta trzęsące się ze strachu były ponad moje siły. Czułem, jakbym sam wyrządził ci krzywdę. Jeśli możesz zapomnij i wybacz każde słowo, które powiedziałem. Gdy uciekłaś poczułem się przegrany. Zawiodłem ciebie. Chciałem sobie i tobie dać czas, ale kiedy następnego dnia przyszedłem, ciebie już nie było.

      – Myślałam, że mnie nienawidzisz. Zepsułam ci wieczór. Poza tym wstydziłam się tego co zaszło. – Przymknęłam na moment oczy i wzięłam głębszy wdech. Nie znosiłam ucisku w dołku, który czułam na samo wspomnienie tamtego wydarzenia. Udało mi się wreszcie odezwać. – I tego co ci powiedziałam. W dodatku, rzuciłam się z pięściami na ciebie. Dobrze, że mi na to nie pozwoliłeś, bo nie miałabym teraz odwagi tu wrócić. Twoje słowa bardzo bolały. Ciężko mi było z tymi oskarżeniami. Cieszę się, że mówisz, że nie było w tym mojej winy.

      – Bo nie było. Ja żałowałem, że przytrzymałem twoje ręce, należało mi się – wstał i znalazł się blisko mnie. – Teraz powiem ci to, czego wtedy nie zdążyłem. Kocham cię, jesteś dla mnie ważna. – Po tych słowach zapadło między nami milczenie i widziałam, że czekał co mu odpowiem.

      – Nie wiem co powiedzieć. – Do końca nie byłam też pewna co mi proponował. Znowu przyjaźń, czy może jednak kochanie?

      – Pomogę ci podjąć prawidłową decyzję.

      Po tych słowach objął moją twarz dłońmi i delikatnie przytrzymując patrzył w oczy. Pochylał się coraz bliżej, aż nasze usta się spotkały. To był najdelikatniejszy z pocałunków. Muśnięcie ust, które wywołało we mnie trzęsienie ziemi. A jednak kochanie.

      – Jesteś słodziutka jak malina – wyszeptał w moje usta. Patrzyłam na niego i czułam się szczęśliwa. Uśmiech nie schodził z moich ust.

      – Czy ten uśmiech oznacza tak? – zapytał.

      – Ale co tak? – W sercu było mi bardzo radośnie i nie mogłam się powstrzymać, żeby choć trochę się z nim podroczyć.

      – Że chcesz być ze mną? – Nie dał zbić się z tropu.

      – Właśnie to oznacza. – Zachłysnęłam się tą chwilą.

      Wtedy pocałował mnie znowu. Jego usta delikatnie zaczęły przygniatać moje. Jego ręka obejmowała i gładziła moją szyję, a ja czułam się jak w niebie. Chwila zapierająca dech w piersiach. Odsunął się na moment, znów patrząc mi głęboko w oczy.

      – Co ty ze mną wyprawiasz? – spytałam niepewnie.

      – To raczej co ty ze mną wyprawiasz? – Po tych słowach usiadł z powrotem i pociągnął mnie na ławkę.

      – Ja z tobą? Musisz wiedzieć, że nie znam się na tych sprawach. Do tej pory nie miałam chłopaka – i ciszej skończyłam – i z nikim się nie całowałam. Po tamtym, za bardzo się bałam.

      – Ale mnie się nie boisz? – Szukał potwierdzenia.

      – Nie – zawahałam się – prawie nie – doprecyzowałam.

      – Zapewniam, że jestem niegroźny.

      Kącikiem ust uśmiechnęłam się na takie sformułowanie. Nagle coś sobie przypomniałam i zebrałam się w sobie, żeby zapytać:

      – Czy ty mnie wtedy, w samochodzie, pocałowałeś?

      – Tak – powiedział przeciągając głoski – jednak poczułaś. Dlaczego wcześniej nie spytałaś?

      – Nie chciałam się wygłupić. Pomyślałam, że pewnie mi się przyśniło.

      – Nie mogłem się powstrzymać i nie skorzystać z okazji. – Wyraźnie był z siebie zadowolony.

      – Czyli jednak nie byłam tak do końca bezpieczna?

      – Współpasażerowie pomogli. – Zaśmiał się mówiąc to.

      – Dlatego skończyło się na jednym pocałunku – powiedziałam przyciszonym głosem.

      – Zapinając tobie pasy miałem ochotę na twoje usta – przyznał się.

      – A ja myślałam, że mi się wydawało i sama nie mogłam uwierzyć, ale żałowałam, że do tego nie doszło.

      – A potem byś zwiała – powiedział śmiejąc się znowu.

      – Pewnie