Jan Sehn. Filip Gańczak. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Filip Gańczak
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Биографии и Мемуары
Год издания: 0
isbn: 9788380499959
Скачать книгу
już przygotowana ewakuacja – mówi Arthur Sehn, wnuk Józefa. – W ostatniej chwili rozmyśliła się Klara [żona Józefa]. Okoliczni mieszkańcy splądrowali dom, a ją przepędzili88.

      Kobieta zatrzymuje się u siostry w pobliskim Żyrakowie. Chora na gruźlicę, umiera krótko po wojnie. Majątek Sehnów w Bobrowej zostaje upaństwowiony, powstają tam szkoła i gospodarstwo rolne. Część po Klarze rodzina odzyskuje. Część po jej mężu, leżącą odłogiem, z czasem udaje się wykupić.

      Józef znika z Bobrowej na początku 1945 roku. Ksiądz Władysław Grohs, krewny Sehnów, chce go uczynić gospodarzem na swojej plebanii w Osieku koło Oświęcimia. Rodzeństwo odradza mu ponoć to rozwiązanie. Ostatecznie Józef zaszywa się aż na Pomorzu – we wsi Uciąż koło Wąbrzeźna. Tam w każdym razie w grudniu 1949 roku osoba podpisana jako Józef Sehn składa wniosek o odtworzenie swojej metryki, podając prawdziwe miejsce urodzenia, ale fałszywe informacje o rodzicach i datę urodzenia niezgodną z faktyczną89. Według Arthura jego dziadek żyje po wojnie pod nazwiskiem Rychlicki90. Pracuje na odludziu jako drwal, a kontakt z rodziną utrzymuje sporadycznie przez siostrę. Umiera w roku 1958. Po latach jego szczątki zostają sprowadzone do Straszęcina koło Żyrakowa – tam, gdzie spoczywa już jego żona.

      Prawnik Jan Sehn, sam bezdzietny, u schyłku wojny przyjmuje pod swój dach synów „zaginionego” brata – najpierw na krótko Józefa i Leona, a później na dłużej średniego, też Jana, aż ten osiągnie pełnoletność. „On był dosyć surowy” – będzie wspominał stryja Józef junior. Według rodzinnych przekazów niechętna chłopcom była przede wszystkim Ludwika Puskarczyk, mieszkająca z córką i zięciem. Gdy ten ostatni wraca z pracy, jego teściowa bardzo narzeka na podopiecznych Jana. „Gadała takie niestworzone rzeczy i potem dostawali kocówę” – zapamięta Franciszka Sehn, żona Józefa juniora. On sam, dopytywany przez Nagorskiego, potwierdzi, że w użyciu był też pasek.

      Dorośli nie mówią, co się stało z ojcem chłopców. Lepiej, żeby dzieci nie wiedziały; tak będzie bezpieczniej. Najpewniej z tego samego powodu Jan Sehn konsekwentnie pisze o bracie w ankietach: „zaginął”.

      Wiesbaden

      Specjalny samolot wojskowy ląduje na warszawskim Okęciu kwadrans po piętnastej. Na miejscu czeka już ciężarówka „z liczną, silnie uzbrojoną eskortą”91. Ostrożność jest zrozumiała. Z Frankfurtu nad Menem przylecieli właśnie – w sobotę, 30 marca 1946 roku – dwaj pierwsi zbrodniarze niemieccy wydani Polsce przez Amerykanów. To Arthur Greiser, były namiestnik Rzeszy w tak zwanym Kraju Warty, i Ludwig Fischer, szef dystryktu warszawskiego Generalnego Gubernatorstwa. Obaj są ubrani po cywilnemu. Czterdziestodziewięcioletni Greiser ma obandażowaną głowę. „Wbrew pozorom […] nie został pobity. Te bandaże to opatrunek po dokonanej we Frankfurcie operacji ucha”92 – zapewnia lektor Polskiej Kroniki Filmowej. Korespondent „Dziennika Polskiego” spieszy zaś z informacją, że w samolocie Niemcy „otrzymali nawet śniadanie”. I dodaje: „Greiser i Fischer początkowo znajdowali się w stanie kompletnej depresji moralnej. Uspokoili się dopiero na wiadomość, że w Polsce nie zostaną natychmiast straceni, lecz staną przed sądem”.

      Gdy wsiadają we Frankfurcie do samolotu, towarzyszy im prokurator Jerzy Sawicki z grupą oficerów bezpieczeństwa publicznego. Na miejscu w amerykańskiej strefie okupacyjnej pozostaje kilkuosobowa ekipa Polskiej Misji Wojskowej Badania Niemieckich Zbrodni Wojennych. Jest w tym gronie sędzia Jan Sehn. Przez kilka następnych tygodni będzie pracował nad tym, by sprowadzić do Polski kolejnych nazistów podejrzanych o zbrodnie.

