Odwet Wysokiej Gwiazdy. Erin Hunter. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Erin Hunter
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Природа и животные
Год издания: 0
isbn: 9788382030112
Скачать книгу
są ich ulubioną zdobyczą – ostrzegł kocur. – I mogą cię dostrzec aż z Wysokich Skał.

      Wąsy Trzcinowego Pióra zadrżały.

      – Nie strasz biednego maleństwa – zamruczał, po czym skinął głową na Ryjówka, który przystanął u boku Wyżka. – Co pokazujesz mu dzisiaj?

      – Łowne Skałki. – Zapytany pomachał ogonkiem.

      Wrzosowa Gwiazda strzepnęła szron ze swej gęstej liliowej sierści.

      – Zachowajcie ostrożność, będą oblodzone.

      – I nie przychodźcie mi potem skamleć, że zwichnęliście sobie łapki! – krzyknął Jastrzębie Serce.

      – Chodźcie. – Przywódczyni Klanu Wiatru ponagliła swego zastępcę i medyka. – Jest zbyt zimno, żeby siedzieć tutaj. Wejdźmy do mojego legowiska.

      Wyskoczyła z Jaru Spotkań, a kocury ruszyły jej śladem, smagając powietrze ogonami. Cała trójka wpełzła do jej schronienia pod krzakiem janowca na skraju polany.

      – Czy możemy poślizgać się na śniegu? – spytał Kaszelek.

      – Chcę iść do Łownych Skałek – nalegał Ryjówek.

      Nabrał pełną łapkę śniegu i rzucił nim w kocurka, wiatr jednak skierował większość puchu z powrotem w jego wąsy. Ryjówek kichnął, a Kaszelek zamruczał z rozbawienia.

      – Ojej, ale jesteś groźny!

      – Jeszcze ci pokażę! – Ryjówek rzucił się na brata i przeturlał go po trawie.

      Wyżek cofnął się, gdy ich ciemnobrązowe futerka zakotłowały się w śniegu. Musi być fajnie mieć rodzeństwo do wspólnej zabawy. Gdyby tylko Ziębka nie zmarła… – pomyślał.

      – Spójrz na Wyżka! Mruga, jakby pierwszy raz otworzył oczy! – zakpił Ryjówek, uwolniwszy się z uścisku brata.

      Kociak się nastroszył.

      – Mam już prawie pół księżyca i Piaszczysty Kolec mówi, że otworzyłem oczy szybciej niż jakiekolwiek inne kocię w żłobku. – Zmierzył ich spojrzeniem. – Po prostu nie przywykłem do śniegu.

      Ziemia błyszczała, a wrzosy wyznaczające granice obozu – jeszcze wczoraj tak ciemne na tle nieba – srebrzyły się od szronu. Jak wyglądałyby wrzosowiska, gdyby spadło dużo śniegu i świat skrył się pod białym puchem? Blada Ptaszyna ostrzegała Wyżka, że Klan Wiatru najmocniej odczuwa warunki pory nagich drzew, ponieważ wrzosowisko stykało się z niebem. Z tego samego powodu jednak było bardziej wyjątkowe i bezpieczniejsze.

      – Mamy bliżej do Srebrnej Skóry niż jakikolwiek inny klan – opowiadała, gdy przytulała go w wypełnionym mchem legowisku. – Co oznacza, że Klan Gwiazdy przypatruje nam się tym intensywniej.

      Wyżek wyczuł zmartwienie w jej miauczeniu.

      – Czy to dlatego kopiemy tunele pod wrzosowiskiem? – spytał. – By chować się przed zmarłymi wojownikami innych klanów?

      – Nie bądź niemądry. – Blada Ptaszyna polizała go w ucho. – Kopiemy, ponieważ jesteśmy silniejsi i mądrzejsi niż wszystkie pozostałe klany. – Pociągnięcia jej języka przyspieszyły. Uciszyło go to.

      – Idę do Łownych Skałek! – Ryjówek zaczął biec po trawie.

      Kaszelek popędził za nim.

      – A może by tak poślizgać się w jarze?

      – Jest za mało śniegu, by się ślizgać. – Jego brat zmienił kierunek; nie pędził już w stronę Wysmukłego Kamienia.

      – Po prostu się boisz! – Kaszelek skręcił za nim, wzbijając łapkami fontannę zmrożonych płatków.

      – Wcale nie!

