Syreny. Anna Langner. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Anna Langner
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-66611-85-6
Скачать книгу
miły Damian to tylko złudzenie. Nadal jest zadufanym w sobie dupkiem, który za nic ma uczucia innych.

      – Skoro w końcu jesteśmy sami, wyjaśnijmy sobie coś – mówi, zbliżając twarz do mojej. – Ze mną się nie pogrywa. A jeśli już będziemy grać, to na moich zasadach, jasne?

      – Nie wiem, o czym mówisz, ale rozbierany poker nie wchodzi w grę. Przegrałbyś, a ja nie mam ochoty oglądać cię nago – odparowuję i zaczynam się niespokojnie wiercić, bo jego wzrok dokładnie mnie skanuje. Odruchowo się cofam, aż w końcu natrafiam plecami na metalowy płot.

      – Kłamliwa wiejska dziewuszka. Twoje ciało mówi coś zupełnie innego. – Jeden kącik jego ust podjeżdża wysoko do góry. Patrzy na moje piersi, a konkretnie na sterczące sutki widoczne pod cienkim materiałem sukienki.

      Damian ma rację – mogę zgrywać zimną jak lód, ale moje ciało i tak mnie zdradza. Przeklinam je w myślach. Przeklinam też decyzję, by nie zakładać stanika.

      Jego kciuk niespodziewanie ląduje na mojej wardze, a ja zamiast panikować, nabieram ochoty, by go possać.

      Powietrze dookoła nas jest tak gorące i ciężkie, że aż z trudem oddycham. Mam ochotę przywrzeć do jego ust i zabrać mu trochę tlenu. Mam ochotę sprawdzić, czy jęknie, gdy nasze wargi się zetkną. Chcę, by w końcu okazał jakąś słabość, by się ugiął. Chcę choć przez chwilę mieć nad nim władzę…

      – Nie udawaj, że nie wiesz, o co chodzi. Nie zgrywaj niewiniątka – mruczy jak dziki kot. Jego palec powoli gładzi moje usta, w tę i z powrotem.

      Odwracam głowę, by uwolnić się od jego pieszczoty, choć skłamałabym, mówiąc, że mi się nie podobała.

      – Oświeć mnie, z czym tym razem masz problem, bo chcę już wracać do środka – mówię drżącym głosem i przesuwam się w bok, by zyskać trochę przestrzeni.

      Zgrywam opanowaną, ale to tylko pozory. Jego palec znów ląduje na moich ustach i zostawia na nich palący ślad. Damian zachowuje się bezczelnie, przekracza wszelkie granice, a jednak nie protestuję. W końcu przestaję uciekać przed jego spojrzeniem. To i tak na nic.

      Podnoszę głowę i patrzę wprost na niego. Mam wrażenie, że ten moment trwa całe wieki. Mam czas, by policzyć plamki w jego zielonych tęczówkach i zapomnieć o tym, jak się oddycha.

      Nagle zabiera palec z moich rozchylonych ust. Mrugam szybko, jakbym dopiero co wybudziła się ze snu. Przestaje mnie dotykać, ale nadal stoi bardzo blisko. Góruje nade mną, jest wysoki i wielki, a ja czuję się przy nim mała i bezbronna.

      – Piłaś piwo.

      Zamurowuje mnie na moment. Dialogi z nim ciągle mnie zaskakują.

      – Jezu, nie bądź śmieszny! Dla twojej wiadomości: jestem dorosła i tak, zdarza mi się pić piwo. Ty też przecież piłeś – odparowuję, zgrywając pewną siebie, ale ciągle się od niego odsuwam, choć nie mam za bardzo dokąd uciec. Metalowe pręty płotu boleśnie wbijają się w moje plecy.

      – Ja piłem tylko bezalkoholowe. I nie odwracaj kota ogonem. Dobrze wiesz, że nie chodzi o to, czy piłaś, ale JAK je piłaś. Nie zgrywaj idiotki. Robiłaś to tak, żebym… Kurwa, na samo wspomnienie tego, co twoje usta wyprawiały z tą butelką, mam ciasno w spodniach! – Damian wznosi oczy ku niebu i wygląda na naprawdę zdesperowanego. Chce mi się śmiać i z trudem się powstrzymuję.

      – Okeeej, wkraczamy na niebezpieczne tematy. Przykro mi, że miewasz wzwody, gdy ktoś w twojej obecności konsumuje alkohol, ale…

      Jego obecność niesamowicie na mnie działa i ledwo oddycham, gdy stoi tak blisko mnie. Choć działamy sobie na nerwy, intuicja podpowiada mi, że mogłabym czuć się dobrze w jego towarzystwie.

