miała nieduży ogród. Zasiała w nim ogórki, ale nie zebrała ich. Może za wcześnie dojrzały, może to ona nie dojrzała do zbierania. W każdym razie zostały w ziemi.
Za to zebrała kardy. Nie wiedziała, jak je przyrządzić, ktoś powiedział, że jak szparagi, ale nie miała dość energii, żeby to sprawdzić.
Kardy zasiała, bo twardo brzmią, a brokuły, bo matowo. Była ciekawa ich wyglądu, ale nie smaku.
Zapisała się na kurs kroju i szycia i uszyła sobie bluzkę, nie zrobiła jednak dziurek do guzików. Nie traciła nadziei, że jeszcze kiedyś je zrobi, i nie porzucała myśli, że któregoś roku z dzikiej róży wyjdzie jej wino, nie ocet.
Od czasu do czasu pisała ludziom prace magisterskie: „Topos śmierci w poezji Kasprowicza”, „Opłacalność remontu wielkich pieców”, „Czas i przestrzeń w poezji Szymborskiej” i „Przebieg powstania wielkopolskiego”.
Magistrowie otrzymywali dobre oceny, a ona pieniądze od nich, niewielkie zresztą. Kupowała za nie książki, a chłopcu po chorobie Heinego-Medina nagrania Bacha. Książki odkładała jej kierowniczka księgarni, której kupowała koniak Croizet.
Pisząc prace, żałowała niektórych zdań, szczególnie celnych. Nie zamieszczała ich, zostawiała dla siebie. Do pracy, którą sama kiedyś niewątpliwie napisze.
Układała pasjanse. Kiedy pasjans wychodził, domyślała się, że już niebawem zacznie pisać tę swoją pracę. Zastanawiała się nawet nad jej tematem. Jeśli był to pasjans szczególnie trudny, albo złośliwy, i wychodził rzadko, jak na przykład „Zwariowane dziewice”, w którym powinny zostać same damy, już wiedziała: swojej znakomitej pracy nie napisze nigdy.
Katar sienny
taki był tytuł reportażu o niej i całej książki. Wydrukowano ją w grudniu 1981. Cenzura zakazała sprzedaży. Przez pewien czas leżała w magazynie, potem odesłano ją na przemiał.
Dziesięć tysięcy książek pocięto nożami. Były zawieszone na czymś na górze i opadały na dół jak gilotyna. Człowiek, który przy tym pracował, mówił, że Katar sienny cięto razem z wierszami Osipa Mandelsztama. Zabrzmiało to pocieszająco, jak niezasłużone wyróżnienie. Z tym, dodał człowiek, że Mandelsztama cięli wszerz, a Katar sienny po przekątnej. Nie wiadomo dlaczego tak, być może wszerz czy po przekątnej zależało od objętości książki.
Pocięte kartki zmielono, a właściwie rozszarpano na szczątki, urządzenie do szarpania nazywano wilkiem.
Szczątki zmieszano z wodą i Katar sienny zmienił się w szarą gęstą masę zwaną pulpą. Doskonale nadawała się na papier do pakowania.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.