Pokusa ZŁA. M. Robinson. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: M. Robinson
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Эротика, Секс
Год издания: 0
isbn: 9788378897699
Скачать книгу
czego chciałam wtedy naprawdę, w tej godzinie, w tej minucie, w tym momencie… Chciałam jego. Pragnęłam go całego, jego pocałunków i dotyku, smaku, ruchów, jego miłości i uwielbienia, by stał się mój i tylko mój. Sięgnęłam do jego koszuli, a on pozwolił, bym zdjęła mu ją przez głowę. Ciepło i aksamit jego skóry sprawiły, że moja kobiecość pulsowała, a żołądek trzepotał.

      Poszedł w moje ślady, więc po chwili zostałam tylko w bieliźnie. Odchylił się, by podziwiać moje ciało, jego oczy pożerały mnie w sposób, którego nie mogłam pojąć ani zrozumieć. Nie byłam pewna, czy jestem zbyt niedoświadczona, czy po prostu zbyt poruszona, ale wiedziałam, że uwielbiam ten wzrok. Sprawiał, że czułam się, jakbym była jedyną dziewczyną na świecie. Chociaż nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam, nagle wiedziałam, że już nie będą mogła się bez tego obejść.

      – Brooke, jesteś cholernie piękna – wymruczał w bok mojej szyi, całując ją w dół aż do dekoltu, by następnie zacząć przesuwać się w stronę piersi. Jednym płynnym ruchem zdjął i odrzucił mój stanik, obnażając mnie jeszcze bardziej.

      Wciągnął w usta mój sutek, pieszcząc drugą pierś ręką, aż się pod nim wiłam. Czułam jego erekcję na mojej mokrej już intymności, zaczął poruszać biodrami, powodując rozkoszne mrowienie, rozchodzące się po całym ciele.

      Spojrzał na mnie spod przymkniętych powiek.

      – Chciałbym cię posmakować, skarbie. Mogę?

      Wymamrotałam coś w odpowiedzi, przygryzając dolną wargę i wyginając ku niemu ciało, by zrobił dokładnie to, o co prosił. Zsunął moje majteczki, odrzucił na bok i pochylił się, by poczuć mój zapach. Niemal umarłam ze wstydu, lecz zaraz uczucie to przeszło w westchnienie, gdy zaczął wodzić językiem po całej mojej kobiecości, aż do najczulszego punktu.

      – Cholera – wysapał, zanim wziął mnie w usta, ssąc mocno i wykonując jednocześnie delikatne ruchy w przód i w tył.

      Nigdy nie czułam niczego podobnego. Mój oddech stał się ciężki, pierś wznosiła się i opadała. Nogi zaczęły mi drżeć, nie mogłam dłużej utrzymać otwartych oczu. Nie wiedziałam, co robić z rękami. Miałam wrażenie, że zaraz eksploduję, więc wplotłam je w jego włosy. Chrząknął zadowolony. Pokój zaczął wirować, a mój oddech stał się urywany.

      – Hmm… Ach… Mmm… – jęczałam.

      Następne, co zarejestrowałam, to jego pocałunek. Czułam słonawy smak mokrej substancji wokół jego ust. To było tak podniecające, jak i odurzające.

      – Podoba ci się twój smak? Bo mnie diabelnie – wyznał schrypniętym głosem.

      Usłyszałam dziwne szeleszczące dźwięki. Otworzyłam oczy, by zobaczyć, jak rozpakowuje prezerwatywę.

      – Nie potrzebujemy tego – stwierdziłam, starając się odzyskać panowanie.

      – Badałem się, jestem czysty – odparł.

      – Ufam ci, ale biorę tabletki.

      Zsunął spodnie i bokserki, uśmiechając się delikatnie. Próbowałam powstrzymać wpełzający na twarz rumieniec. Przypuszczam, że plotki krążące po szkole były prawdziwe. Znów mnie pocałował, umieszczając czubek penisa w pełnej erekcji u mojego wejścia.

      – Jesteś pewna? – wyszeptał między jednym pocałunkiem a drugim.

