15
Telewizor gra w dużym pokoju, na twarze Malin i Tove pada osobliwe niebieskawe światło, migotanie telewizora połączone z zapadającym zmierzchem.
Zjadły razem kolację. Na deser lody. Tove wypiła do posiłku lampkę wina. Kiedy Malin widziała, jak jej córka podnosi kieliszek do ust, poczuła pragnienie, najpierw delikatne, ale później ogarnęło ją to prawdziwe, miała ochotę wyjść do miasta i upić się do nieprzytomności. Wbiła paznokcie w kciuki. Docisnęła mocno, policzyła cicho do dwudziestu i pragnienie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło.
Miała ochotę upomnieć Tove, żeby nie piła, nie obudziła do życia tego uśpionego węża, którego w sobie nosi. Alkoholizm się dziedziczy, masz go w sobie, chciała jej to powiedzieć. Uważaj, żeby nie zrobił z tobą tego, co zrobił ze mną.
Proszę, Tove.
Malin przysiada się bliżej. Prezenterka w telewizji opowiada o Bóg wie czym.
– Jak było dziś w pracy? – pyta.
A Tove najwyraźniej ma ochotę pogadać.
– Ten dyrektor chyba nie jest tak mądry, jak mu się wydaje.
– Ty jesteś oczywiście mądrzejsza?
– Mam to po tobie, mamo.
– Jest seksistą?
– Otwarcie nie, aż tak głupi nie jest. Ale czasami łapię go na tym, że zagląda mi w dekolt.
– Wszyscy to robią.
– Co nie znaczy, że to nie jest obleśne.
– Ludzie nie zawsze potrafią zapanować nad wzrokiem – mówi Malin.
– I nad łapami.
Malin bierze głęboki oddech.
– Coś się stało?
Tove zamyka oczy, waha się, otwiera je i mówi:
– Wiosną byłam na takiej imprezie. Jeden koleś włożył mi rękę pod spódnicę. Tak po prostu, jak staliśmy w kolejce do łazienki.
A więc coś jej się przydarzyło, myśli Malin. Tak czułam.
– Zadzwoniłaś na policję?
Tove prycha.
– Kto tak, kurwa, robi? Nikt nie widział, co się stało. Dałam mu po gębie i pojechałam do domu.
– Możesz to zgłosić teraz.
Tove patrzy na nią. Odbiło ci, zdaje się myśleć. Nagle jej spojrzenie się zmienia, jest w nim smutek, a później złość, prawdziwa złość.
– Musisz o tym opowiedzieć – mówi Malin. – Co się wydarzyło na tej imprezie?
– Dokładnie to, co powiedziałam. Ale już nieważne. Dostał w twarz i to wystarczyło, jestem tego pewna.
Tove opiera stopy na ławie, przewracając przy tym stertę egzemplarzy „Corren”, które spadają na podłogę.
Malin nie naciska.
Co tak właściwie wie o życiu córki?
– Zaraz zaczną się wiadomości – mówi Malin, a Tove unosi brwi. – Zobaczymy, z czym znowu wyskoczył dzisiaj Trump. Komu on włożył rękę pod spódnicę.
Tove się śmieje.
– Nie znam nikogo poza tobą, kto wciąż ogląda tradycyjną telewizję – mówi. – To straszliwie oldschoolowe. Tylko z tobą to robię.
No proszę, myśli Malin. Słowo, które przypomina o czasach, gdy Tove była w szkole w Lundsbergu i na studiach w sztokholmskiej Wyższej Szkole Handlowej.
Straszliwie.
Co to w ogóle za słowo? Chyba tylko w Lundsbergu używają takiego języka.
– Wiadomości są spoko.
Malin czuje ramię Tove tuż przy swoim; krew płynie jej w żyłach, to moja krew, ale wciąż się zastanawiam, kim jest moja córka, kim się stała i kim się stanie.
Zaczyna się program informacyjny Rapport, Malin podgłaśnia.
Jest lato, sezon ogórkowy, Rapport zamieszcza wzmiankę o Oliverze, ale nie podają jego imienia, zdają tylko krótkie sprawozdanie, pokazują kilka zdjęć z miejsca zdarzenia, musieli je odkupić od „Corren”.
Niebiesko-biała taśma policyjna.
Las. Sala zabaw. Biuro, fabryka. Ludzie, którzy tam w środku cały czas pracują, jakby nigdy nic. Tablica z nazwą przedsiębiorstwa, Nyberg pewnie jest wściekły.
Potem cięcie, przechodzą do wywiadu z mężczyzną, który jest „kapitanem” ruchu Children First, niejakim Stenem Pihlgrenem. Występuje w drugiej części reportażu, w której dyskutuje się o karze, na jaką zasługuje rodzic zapominający o swoim dziecku w samochodzie.
Children First.
Przeciwnicy aborcji, wrogowie pedofilów, opowiadający się za tym, by społeczeństwo otaczało dzieci większą pieczą, materiał pokazuje, jak prześladowali ludzi, którzy w różny sposób poprzez nieuwagę doprowadzili do śmierci lub uszczerbku na zdrowiu dzieci.
Ekstremiści, myśli Malin. Ale najwyraźniej ścigali też w Internecie pedofilów i dostarczyli sądom materiału dowodowego.
Prokurator ze Sztokholmu tłumaczy, że w podobnych przypadkach zwykle kończy się na wyroku za nieumyślne spowodowanie śmierci z warunkowym zawieszeniem wykonania kary, ale że prawie nigdy nie dochodzi do pełnego procesu. Wyrok zapada po dobrowolnym poddaniu się karze. Życie rodziców przed zdarzeniem właściwie nie gra roli. Czasami odstępuje się od oskarżenia, jeśli sytuacja jest wyjątkowo trudna, na przykład jeśli rodzina przepracowywała wcześniejszą żałobę.
Później omawiają kilka przypadków ze Stanów Zjednoczonych, gdzie rodziców skazano na dożywocie za zamordowanie swoich dzieci po tym, jak zapomnieli o nich w samochodzie. Wyroki często – ale nie zawsze – były związane z niemoralnym zachowaniem rodziców: jeden z ojców podczas jazdy samochodem esemesował z kochanką, a później zapomniał o dziecku na parkingu przed jej domem, jedna z matek była uzależniona od opiatów i zapomniała o dziecku, kiedy pojechała do swojego dilera.
Przedstawiciel Children First, wysoki, opanowany mężczyzna, komentuje ostatni przypadek. Spokojnym głosem mówi:
– W tej sytuacji również powinno się wymierzyć karę dożywocia. Ta kobieta przecież naprawdę zabiła swoje dziecko przez to, że o nim zapomniała. Moim zdaniem zasłużyła na śmierć. Dzieci należy chronić.