To była pierwsza kryzysowa sytuacja od momentu, kiedy Mysi Wąs został mianowany wojownikiem. Sójcza Łapa postanowił nie psuć mu zabawy.
– Nie ma problemu.
Gdy Mysi Wąs odbiegł, uczeń medyczki wypluł liście malwy na drugi stosik i zaczął łączyć je z pozostałymi, by zaraz zanieść je do legowiska Liściastej Sadzawki.
– Mogę ci pomóc? – zaproponowała Ostrokrzewiasta Łapa.
– Tak, poproszę. – Sójczą Łapę mdliło już od smaku malwy.
– O co to całe zamieszanie? – Zebrała liście na własną kupkę.
– Klan Wiatru znowu przekroczył naszą granicę.
Poczuł, że siostra zjeżyła futro.
– Myślałam, że po ostatnim…
Sójcza Łapa wzruszył ramionami. Najwyraźniej uratowanie kociaków Klanu Wiatru nie wystarczyło, aby powstrzymać apetyty coraz bardziej wrogo nastawionych sąsiadów. W myślach przygotował się już na nużącą przemowę o tym, że prawdziwi wojownicy szanują granice klanów, ale ku jego zaskoczeniu po głowie Ostrokrzewiastej Łapy krążyły zupełnie inne myśli.
– Rozżarzona Łapa mówiła, że jutro ma ocenę – miauknęła.
Sójcza Łapa zesztywniał z zaskoczenia. Tak szybko?
– Czy kiedykolwiek skarżyła ci się, że boli ją tylna łapa? – spytał cichutko.
– Co? – Siostra nachyliła się bliżej. – Dlaczego? Coś się stało? Już z nią lepiej, prawda?
– Liściasta Sadzawka twierdzi, że tak. – Pokiwał głową.
– W takim razie nie mamy się o co martwić. Żałuję tylko, że nie mogę tego zobaczyć – westchnęła.
– Oceny Rozżarzonej Łapy? – Nagle wpadł mu do głowy pewien pomysł.
– Pewnie!
Sójcza Łapa pomyślał, że gdyby nadzorował Rozżarzoną Łapę podczas jej testu, mógłby upewnić się, czy kotce naprawdę nic nie jest.
– Więc czemu tego nie zrobimy?
– Czemu nie obejrzymy jej oceny? – zdziwiła się Ostrokrzewiasta Łapa. – To na pewno niedozwolone!
– A czy jest o tym mowa w kodeksie wojownika?
– O czym rozmawiacie? – Lwia Łapa podbiegł do nich i stanął za siostrą.
– Zastanawialiśmy się, czy nie obejrzeć jutrzejszej oceny Rozżarzonej Łapy – wyjaśniła czarna kotka.
– A to dozwolone? – powtórzył za siostrą Lwia Łapa.
– Wątpię – miauknął Sójcza Łapa. – Ale przecież nie będziemy ogłaszać z Wysokiej Półki, że zamierzamy to zrobić.
– W takim razie jestem za! – zadecydował jego brat.
– Jeśli ktoś nas przyłapie, powiemy, że chcieliśmy tylko przygotować się na własną ocenę – stwierdziła Ostrokrzewiasta Łapa. – Żaden wojownik by tego nie potępił, prawda?
Sójczą Łapę zbudził świergot ptaków dobiegający z drzew nad kotliną. Kocur przeciągnął się i wygrzebał z posłania na drżących łapach. Na dworze dopiero świtało, a wczesny poranek przyniósł ze sobą chłód, który przypomniał mu o zbliżającej się porze spadających liści. Obmył prędko pysk. Ocena rozpocznie się wcześnie, a poprzedniego dnia obiecał Lwiej Łapie i Ostrokrzewiastej Łapie, że spotka się z nimi przed obozem.
– Dokąd idziesz? – miauknięcie Liściastej Sadzawki zaskoczyło go, gdy niemal wyszedł już z legowiska.
– Zostawiłem nad jeziorem trochę niezebranych liści – skłamał.
– Dasz radę sam je znaleźć?
– Oczywiście, przecież byłem tam raptem wczoraj! – mruknął ze złością. – Dokładnie wiem, gdzie ich szukać. Nie jestem mysim móżdżkiem! – Miał nadzieję, że Liściasta Sadzawka zmartwi się, że go uraziła i nie będzie zadawała więcej pytań. Tak też się stało.
Wybiegł z legowiska i przeszedł ciernisty tunel.
Wejścia do obozu strzegła Jasne Serce.
– Wcześnie wstałeś.
– Idę nazrywać ziół dla Liściastej Sadzawki.
– Potrzebujesz eskorty?
– Nie – odparł pośpiesznie. – Dziękuję.
– Poranny patrol już wyruszył – poinformowała go. – A ocena Rozżarzonej Łapy niedługo się rozpocznie. Jeśli będziesz potrzebował pomocy klanu, w lesie na pewno kogoś znajdziesz.
– Nie będę potrzebował pomocy – zapewnił.
Odszedł pośpiesznie, ciesząc się, że doskonale zna tę część lasu. Nie chciał, aby Jasne Serce zobaczyła, jak potyka się o coś i pada prosto na pysk. Dreptał ścieżką tak długo, aż upewnił się, że zniknął kotce z oka, po czym uskoczył w krzaki i zaczął wąchać powietrze. Lwia Łapa postanowił, że spotkają się pod dębem, przy którym rosły grzyby. Łatwo będzie go znaleźć – pomyślał Sójcza Łapa. O tej porze roku grzyby miały tak mocny zapach, że nawet widzące koty bez problemu go wyczuwały. Sójcza Łapa wyłapał ich zatęchły odór i stąpając ostrożnie po podszyciu, szedł za nim tak długo, aż poczuł pod łapami torf, w którym zwykle wyrastały.
Zdziwił się jednak, gdy nie poczuł brata ani siostry.
Raptem do jego nozdrzy dotarł smród śmietniska. Krzewy, przy których czekał, zaszeleściły.
– Przepraszamy za spóźnienie! – wydyszała Ostrokrzewiasta Łapa.
– Nie potrafiliśmy znaleźć pretekstu, żeby opuścić obóz! – wyjaśnił Lwia Łapa. – W końcu wymknęliśmy się przez śmietnisko.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.