Syreny. Anna Langner. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Anna Langner
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-66611-85-6
Скачать книгу
gwałtownie powietrze. Może i wygląda niewinnie, ale wie, jak działać na kobiety. I właśnie daje mi jasno do zrozumienia, że jest mną zainteresowany. Moje serce zaczyna walić jak oszalałe, a policzki oblewają się gorącem. Jest przystojny i w życiu nie pomyślałabym, że ktoś tak przeciętny jak ja może mu się spodobać.

      – Zadajesz tyle pytań, jakbyś co najmniej robiła przesłuchanie. – Damian pojawia się ni stąd, ni zowąd i gwałtownie stawia na stole tacę z drinkami. Igor szybko cofa dłoń, a ja wbijam wzrok w stojącą naprzeciw mnie szklankę. Czar pryska.

      Robiło się interesująco. Już prawie miałam kilka informacji do artykułu, a w dodatku gdy Igor mnie dotknął, poczułam przyjemne łaskotanie w podbrzuszu. Dawno nikt ze mną nie flirtował i to było najzwyczajniej w świecie miłe. No i przeczyło wszystkim tym okropnościom, które w łazience gadał o mnie Damian. A teraz nagle on wraca i przerywa nam w TAKIM momencie!

      – Jestem po prostu ciekawa – odburkuję, nawet na niego nie patrząc.

      – Mówiłem ci już, trzymaj się z dala od nie swoich spraw. – Damian siada ciężko obok mnie i muska mnie nogą.

      – Ej, stary, wyluzuj. Tylko rozmawiamy. Dobrze wiesz, że Aśka nigdy nie pozwalała mi dojść do słowa. To miła odmiana, gdy dziewczyna się mną interesuje i zadaje pytania. – Igor staje w mojej obronie, a Damian w odpowiedzi obrzuca go wkurwionym spojrzeniem.

      Nie mam pojęcia, kim jest ta cała Aśka i dlaczego on ciągle o niej wspomina, ale podoba mi się zainteresowanie, jakim mnie obdarzył. No i to, że w przeciwieństwie do Damiana nie traktuje mnie jak dziewczyny gorszej kategorii.

      – To może zatańczymy? Będziemy mogli pogadać w spokoju – proponuję i odważnie biorę Igora za rękę. Oczywiście to tylko pretekst. Na parkiecie muzyka jest tak głośna, że nikt nawet nie myśli o rozmowach.

      Damian mruczy coś pod nosem, ale mam to gdzieś. Jego kolega już prowadzi mnie między tańczące pary. Zarzucam mu ręce na szyję i tonę w jego błękitnych tęczówkach. Ma łagodne, przyjacielskie oczy. Zupełne przeciwieństwo ciskającego gromy, naładowanego napięciem spojrzenia Przystojnego Dupka.

      Bujamy się w rytm zmiksowanego romantycznego kawałka The Police. Ręce Igora błądzą po mojej talii, a ja nie mam nic przeciwko temu.

      Kto powiedział, że zbieranie materiałów do artykułu musi być nudne? Można połączyć przyjemne z pożytecznym. Z każdym ruchem jego dłoni na moim ciele nabieram więcej ochoty na wakacyjny flirt.

      Po kilku minutach nie mam wątpliwości – jest świetnym tancerzem, a ja chętnie dotrzymuję mu kroku. Przy szybszych kawałkach szalejemy na parkiecie jak para wstawionych dzieciaków, ale nawet wtedy on zawsze znajduje pretekst, by mnie dotknąć. Znów czuję się jak wyluzowana, szalona osiemnastolatka. I znów się komuś podobam.

      Po trzech piosenkach wracamy cali roześmiani i zziajani do boksu. Zaczynam wachlować się dłonią, bo jestem ledwo żywa. Może i czuję się jak nastolatka, ale kondycję mam zdecydowanie seniorską.

      Biorę ze stołu otwartą butelkę piwa i przykładam do swojego dekoltu, powoli nią po nim przesuwając. Jęczę, czując lodowate przyjemne zimno. Przymykam oczy, bo właśnie tego mi było trzeba. Potem przykładam butelkę do ust i piję kilka łyków. Wszystko mi jedno, co to za piwo. Jest mi diabelnie gorąco, więc muszę się ochłodzić.

      Gdy otwieram oczy, napotykam utkwiony we mnie wzrok Damiana. Wiola szepcze mu coś do ucha, ale on całkowicie ją ignoruje. Zaciska dłonie na blacie i obserwuje mnie, a raczej moje usta. Choć trudno mi w to uwierzyć, jest napalony. W jego oczach widzę pragnienie. Tak samo patrzył na mnie dziś w klubowej łazience, choć szybko ukrył to za fasadą złości.

      Alkohol szumi w moich żyłach i czuję przypływ adrenaliny. Może nie jestem w jego typie, ale właśnie przyciągnęłam jego uwagę, czy tego chciał czy nie. Szkoda byłoby tego nie wykorzystać.

