Five Nights At Freddy's. Aport. Scott Cawthon. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Scott Cawthon
Издательство: PDW
Серия: Five Nights at Freddy’s
Жанр произведения: Книги для детей: прочее
Год издания: 0
isbn: 9788382250251
Скачать книгу
z pierniczkami, które Greg upiekł dwa dni wcześniej.

      Hadi sięgnął po ciasteczko i zapytał:

      – To co to za paląca kwestia, że nas zwołałeś?

      – No właśnie – pisnął Cyryl. – Miałem iść na wyprzedaże poświąteczne z mamą.

      Hadi potrząsnął głową.

      – Stary, naprawdę? Czy ty czasem słyszysz, co mówisz? Równie dobrze mógłbyś założyć koszulkę z napisem: „Wyśmiewajcie mnie”.

      Greg rzucił w Hadiego brudną skarpetką.

      – Zostaw go. Jeśli lubi chodzić na zakupy z mamą, to ma do tego prawo.

      Hadi udał, że się kłania.

      – Słusznie prawisz.

      A potem skinął już na poważnie do Cyryla.

      – Przepraszam.

      – Spoko.

      Zapadła cisza, a Greg zaczął się zastanawiać, jak to wszystko wyjaśnić. No, może nie wszystko. Może tylko niektóre sprawy. Na pewno musi im powiedzieć o Aporcie.

      Spojrzał na stolik nocny, gdzie leżały książki, papiery i jego komórka, na którą wciąż przychodziły wiadomości od Aporta.

      Najnowsza, która dotarła na godzinę przed Cyrylem i Hadim, brzmiała tak:

      Potrzebujecie jedzenie na spotkanie?

      Nie, dziękuję – odpisał Greg.

      Odetchnął głęboko i zmarszczył nos, czując zapach lawendowego odświeżacza, który jego mama ustawiła gdzieś w pokoju. (Szukał go, ale jak na razie bezskutecznie. Zdecydowanie wolał zapach swoich przepoconych ubrań).

      – Dobra, nie umiem tego inaczej powiedzieć, jak tylko wprost – odezwał się.

      Hadi i Cyryl popatrzyli na niego.

      – Aport wysyła mi SMS-y.

      Jego kumple otworzyli oczy ze zdumienia. I jednocześnie zamrugali.

      – Kim jest Aport? – zapytał Hadi.

      – Chwila… masz na myśli tego niby-psa? Tę nagrodę z pizzerii? Czy to jakiś żart? – zapytał Cyryl.

      Greg potrząsnął głową. Sięgnął po część papierów leżących na nocnym stoliku – były to wszystkie wiadomości, które spisał i wydrukował – i podał Cyrylowi.

      – Patrzcie.

      Czekał, podczas gdy Cyryl i Hadi przysunęli się do siebie, by jednocześnie czytać wydruki.

      – To nie może być prawda – powiedział Cyryl.

      Jego głos był jeszcze wyższy niż zwykle.

      Hadi złapał wydruki i przejrzał je. Spojrzał na Grega, a potem zwrócił się do Cyryla:

      – Nie zrobiłby nam takiego dowcipu.

      – Nie, nie zrobiłbym – przyznał Greg. – Chcecie zobaczyć mój telefon? Jestem mądry, ale nie na tyle, by wgrać do komórki SMS-y.

      Hadi potrząsnął głową. Wstał nagle i zaczął krążyć po małym, okrągłym, niebiesko-brązowym plecionym dywaniku.

      – Stary, on musiał się zsynchronizować z twoim telefonem – powiedział w końcu.

      Greg skinął głową.

      – Tak, tylko że…

      – Hej, chwila – odezwał się Cyryl. – Nie jestem specjalistą od telefonów, ale niby jak taki stary animatroniczny pies mógł się zsynchronizować z nowoczesnym smartfonem? To po prostu niemożliwe.

      – A jednak – odparł Hadi.