      Wyżek podążył za nimi; było mu obojętne, gdzie będą się bawić. Przebywanie na zewnątrz i lodowata trawa pod łapkami to wspaniałe uczucie.

      – Uważaj!

      Kociak wpadł w poślizg, gdy ofuknął go Pochmurny Pęd. Bladoszary kocur przeszedł tuż przed nim wraz z Osikowym Zachodem. Wojownicy nieśli jedzenie ku stercie zdobyczy. Sierść mieli zmierzwioną po pobycie na wrzosowiskach. Wyżek patrzył z podziwem na ich długie nogi i giętkie ogony. Byli wrzosowymi sprinterami, co znaczyło, że służyli Klanowi Wiatru, patrolując granice i polując. Ich sierść pachniała wrzosami.

      W kruchym zagonku paproci orlicy, gdzie podkopki uwiły swoje legowiska, Wełniany Ogon podniósł wzrok, przerywając czyszczenie uwalanego błotem brzucha. Jak wszystkie koty, które służyły klanowi w tworzeniu nowych tuneli i wzmacnianiu starych, jego sierść była zawsze i na stałe brudna od piasku i pyłu. Wskazał głową królika zwisającego z pyska Pochmurnego Pędu.

      – Złapałeś to na wysokich wrzosowiskach?

      – Tak. – Kocur przy stosie zdobyczy odepchnął wczorajszą mysz i opuścił swój łup. – Jak zwykle zgadłeś, Wełniany Ogonie.

      – Skąd wiedziałeś? – spytał podkopka zdumiony Wyżek, mrugając.

      – Przez piasek w jego futrze – odparł tamten, machając ogonem i wracając do mycia.

      Inny podkopek, Hikorowy Nos, poruszył się w kępie paproci.

      – Piaszczyste tunele znajdziesz tylko na wysokim wrzosowisku. – Brązowy kocur podniósł przednią łapę i starł ziemię z ucha. – Co innego tunel prowadzący ku rozpadlinie. Tam jest tylko gleba i pył kamienny, ale taki tunel otworzy drogę do świeżej zdobyczy w okolicy rzeki.

      Pochmurny Pęd prychnął.

      – O ile znajdziecie sposób, żeby zapobiec jego zapadaniu się.

      Osikowy Zachód położył nornicę obok królika.

      – Ten pył sprawia, że teren jest niestabilny. Kopanie tam nie jest bezpieczne.

      Wełniany Ogon zmrużył oczy.

      – Jest, jeśli się wie, co należy robić.

      Wzrok Wyżka przeskakiwał między podkopkiem a sprinterem, gdy zapadła niezręczna cisza.

      Przerwała ją Wrzosowa Gwiazda. Opuściła swoje legowisko i ruszyła wzdłuż krawędzi Jaru Spotkań, mijając posłania wrzosowych sprinterów i ocierając się o Pochmurny Pęd. Stanęła przy paprociach.

      – Czy świeże tunele będą gotowe przed porą nowych liści, Wełniany Ogonie?

      Ten pociągnął nosem.

      – Wzmocnienie sklepień trochę potrwa.

      Przywódczyni świsnęła czubkiem ogona.

      – Jestem pewna, że znajdziecie sposób. – Odwróciła się ku stosowi zdobyczy i obwąchała królika.

      Czy Wrzosowa Gwiazda kiedykolwiek patroluje podkopy? – zastanowił się Wyżek, z zaciekawieniem przypatrując się przywódczyni Klanu Wiatru. Szkoliła się kiedyś na wrzosową sprinterkę, ale jako zwierzchniczka zapewne musiała również wiedzieć, z czym się wiąże bycie podkopkiem.

      – Pospiesz się, Wyżku! – krzyknął Kaszelek.

      Kociak skierował wzrok na towarzyszy i pognał za nimi. Dotarli już do Łownych Skałek. Gładkie, niskie, pokryte mchem głazy tworzyły grupę w trawie w pobliżu legowisk starszyzny. Wystawały spomiędzy nich pędy wrzosów. Ryjówek wskoczył na najwyższy kamień i zaszczebiotał do brata:

      – Jestem przywódcą Łownych Skałek!

      Drugi kociak wspiął się na głaz obok.

      – A ja twoim zastępcą!

      Wyżek dotarł do kamieni i podreptał przez gęsty mech u ich podnóża. Wyciągając przednie łapki, odepchnął