Synapsy Marii H.. Hanna Krall. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Hanna Krall
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Языкознание
Год издания: 0
isbn: 9788308071878
Скачать книгу
Twardokęs-Hrabowskiej

      (na podstawie setek, a może tysięcy

      jej listów do mnie)

      i Marii Hrabowskiej

      (na podstawie jej wspomnień)

      .

F 6

      I

      W Chicago matka

      z pomocą opiekunki zadźgała nożem swojego syna. Najpierw coś chłopcu podały, jakiś środek nasenny, potem same to połknęły, ale wszyscy obudzili się. Wtedy użyły noża.

      W Vancouver matka zabiła siebie i syna, udając wypadek samochodowy, a w Kolumbii Brytyjskiej zwłoki matki i syna znaleziono w sypialni.

      Dlatego nie rusza się ze stanu Massachusetts, tu jeszcze nikt autystycznego syna nie zamordował.

      Kiedy po raz pierwszy

      padło słowo autyzm, matka jej męża powiedziała: – W naszej rodzinie nikt na to nie chorował.

      W jej rodzinie też nikt na to nie chorował, ale nie pamięta – powiedziała to, czy tylko pomyślała sobie.

      Matka jej męża powiedziała

      że jak następnym razem przyjedzie do nich, to wolałaby mieszkać w hotelu. Żeby im kłopotu nie sprawiać.

      Jechały drogą numer dziewięć i nie mogła zatrzymać się, nawet kiedy matka jej męża powiedziała, że wolałaby jeździć taksówkami. Żeby jej nie zabierać czasu. Nie mogła zatrzymać się i zgodzić się uprzejmie z matką męża – bardzo proszę, wezwij taksówkę. I czekać w samochodzie, aż taksówka przyjedzie i zabierze matkę jej męża do domu.

      Może i powinna zatrzymać się, otworzyć drzwi, pomóc wysiąść i nawet samej po taksówkę zadzwonić, ale droga numer dziewięć jest za ruchliwa na takie rzeczy.

      Dzwoni codziennie

      do matki męża. Jak kiedyś dzwoniła do swojej matki.

      Fiołki przypominają jej matkę, dziewanna – ojca, a niebieska cykoria podróżnik przypomina brata. Może dlatego, że ojciec pierwszy pokazał jej i dziewannę, i dziurawiec, ale co miała wspólnego cykoria z bratem – nie może sobie przypomnieć. Po prostu cykoria każe myśleć o bracie, jak o mamie każą myśleć fiołki i bzy. W Norwood też rosną fiołki, ale nie pachną, to co to za fiołki.

      (Był upalny dzień. Szła z ojcem drogą w stronę Myszkowic. Ojciec schylił się, urwał listek dziurawca i podniósł rękę do góry, żeby mogła zobaczyć prześwitujące w słońcu kropki).

      Brat był wiecznie

      w jakiejś podróży donikąd.

      Miał dwie pary znoszonych spodni, zakład elektryczny i dużo długów. Zaprzyjaźnił się z komornikiem, który przyszedł zająć jego maszyny.

      Po rozstaniu z narzeczoną powiedział: – Teraz chciałbym cichutko umrzeć. – Umarł po paru tygodniach na arytmię, czy nadciśnienie.

      Brat czuł naprawdę.

      Ona zastanawiała się, co powinna czuć.

      Cykoria podróżnik rosła przy drodze do Myszkowic. I dzikie róże. Napar z cykorii dobry jest na oczy, anemię, liszaje, wągry, kręgosłup i przemęczenie.

      Dziewanna rosła na Pocztowej, a naprzeciwko ich domu – dziewięćsił, rozchodnik i szałwia. Polna, nie lekarska. Dziewięćsił był przepiękny, ale pod ochroną i nie wolno go było zrywać. Zrywało się szałwię, miała większe liście niż lekarska, ale na ból zębów była równie dobra. Na gardło też.

      Drogę do Myszkowic przecięła, niestety, autostrada. Tam, gdzie Dziewicza Góra była kiedyś. Może nadal jest, nie sprawdzała. Pagórek raczej, jaka góra.

      W lewo szło się do ostatniego domu na Ugorach, należał do cioci Heli.

      Ciocia rozumiała sny, każdy sen potrafiła wytłumaczyć i każdy się sprawdzał.

      Jednak przyjechała

      matka jej męża. I u nich zatrzymała się, nie w hotelu. I nie zamówiła taksówki, zgodziła się jechać ich samochodem. Pojechały do biblioteki. W dziale książek z dużym drukiem matka jej męża pożyczyła sześć kryminałów. W domu powiedziała, że teraz będzie czytać, i zamknęła się w swoim pokoju.

      Czy peonia to piwonia

      czy coś innego?

      Dlaczego te piwonie jej się przypomniały?

      Rosły w Gołonogu, przed szkołą.

      A malwy w Sączowie rosły.

      Bo peonii w Sączowie nie było, tylko malwy.

      Jak ktoś ścina drzewa w okolicy, to wszystkie zwierzęta i ptaki przenoszą się do ich ogrodu. Od sąsiada przeniosły się kruki z kruczętami, a z miejskiego lasu, który ścięli pod bloki mieszkalne, przywędrowały rodzina kojotów i sowa arktyczna. Sowę, niestety, przepędziły kruki od sąsiada. Obsiadły ją dookoła i ścigały, aż zniknęła im z oczu.

      Matka jej męża

      przeczytała dwa pierwsze tomy. Wyszła ze swojego pokoju. Będzie opowiadać. Uwielbia streszczać kryminały, robi to dokładnie, nie pomija epizodów ani wątków pobocznych.

      Będzie o Kinsey, prywatnym detektywie, która od razu na pierwszej stronie wyznaje, że zabiła człowieka i nie jest jej z tym lekko.

      Do Kinsey zgłasza się Nikki. Odsiaduje wyrok za zabicie męża, jest na przepustce, ale ona tego męża nie zabiła. Kinsey ma znaleźć zabójcę, i znajduje, to Gwen, tylko że ktoś dopiero co przejechał ją samochodem.

      I seks jest, Kinsey i adwokata Charliego. Blondyn o płowych włosach, płowych rzęsach i brwiach i płowych włoskach na rękach, które robią na Kinsey szczególnie wielkie wrażenie. Nie przerywajcie mi, denerwuje się matka jej męża, kiedy włączają telewizor i pytają, czy zechce oglądać film. Bo Kinsey właśnie zabija Charliego! Mimo seksu! I to siedząc w pojemniku na śmieci! Charlie podnosi pokrywę śmietnika, w ręku trzyma długi rzeźniczy nóż, ale Kinsey jest szybsza. Łeb odstrzeliłam mu, woła triumfująco, bo to jego zabiła na pierwszej stronie, z czym nie jest jej doprawdy lekko.

      Oglądają film

      Matka jej męża razem z nimi patrzy na ekran.

      Odwraca się od telewizora i mówi:

      – Ten mężczyzna przyjechał z jakiegoś miasteczka. Z małym dzieckiem, nikt nie wiedział, skąd są.

      Sypiali na klatkach schodowych.

      Na naszej najczęściej, bo moja mama dawała im wodę z ugotowanych klusek.

      Nie zawsze mieliśmy kluski, ale jak były, to wodę dostawał ten mężczyzna.

      I kilka klusek, ale nie zawsze.

      Matka jej męża wraca do swojego pokoju i zamyka za sobą drzwi.

      Oglądają film.

      Matka otwiera drzwi i mówi:

      – Kto będzie go pamiętał, jak mnie nie będzie? Mężczyznę z dzieckiem. Którego