      – On nie tylko się zsynchronizował. – Greg sięgnął po zabłoconą plastikową torbę z pająkiem i uniósł ją w górę. Miał ochotę zawołać: „Dowód A”, ale się powstrzymał.

      – A to co? – Cyryl cofnął się tak gwałtownie, że aż z hukiem spadł z łóżka.

      Greg pohamował śmiech, gdy Cyryl gramolił się z podłogi.

      – Przepraszam – powiedział – on nie jest prawdziwy.

      Opowiedział im o pikniku i o tym, jak wykopana z ogrodu torebka pojawiła się na jego wycieraczce.

      Cyryl gapił się na niego z otwartymi ustami, a potem spojrzał na Hadiego i znów na Grega.

      – To niemożliwe.

      – Pokaż. – Hadi wziął torebkę od Grega i przyjrzał się uważnie. – To są ślady zębów!

      – Niemożliwe – powtórzył Cyryl.

      – A jednak – odparł Hadi.

      – Sądzę, że to jak z moimi roślinami – zaczął Greg.

      Nadeszła pora, by powiedzieć im, co na pewno się za tym wszystkim kryło.

      Hadi i Cyryl spojrzeli na niego.

      – Co? – zapytał Hadi.

      – Słyszeliście o Clevie Backsterze? – zapytał Greg, przekonany, że nie słyszeli.

      Potrząsnęli głowami.

      – Był specjalistą od wykrywaczy kłamstw, który w latach sześćdziesiątych zaczął eksperymentować z roślinami.

      – Dobra – odezwał się Hadi. – No i co z tego?

      – No i w latach sześćdziesiątych Backster postanowił sprawdzić, czy za pomocą wariografu podłączonego do rośliny da się określić, ile czasu zajmuje osmoza. I co prawda nie ustalił nic na temat osmozy, ale odkrył coś naprawdę niesamowitego.

      Greg przerwał.

      Cyryl i Hadi wciąż wpatrywali się w pająka w torebce. Pewnie nawet go nie słuchali, a nawet jeśli tak, to Greg uświadomił sobie, że nie jest jeszcze gotów, by podzielić się z nimi swoją teorią.

      – A co, jeśli w budynku był ktoś jeszcze i teraz cię obserwuje? – zapytał Cyryl, potwierdzając, że razem z Hadim w ogóle nie słuchali wywodu Grega.

      – Co? Jakiś prześladowca? – zapytał Hadi.

      – I włamał się do mojego smartfonu czy jak? – zapytał Greg.

      – To zwariowany pomysł.

      Ale czy rzeczywiście ten pomysł był bardziej szalony niż to, co mu się wydawało, że się dzieje?

      Nagle zapiszczała komórka Grega. Podniósł ją i przeczytał wiadomość. Upuścił telefon na łóżko. Hadi i Cyryl spojrzeli najpierw na komórkę, a potem na Grega.

      Chłopak wskazał telefon. A kiedy nachylili się nad nim, on też spojrzał i jeszcze raz przeczytał SMS.

      ZŚ

      – Co to jest ZŚ? – zapytał Cyryl?

      Hadi pobladł. Spojrzał w przerażone oczy Grega.

      – Złowrogi Śmiech – powiedzieli chórem.

      Animatroniczny pies, który chciał być pomocny, to jedno. Animatroniczny pies, który chciał być pomocny i miał poczucie humoru, też był OK. Ale animatroniczny pies, który miał jakieś własne plany… to… to było po prostu przerażające.

      Po tym, co się stało, Greg zrezygnował z prób tłumaczenia Hadiemu i Cyrylowi, co według niego działo się z Aportem. Kiedy więc przestali dyskutować o SMS-ie psa, powiedział im, że będzie ich o wszystkim informował, i postanowił przeprowadzić więcej eksperymentów.

      Samo pójście do opuszczonej pizzerii było już sprawdzianem, tylko że nie był pewien, jak mu poszło. Zaczęło się od tego, że przedstawił zamiar, pragnienie,