      Nie zastanawiam się zbyt długo i robię coś, czego z pewnością nie miałabym odwagi zrobić w innych okolicznościach. Oblizuję powoli wargi, ciągle patrząc mu w oczy. Potem przykładam szyjkę butelki do ust i pociągam kilka łyków. Robię to bardzo powoli. Strużka piwa cieknie mi po brodzie, przez szyję, dekolt aż do ukrytych pod sukienką piersi i przyjemnie mnie chłodzi. Moje ciało powoli pokrywa gęsia skórka.

      – Wystarczy, kurwa! – warczy Damian, podnosi się gwałtownie i wyrywa mi butelkę z rąk.

      Patrzę na niego z miną niewiniątka. Dobrze wiem, co właśnie zrobiłam. Dałam mu mały prywatny pokaz. Może i nie jestem mistrzynią flirtu, nie mam w sobie tyle odwagi co Wiolka i tyle uroku co Julka, ale wiem, co lubią mężczyźni.

      Wszyscy są zdziwieni jego gwałtowną reakcją i patrzą na niego pytająco.

      – No co? To było moje piwo – mówi, jakby to była oczywista oczywistość, po czym ponownie zajmuje swoje miejsce i gapi się gdzieś w bok. Wygląda jak obrażony trzylatek, któremu ktoś podwędził zabawkę.

      – Nieprawda, było moje. Jezu, co cię dziś ugryzło? – wtrąca swoje trzy grosze Filip, ale on nie odpowiada. Wygląda na bardzo zainteresowanego ścianą.

      Impreza się rozkręca, towarzystwo jest coraz bardziej pijane, a mnie bardzo dobrze rozmawia się z Igorem. Na tyle dobrze, że przestaję zwracać uwagę na Damiana i klejącą się do niego Wiolkę.

      Po dwóch kolejnych drinkach postanawiam wyjść na zewnątrz i trochę ochłonąć. Uciekam z boksu pod pretekstem wyjścia do toalety. Nie ukrywam, dzisiejszy wieczór bardzo mi się podoba, ale natura introwertyczki i chęć pobycia chwilę z dala od tego całego zgiełku dają o sobie znać.

      Gdy otwieram ciężkie metalowe drzwi klubu, w moją twarz uderza gorące powietrze. Wieczór jest idealny – czuć zapach lata, w tle rozbrzmiewa muzyka i gwar imprezowiczów. Ta okolica tętni życiem, a jednak jest w tym wszystkim jakiś leniwy wakacyjny spokój.

      Stoję tak, oparta plecami o budynek, i obserwuję spacerujących turystów. Jest już późno, więc moim oczom ukazują się głównie grupki pijanych nastolatków albo zakochane pary. Raz po raz przemknie jakaś rodzina z roześmianymi dziećmi, które najwyraźniej nie chcą jeszcze iść spać.

      – Chodź.

      Nagle czyjaś silna dłoń chwyta mój nadgarstek i prowadzi mnie w stronę bocznego skrzydła klubu. Jestem tak zaskoczona, że nie krzyczę ani nie protestuję. Zaczynam się szarpać, dopiero gdy znajdujemy się z boku budynku, w ustronnym miejscu. Nie dociera tu światło latarni, a dźwięki dobiegające z lokalu są przytłumione.

       Gdybym zaczęła wołać o pomoc, nikt pewnie by nie usłyszał…

      – Nie było cię w toalecie ani przy barze – stwierdza oskarżycielskim tonem Damian i w końcu mnie puszcza.

      Ciemna koszulka jest przyklejona do jego torsu, podobnie zresztą jak sukienka do mojego ciała. Mimo późnej pory temperatura nadal jest koszmarnie wysoka.

      – I co w związku z tym? Nadal bawisz się w moją niańkę, by zdobyć bonusowe punkty u dziewczyn? – Sapię, bo brakuje mi tchu, gdy góruje nade mną w ciasnej przestrzeni między ścianą budynku a płotem.

      – Dobra, zachowałem się jak ostatni frajer. – Patrzy na mnie ze skruchą i biorąc pod uwagę jego dumę, to coś nowego i zaskakującego. – Nie chciałem mówić ci tych wszystkich niemiłych rzeczy. Po prostu mam wrażenie, że nie pasujesz do swoich przyjaciółek. Przyszłaś tutaj z nimi, ubrałaś się tak samo wyzywająco jak one, ale jesteś gdzieś obok. Zupełnie jakbyś miała w tym wszystkim inny cel.

      Zamieram. Jest sprytniejszy, niż sądziłam, i z całą pewnością jest też dobrym obserwatorem. To niemożliwe, by czegokolwiek się domyślał, a jednak podejrzewa, że coś jest nie tak. Muszę być ostrożniejsza i bardziej