      – Całkowicie – wymamrotałam, nie przerywając bliskości.

      I już jednym szybkim ruchem był we mnie. Przygryzłam policzek, zduszając okrzyk. Przestał natychmiast, a ja zacisnęłam powieki, nie chcąc na niego patrzeć, mimo to wciąż czułam na sobie jego przenikliwe spojrzenie.

      – Jesteś dziewicą? – zapytał zszokowany, a nawet lekko przestraszony.

      Skinęłam głową.

      – Kurwa… – wydyszał i zaczął się ze mnie wysuwać.

      Natychmiast otworzyłam oczy i chwyciłam go za ramiona, nie chcąc, by ze mnie wyszedł.

      – Nie, proszę, nie przerywaj.

      Przekrzywił głowę, a jego ciało, jeszcze przed chwilą ciepłe i miękkie, stało się sztywne i twarde.

      – Brooke, jak mogłaś mi nie powiedzieć? Powiedziałaś, że bierzesz tabletki, skąd mogłem wiedzieć?

      – Bo wówczas byś tego nie zrobił. Przepraszam, ale niczego nie żałuję. Chcę, żebyś to był ty, Landon. Proszę, nie przerywaj.

      – Jezu… Czy… Czy ja… Wszystko w porządku…? Zraniłem cię?

      Jego gniew nie był skierowany na mnie i to mnie od razu uspokoiło.

      – Wszystko w porządku, chodź. – Chwyciłam go za szyję i przyciągnęłam do siebie.

      Pocałował mnie niepewnie, a ja poruszyłam biodrami, zachęcając go, by wszedł głębiej. Nadal ani drgnął, więc zaczęłam się martwić, ale kiedy poczułam, że jego ręka zsuwa się w kierunku mojej intymności, odprężyłam się. Jego palce zagrały na mnie jak na pianinie: lekko i umiejętnie. Sekundę później zaczął poruszać się w tył i w przód.

      Doznania, które przeżywałam dzięki jego palcom, zagłuszyły nieprzyjemne odczuwanie pchnięć.

      – Podoba ci się? – mruknął mi w usta.

      – Tak… Tak… Nie przestawaj.

      Nie minęło dużo czasu, a powróciło napięcie, rozpalając gorąco i pożądanie.

      – Boże… Jesteś cudowna… Taka ciasna… Taka mokra…

      Te słowa brzmiały dla mnie jak poezja. Jego palce kontrolowały mnie, grając bez końca na moich wrażliwych nerwach. Czubek jego penisa raz po raz uderzał głęboko we mnie w jakiś punkt, przywołując odczucie, jakbym chciała siku, lecz w najprzyjemniejszy sposób, jaki można sobie wyobrazić. Moje zmysły szalały, miałam wrażenie, że wszystkie napierające na mnie jednocześnie wrażenia mogły w każdej chwili roztrzaskać mnie na kawałki.

      Pokój ponownie zawirował i poczułam, jak całe moje ciało pokrywa się cienką warstewką potu. Plecy wygięły się w łuk, oczy wywróciły w tył głowy.

      – Landon…! – wykrzyczałam jego imię.

      – Kocham cię – wydyszał, pozostawiając nasienie głęboko we mnie.

      I to był pierwszy raz…

      Cholernie nienawidziłam tych słów.

      PIĘĆ

*D*

      Bar okazał się być dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażałem. Idealny.

      – Kochanie, jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – spytała mama.

      – Tak – odpowiedziałem krótko, przeglądając wszystkie druki urzędowe leżące na stole jadalnym mojej mamy.

      Westchnęła, złapała mnie za rękę i zabrała dokument.

      – Co jest? – Potrząsnąłem głową, zdezorientowany.

      – Devon, czemu ty to robisz?

      Opadłem z powrotem na krzesło i splotłem ręce na piersiach.

      – Co masz na myśli?

      – Czy tego właśnie chcesz? Być właścicielem i prowadzić bar?

      Przekrzywiłem głowę.

      – Oczywiście, to wspaniała okazja.

      – Dla kogo?

      Przewróciłem oczami.

      – Nie rób tego, nie próbuj