Śledztwo. W poszukiwaniu alternatywnej wersji wydarzeń
Śledztwo. Czy mógł to być Staś?
Śledztwo. Z archiwum Olbrychta
Mojej mamie
O Gorgonowej słyszałem od dziecka. Ta kobieta nigdy nie miała imienia. Tylko nazwisko. Tak o niej mówiła też moja babcia, która przed wojną mieszkała w Chełmie w województwie lubelskim i żyła tym głośnym procesem. Dla niej Gorgonowa była zawsze ofiarą, skrzywdzoną kobietą wplątaną w zbrodnię. Winny był ogrodnik, który – zdaniem babci – na łożu śmierci przyznał się do zamordowania Lusi.
Gdy czterdzieści lat później przeczytałem w gazecie, że córka Gorgonowej walczy o uniewinnienie matki, od razu przypomniały mi się opowieści babci. Pojechałem do Trzebiatowa przeprowadzić z córką długą rozmowę dla portalu.
Ewa Ilić miała wtedy osiemdziesiąt trzy lata i była w centrum zainteresowania mediów, bo walczyła o unieważnienie przedwojennego wyroku na matkę i o jej rehabilitację. O nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku i zamordowaniu Lusi Zarembianki opowiadała tak, jakby to było wczoraj, a ona widziała wszystko na własne oczy. Wierzyła w niewinność matki, ale nie potrafiła jej dowieść. Podrzucała wciąż nowe tropy i teorie, które warto byłoby sprawdzić. W mediach znów wymieniano opinie, czy to Gorgonowa zabiła Lusię, czy ktoś inny.
Postanowiłem to ustalić.
[^] Rita Gorgon podczas drugiej wizji lokalnej w Brzuchowicach, 18–19 marca 1933
Brzuchowice, noc ze środy na czwartek, 30/31 grudnia 1931
Wyłonił się z mroku i leci wprost na niego. Jest mały i bardzo kolorowy. Zmącony umysł podpowiada inżynierowi, że to