Satyry. Ignacy Krasicki. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Ignacy Krasicki
Издательство: Public Domain
Серия:
Жанр произведения: Зарубежная классика
Год издания: 0
isbn:
Скачать книгу
się nim człek prawy, jako rzeczą sprosną:

      Z niego zwady, obmowy nieprzystojne rosną,

      Pamięć się przez nie traci, rozumu użycie,

      Zdrowie się nadweręża i ukraca życie.

      Patrz na człeka, którego ujęła moc trunku,

      Człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku

      Godzien się mieścić, kiedy rozsądek zaleje

      I w kontr[189] naturze postać bydlęcą przywdzieje.

      Jeśli niebios zdarzenie wino ludziom dało

      Na to, aby użyciem swoim orzeźwiało,

      Użycie darów bożych powinno być w mierze.

      Zawstydza pijanice nierozumne zwierzę,

      Potępiają bydlęta niewstrzymałość naszą,

      Trunkiem według potrzeby gdy pragnienie gaszą,

      Nie biorą nad potrzebę; człek, co nimi gardzi,

      Gorzej od nich gdy działa, podlejszy tym bardziéj.

      Mniejsza guzy i plastry, to zapłata zbrodni,

      Większej kary, obelgi takowi są godni,

      Co w dzikim zaślepieniu występni i zdrożni,

      Rozum, który człowieka od bydlęcia rożni,

      Śmią za lada przyczyną przytępiać lub tracić.

      Jakiż zysk taką szkodę potrafi zapłacić?

      Jaka korzyść tak wielką utratę nadgrodzi?

      Zła to radość, mój bracie, po której żal chodzi[190].

      Ci, co się na takowe nie udają zbytki,

      Patrz, jakie swej trzeźwości odnoszą pożytki:

      Zdrowie czerstwe, myśl u nich wesoła i wolna,

      Moc i raźność niezwykła i do pracy zdolna,

      Majętność w dobrym stanie, gospodarstwo rządne,

      Dostatek na wydatki potrzebnie rozsądne:

      Te są wstrzemięźliwości zaszczyty, pobudki,

      Te są”. „Bądź zdrów!” „Gdzież idziesz?” „Napiję się wódki”.

      Przestroga młodemu

      Wychodzisz na świat, Janie. Przy zaczęciu drogi

      Żądasz zdania mojego i wiernej przestrogi;

      Dam, na jaką się może zdobyć moja możność[191],

      W krótkich ją słowach zamknę: miej, Janie ostrożność!

      Wchodzisz na świat. Krok pierwszy stawić nie jest snadno[192],

      Zewsząd cię zbójcy, zdrajcy, filuty opadną;

      Zewsząd łowcy przebiegli, kształtną[193] biorąc postać,

      Będą czuwać, jak by cię w sidła swoje dostać;

      Wpadniesz, jeśli się pierwej dobrze nie uzbroisz.

      Słusznie się więc twych kroków pierwiastkowych[194] boisz.

      Rzadki na świat przychodzień, który by obfito

      Nie zapłacił na wstępie oszukania myto[195].

      Strzeż się, nie żebyś grzeszył zbytnim nieufaniem,

      Roztropna jest ostrożność; Piotr szedł za jej zdaniem.

      Średniej się drogi trzymał i tak kroki zmierzał,

      Że ani zbytnie ufał, ani nie dowierzał;

      Piotr ocalał i chociaż podejścia nie szukał,

      Choć szedł drogą poczciwych, filutów oszukał.

      A to jak? Tak jak ślepy; ten, gdzie się obraca,

      Nim stąpi, kijem pierwej bezpieczeństwa maca.

      Miej się na ostrożności, nikt cię nie oszuka.

      Znajdziesz Pawła na wstępie, co przychodniów szuka;

      Stary to mistrz i profes[196] w filutów zakonie,

      Zna on nie tylko panów, ale psy i konie,

      Układa się i łasi, powierzchownie grzeczny,

      Z miny, z gestów poczciwy, uprzejmy, stateczny,

      Temu rady dodaje, z tym się towarzyszy,

      Tamtemu niby wierza[197], co od drugich słyszy:

      Trwożny, czy kto nie patrzy, czy kto nie podsłucha,

      Za wżdy ma coś w rezerwie i szepcze do ucha,

      Rai, strzeże, poznaje i godzi, i rożni[198];

      Przeszli przez jego ręce szlachetni, wielmożni,

      Przeszli, a z tych, co zdradnie całował i ściskał,

      Żadnego nie wypuścił, żeby co nie zyskał.