      Już w czasie wojny rząd RP na uchodźstwie gromadzi dowody niemieckich zbrodni w okupowanej Polsce, tak by w przyszłości było możliwe ukaranie sprawców. Emigracyjne władze aktywnie uczestniczą w pracach Komisji Narodów Zjednoczonych do spraw Zbrodni Wojennych (UNWCC). Przy wojskach amerykańskich i brytyjskich, w połowie 1945 roku kontrolujących znaczną część Niemiec, zostają ustanowieni polscy oficerowie łącznikowi mający dokumentować sprawy z czasu okupacji. Przesłuchują oni między innymi byłych więźniów obozów koncentracyjnych, których koniec działań wojennych zastał w Niemczech.

      Los oficerów łącznikowych jest jednak niepewny. W lipcu 1945 roku Stany Zjednoczone i Wielka Brytania cofają bowiem uznanie dyplomatyczne dla władz RP na uchodźstwie i uznają Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej w Warszawie, zdominowany przez komunistów. W grudniu tego samego roku Brytyjczycy proponują rządowi warszawskiemu, by przy ich Armii Renu utworzył polską misję zajmującą się ściganiem zbrodni wojennych. W styczniu 1946 roku z analogicznym zaproszeniem dla TRJN wychodzą Amerykanie.

      Propozycja zostaje przyjęta. 15 lutego 1946 roku marszałek Michał Żymierski, minister obrony narodowej i naczelny dowódca Wojska Polskiego, wydaje rozkaz numer 57 o powołaniu „Misji do badania zbrodni wojennych”93. Jej szefem zostaje podpułkownik Marian Muszkat, doktor prawa, wiceprezes Najwyższego Sądu Wojskowego. W składzie misji najwięcej jest właśnie wojskowych, ale znajduje się też miejsce dla prawników w cywilu, w tym dla szefa Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Krakowie.

      Na zdjęciach z tego okresu Sehn nosi mundur kapitana z naszywką „Min[isterstwo] Sprawiedl[iwości]” na ramieniu. Jak to możliwe, skoro nigdy nie służył w armii, a komisja poborowa dała mu kategorię „C”?94 Prawnik otrzymuje tytularny stopień oficerski, przyznawany – jak głosi nieco późniejszy dekret – „w celu umożliwienia […] lub ułatwienia wykonania szczególnego zadania służbowego”95. Chodzi między innymi o to, „ażeby nie obniżać powagi misji”96, mającej przecież za partnerów oficerów amerykańskich i brytyjskich. W dodatku bez określenia stopnia wojskowego nie ma szans na „aprowizację, kwaterunek i poruszanie się w terenie”97. Jeszcze w lutym 1946 roku Sehn i jego zastępca Pęchalski zostają wezwani do stolicy „w celu przygotowania i odebrania mundurów i ekwipunku od władz wojskowych”98.

      Mundury nie robią jednak wrażenia na Stefanie Wierbłowskim, polskim pośle w Pradze, gdzie w drodze do Niemiec zatrzymują się członkowie misji. „Spędziliśmy dwie noce na podłodze w przedpokoju Poselstwa, bez obiadu, i w ogóle nikt się nawet o nas nie zatroszczył”99 – poskarży się kapitan Ignacy Wójcik, jeden z uczestników wyjazdu. W Pilźnie podróżni zostają już podjęci obiadem przez rodaków z Polskiej Misji Repatriacyjnej. Dalej droga wiedzie przez Norymbergę i Frankfurt nad Menem.

      Tam 26 marca Polska Misja Wojskowa Badania Niemieckich Zbrodni Wojennych dzieli się na dwie grupy. Jedna, przydzielona do Brytyjskiej Armii Renu, jedzie na północ do Bad Oeynhausen. Druga, akredytowana przy armii amerykańskiej, udaje się znacznie bliżej, do Wiesbaden – znanego uzdrowiska u podnóża gór Taunus. To w niej są Sehn i Pęchalski, reprezentujący Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Grupa ta liczy początkowo osiem osób – niewiele, jeśli wziąć pod uwagę, że właśnie w amerykańskiej strefie okupacyjnej szuka schronienia najwięcej zbrodniarzy wojennych.

      Co gorsza, członkowie misji nie znają angielskiego na tyle, by sformułować wnioski ekstradycyjne. Dopiero na miejscu udaje się zwerbować dwóch polskich prawników – byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych – którzy pracowali już dla Amerykanów w Oddziale Zbrodni Wojennych (War Crimes Branch). Nadal jednak obsada placówki w Wiesbaden