      – Nie obracaj wszystkiego w żart, do jasnej cholery! – warczy, a potem robi krok naprzód i przyciska mnie swoim ciałem do płotu.

      Czuję napór prętów na rozgrzanej skórze. Ciepły twardy tors Damiana unosi się i opada, ocierając się o moje sterczące piersi. Każdy dotyk jego ciała jest dla mnie jak słodka tortura, choć przecież dzieli nas warstwa ubrań.

      Przymykam oczy.

      To musi być ta słynna scena z romansów w stylu: on przyciska ją do ściany, a ona traci dla niego głowę.

      Czytałam takie wiele razy i zawsze znudzona przewracałam kartki, ale teraz, gdy to się dzieje naprawdę, wiem, że książki nie kłamią.

      Motyle w brzuchu istnieją, potwierdzam. I atakują z podwójną mocą, gdy on jest taki władczy i przejmuje kontrolę nad moim ciałem.

      Powinnam być wściekła i odepchnąć go. Pamiętam każde pieprzone słowo, którym uraczył mnie w damskiej łazience. Pamiętam każde pogardliwe spojrzenie. Jest jednak pewien problem: choć wstydzę się tego sama przed sobą, podoba mi się to, co w tej chwili ze mną robi.

      Gdzieś przez mgłę upokorzenia i frustracji przebija się ekscytacja wymieszana z pożądaniem. Lubię, gdy Damian wścieka się przeze mnie, gdy wyprowadzam go z równowagi. Podoba mi się, gdy mnie dotyka i przyciska, tak jak teraz. Gdy ma nade mną władzę w tak erotyczny sposób…

       Boże, co się ze mną dzieje?!

      – Myślałaś, że mnie sprowokujesz i będziesz górą, prawda? To taka wasza tajna kobieca broń. Zmieszałem cię z błotem tam, w łazience, a ty postanowiłaś udowodnić mi, że nie jesteś gorsza od innych dziewczyn. Twoje usta bawiły się tą butelką jak usta najlepszej dziwki fiutem. Okej, punkt dla ciebie. Nie sądziłem, że potrafisz robić… takie rzeczy. – Czuję, jak jego wargi rozciągają się w uśmiechu tuż przy mojej skroni.

      – To była tylko próbka moich umiejętności. Potrafię o wiele więcej. Problem w tym, że należysz do grona facetów, którzy nigdy się o tym nie przekonają – mówię słodkim głosem.

      Nie sądziłam, że umiem flirtować i uwodzić. Może potrafię to robić tylko wstawiona i tylko przy Damianie?

      – A skąd pomysł, że chciałbym się o tym przekonać, wiejska dziewuszko? – Znów przyjmuje maskę zimnego drania.

      Kłamie. Znam to spojrzenie. Może zaprzeczać, ale wiem, że ma ochotę poznać moje umiejętności. Po prostu duma nie pozwala mu się do tego przyznać.

      – W Warszawie jest na pęczki dziewczyn gotowych zrobić dla mnie wszystko. Zresztą w tym klubie też by się takie znalazły. I to nie dwie ani nie trzy…

      – Tak? To dlaczego stoisz tutaj ze mną i dlaczego to na mnie patrzysz tak, jakbyś miał ochotę mnie wziąć? I dlaczego twój twardy fiut wbija się w moje udo, a nie w udo jakiejś innej dziewczyny? – Przekrzywiam głowę i pytam niewinnym tonem pięciolatki.

       Nie wierzę, że powiedziałam to na głos! Co też wódka robi z ludźmi!

      – Kurwa… jesteś niemożliwa! – Damian uderza otwartą dłonią w płot tuż nad moją głową.

      To właśnie jest to, co tak bardzo lubię. Gdy doprowadzam go do obłędu. Jest wtedy seksowny. To znaczy zawsze jest seksowny, ale gdy wścieka się na mnie, wszystko w nim jest jakieś takie „bardziej”. Kręci głową. Odsuwa się ode mnie i przejeżdża powoli wzrokiem po moim ciele w taki sposób, że mam ochotę zrzucić przed nim ciuchy. Widzę, że chce coś powiedzieć, ale ostatecznie milczy. Rzuca mi ostatnie gniewne spojrzenie, a potem szybko odchodzi.

      W zaułku na moment zapanowuje cisza. A może to ja jestem tak oszołomiona?

      Oddycham z ulgą, a z klubu dobiega mnie gwar. Spoglądam na swoje dłonie, które niekontrolowanie drżą. Zaczynam się histerycznie śmiać i jestem pewna, że on to słyszy.

      Może i jestem wstawiona, może trochę szalona, przynajmniej tego wieczoru, ale