      Znajdziesz po nim Macieja, co już resztą goni.

      Przechodzi dotąd wszystkich wytwornością koni,

      Ekwipaż po angielsku[199], z francuska lokaje,

      A choć do dalszych zbytków sposobu nie staje,

      Choć nikt borgować[200] nie chce, przykrzą się dłużnicy,

      Przecież Maciej paradnie jedzie po ulicy,

      Przecież laufry przed końmi, Murzyn za karetą[201].[202]

      Chcesz widzieć tajemnicę przed światem ukrytą?

      Nauczysz się, bylebyś tym szedł, co on torem,

      Bylebyś się pożegnał z cnotą i honorem,

      Bylebyś czoło stracił[203], dojdziesz przedsięwzięcia.

      Zbądź się wstydu, a język trzymaj od najęcia[204],

      Czołgaj się, a gdy podłość rozpostrzesz najdalej,

      Dokażesz, że przed tobą będą się czołgali.

      Zyskasz korzyść niecnotą; ale to zysk podły;

      Nie tymi prawe szczęście obwieszcza się źrodły;

      Strzeż się więc takich zdobycz[205], co czynią zelżywym.

      Jesteś w wiośnie młodości, w tym wieku szczęśliwym,

      Co do wszystkiego zdatny. Do użycia wzywa


<p>189</p>

w kontr — przeciwko.

<p>190</p>

radość, ... po której żal chodzi — po której następuje (nieuchronnie) żal.

<p>191</p>

możność — tu: stan wiedzy, doświadczenie.

<p>192</p>

snadno — łatwo.

<p>193</p>

kształtny — przyjemny.

<p>194</p>

pierwiastkowych — pierwszych.

<p>195</p>

myto — opłata, podatek.

<p>196</p>

profes — zakonnik, który złożył ostatnie, uroczyste śluby.

<p>197</p>

wierzać — powierzać, zwierzać w zaufaniu.

<p>198</p>

rożni — różni, doprowadza do poróżnienia się stron, do kłótni.

<p>199</p>

Ekwipaż po angielsku — już w końcu panowania Augusta III coraz modniejsze stawały się angielskie karety, które sprowadzali przeważnie tylko magnaci.

<p>200</p>

borgować — pożyczać na kredyt.

<p>201</p>

za karetą — „u kozła tylniego wisiał stopień [...] na paskach rzemiennych, po którym lokaje na kozioł wstępowali, hajducy zaś i pajucy, gdzie nie było hajduków, na tym stopniu plac swój za karetą mieli”. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, s. 531). Obowiązkiem hajduków w czasie podróży było otwieranie drzwi karety i ustawianie przed nią stopnia. Zgodnie z ówczesną modą na egzotykę do dobrego tonu należało mieć służącego Murzyna.

<p>202</p>

Ochocki zanotował w Pamiętnikach: „W r. 1786 zastałem jeszcze w Warszawie wiele pańskich domów, jeżdżących z kawalkatą ekwipażami”. Ową „kawalkatę” stanowił orszak sług, do których należeli laufrowie, biegnący przed karetą, których zadaniem było trzaskać z harapów na znak, że wszyscy powinni ustąpić z drogi; „laufrów odziewano z hiszpańska, w lekkie materie, w trzewiki, z kaszkietem na głowie z herbem pańskim i piórami strusimi, którego nie zdejmowali nigdy ani w kościele, ani w sali posługując do stołu”. (J. D. Ochocki, Pamiętniki, s. 97, 93).

<p>203</p>

czoło stracić — wyzbyć się wstydu.

<p>204</p>

język trzymaj od najęcia — bądź płatnym chwalcą.

<p>205</p>

zdobycz — dawny dopełniacz liczby mnogiej.