Megan wystawiła głowę przez okno i zaczęła głęboko oddychać.
– Widocznie nie działa – warknęła. Przydałby jej się teraz co najmniej zimny prysznic.
Nie pojmowała, dlaczego w obecności Emilia odczuwa tak wielkie podniecenie. Krew płonęła w jej żyłach, a jednocześnie rosła niechęć do niego.
Emilio wrzucił bieg i jego stalowy potwór śmignął naprzód, zwinnie wyprzedzając inne samochody.
– Mądrzy ludzie powiadają: „Nigdy nie mów nigdy” – rzekł pouczająco Emilio, zerkając na falującą pierś Megan. – Całując cię, odniosłem wrażenie, że jest ci przyjemnie.
– To nie był wcale pocałunek. – Megan wpatrywała się w ulicę za szybą. – Raczej zwykły odruch. – W jej głosie słychać było irytację.
– Ach tak… W takim razie masz najlepsze odruchy ze wszystkich kobiet, jakie dane mi było poznać.
Bez słowa cofnęła rozczochraną głowę do wnętrza samochodu i oznajmiła ze złością, że powinna była powiedzieć Rosannie, jak się sprawy mają; nie znosi Emilia, czuje do niego antypatię!
Tak jak się spodziewała, przyjął jej wyznanie wybuchem śmiechu. Zerknęła na jego patrycjuszowski profil. Emilio był szczerze rozbawiony. Zacisnęła dłonie na kolanach.
– Czy naprawdę tak trudno ci uwierzyć, że cię nie znoszę? – spytała z rozdrażnieniem.
– Mam absolutną pewność tylko co do tego, że nie jestem ci obojętny. Ty mi zresztą też nie. – Nie dając jej czasu na zastanowienie się nad tym komunikatem, dodał: – Ciekaw jestem, dlaczego uważasz, że nie sposób uwierzyć, że jesteśmy kochankami?
– Ponieważ mam mózg i widzę, że nie wyglądam jak lalka Barbie – odparła z irytacją.
– Oj, nieładnie, Megan! Nie powinnaś oceniać ludzi po wyglądzie – napomniał ją łagodnie.
– Masz rację, to ja jestem osobą powierzchowną – odgryzła się.
Zęby Emilia błysnęły w szerokim uśmiechu. Megan była boleśnie świadoma, że ich relacja w szybkim tempie staje się zbyt poufała. Niepotrzebna jej była wiedza o tym, że Emilio ma do siebie zdrowy dystans, utrudniało jej to bowiem odczuwanie do niego niechęci. Musiała jak najszybciej uciec z tego samochodu, bo w przeciwnym razie zacznie go lubić. Po co tu w ogóle wsiadała?!
Głos wewnętrzny podpowiedział usłużnie, że to chyba żadna tajemnica, ale ignorując go, oznajmiła:
– Wiesz co, możesz mnie podrzucić pod pierwszy hotel, jaki nawinie się po drodze. – Jeśli tego nie zrobi, pozostanie jej wyskoczyć z pędzącego auta, co byłoby nie mniej bolesne niż ta niewygodna rozmowa.
– Najpierw powinnaś chyba coś zjeść – zaprotestował.
– Niekoniecznie. Jadłam obfite śniadanie – skłamała. – A przecież nie pora jeszcze na lunch. – Spojrzała na zegarek: wpół do dziesiątej. Wydawało jej się, że tkwi w samochodzie Emilia już od wielu godzin.
– Jak widzę, lubisz szalenie skrupulatnie pilnować właściwego czasu – zauważył, marszcząc czoło.
– A ty za to masz go w nadmiarze. Nie znam biznesmenów wartych miliardy, którzy mają czas na leniwe pogawędki przy kawie – odparowała sucho.
– Dużo pracuję, ale nie mam stałych godzin.
– Moje gratulacje, ale nadal nie jestem głodna.
– Niczego nie osiągniesz, gryząc palce i czekając na godzinę odlotu do Londynu. Skoro już tu utknęłaś, powinnaś wykorzystać okazję. Madryt to piękne miasto, choć może jestem stronniczy – przyznał, wzruszając ramionami. – Czy ciekawi cię architektura, historia…?
– Chcesz być moim przewodnikiem? – spytała, ciekawa, kiedy wreszcie Emilio odkryje, że ma dziś mnóstwo ważnych spotkań.
Emilio Rios mógł jej postawić śniadanie, zwłaszcza że obiecał jej ojcu się nią zająć, ale całodzienna bieganina po mieście z pewnością nie leżała w jego zamiarach.
– Czemu nie?
– Przecież żartowałam! – wykrzyknęła ze szczerym przerażeniem. Chcąc złagodzić wypowiedź, dodała tonem wyjaśnienia: – Zresztą jak zajrzę do poczty, z pewnością znajdę mejl od ojca, który już zdążył wymyślić dla mnie jakąś pilną pracę.
– W takim razie nie otwieraj komputera – zaproponował.
Porażona tą bezbłędną logiką Megan wpatrywała się w niego jak w przybysza z obcej planety.
– Ty jesteś swoim szefem, ale ja nie. Ojciec nie toleruje lenistwa – oznajmiła rzeczowo.
Na jego twarzy pojawił się wyraz rozbawienia.
– Jako córka szefa masz chyba szczególne przywileje – zauważył.
– Przeciwnie, córka szefa musi na każdym kroku udowadniać, że umie coś więcej niż tylko malować paznokcie. – Spojrzała na niego z nagłą podejrzliwością. – Czy ty mnie próbujesz zdenerwować?
– Owszem, bo złość dodaje ci uroku – odrzekł niespeszony, opuszczając wzrok na jej falujący biust. – A teraz poważnie, ojciec nie zwolni cię chyba wyłącznie dlatego, żeby dowieść swych egalitarnych przekonań, prawda?
– Jeśli przesadzę, to jak go znam, nie będzie się długo wahał. Ale pewnie do tego nie dojdzie – bąknęła. – Pracując dla niego, pozwalam mu do pewnego stopnia sprawować kontrolę nad moim życiem.
Zapadło milczenie; oboje zdawali się zastanawiać nad tym stwierdzeniem, o którym Megan ostatnio myślała coraz częściej.
– Zatem gdyby ojciec wyrzucił cię z pracy, to straciłby nad tobą tę władzę? – spytał wreszcie Emilio.
– No tak. – Pokiwała głową, zgadzając się z tym podsumowaniem. Zerknęła na niego i nagle uświadomiła sobie, z kim gawędzi na tak poufne tematy.
Mimo woli skrzywiła się. Niechybnie musiała postradać zmysły. Jak dotąd nikomu nie wyjawiła swych nie do końca przemyślanych planów, nawet najlepszej przyjaciółce.
– A może zmienimy temat – zaproponowała jadowitym tonem, rumieniąc się jak piwonia. – Chyba dość już się dowiedziałeś o mojej zaburzonej relacji z ojcem?
Emilio wiedział o jej rodzinie znacznie więcej, niż Megan się spodziewała. Zacisnął szczęki na wspomnienie rozmowy ze swym przyjacielem Philipem, o której z gniewem rozmyślał, od kiedy się pożegnali.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или