Pokochać Jasona. Ella Maise. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Ella Maise
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-66436-51-0
Скачать книгу
stała na trawniku przed domem. Nawet mała Olive wyszła pożegnać się ze mną ze łzami i iskierkami w oczach. Uśmiechnąłem się do niej. Nawet jeśli to były smutne iskierki, to najważniejsze, że się pojawiły. Była tak pełna życia i miała najpiękniejsze na świecie zielone oczy. Urzekające, głębokie i wrażliwe. Takie, w których można było utonąć ze szczęścia, gdy się w nie patrzyło. Wiedziałem, że jakiś idiota wkrótce złamie jej serce, a mnie tam nie będzie, żeby ją ochronić. Nie będzie mnie z ludźmi, których uważałem za swoją rodzinę.

      Zamiast tego będę w Los Angeles w obcym domu z człowiekiem, którego nazywałem ojcem, a którego w ogóle nie znałem. Zastanawiałem się, czy obwinia się o jej śmierć. Z pewnością nie było go w domu, kiedy jego obecność mogła coś zmienić. Ale może nie zmieniłoby to aż tak wiele? Może kilka lat później znaleźlibyśmy się w takiej samej sytuacji? Wiedziałem, że już nigdy się tego nie dowiemy. Było za późno.

      Co do mnie, to… Obwiniałem o wszystko życie i ojca. To on zdecydował się nas zostawić, chociaż równie dobrze mógł być prawnikiem w San Francisco. To on ignorował pogarszające się szybko zdrowie psychiczne matki, czy też jej depresję, jakkolwiek by to nazwać. A potem ignorował mnie, gdy mu mówiłem, że jego żona staje się alkoholiczką.

      Koniec końców, decyzje, jakie podjęli rodzice, ukształtowały moje życie.

      – Nie przekonasz go. Uwierz mi, próbowałem – odpowiedziałem wreszcie Loganowi.

      Wzruszyłem ramionami. Wszystko się zmieniło – z wyjątkiem decyzji mojego ojca o wyjeździe. Właściwie to zmusił mnie, żebym zostawił za sobą swoje dotychczasowe życie.

      Grzebiąc butem w trawie, stanąłem przed Emily – najmilszą i najbardziej troskliwą istotą na świecie. Matką, która nigdy tak naprawdę nie będzie moją mamą.

      – Nie wiem, co powiedzieć – przyznałem, a słowa, które pragnąłem wyartykułować, płonęły w mojej klatce piersiowej, gdy wpatrywałem się uparcie w swoje tenisówki.

      – Jasonie?

      Jej ciepłe, delikatne dłonie objęły moją twarz. Spojrzała mi w oczy.

      – Czy pamiętasz, co ci powiedziałam, kiedy się poznaliśmy? – Uśmiechnęła się, a jej oczy błyszczały jak oczy jej córki. – Zawsze jesteś tu mile widziany. To się nigdy nie zmieni. Los Angeles nie jest daleko i liczę na to, że będziesz do nas przyjeżdżał, kiedy tylko zechcesz. Słyszysz, co mówię?

      – Tak. – Pokiwałem głową. – Nie wiem, jak ci podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Za wszystko, czym dla mnie byłaś.

      – Nie potrzebuję podziękowań, Jasonie. Wracaj do nas. – Zawahała się przez ułamek sekundy, po czym przyciągnęła mnie do siebie i ucałowała w policzki. – Dbaj o siebie.

      Spojrzała mi w oczy po raz ostatni i pozwoliła odejść.

      Wolałbym, żeby tego nie zrobiła.

      – Synu – zaczął Logan, obdarzając mnie niespodziewanie krótkim uściskiem. – Słyszałeś, co powiedziała Emily. To jest także twój dom. A do domu się wraca. Nie zapominaj o tym. Będziemy tęsknić.

      Wyglądało na to, że tamtego dnia byłem w stanie tylko kiwać głową. Zerknąłem na Olive i nie mogłem powstrzymać uśmiechu mimo dramatyzmu sytuacji.

      – Tobie też odjęło mowę? – zapytałem.

      Ale ona się nie odzywała, tylko stała i patrzyła na mnie tymi swoimi smutnymi oczami. A przecież Olive Taylor zawsze miała coś do powiedzenia. Zawsze.

      – Nie masz mi nic do powiedzenia, maleńka? – zapytałem i zachichotałem, co zabrzmiało zupełnie niewłaściwie z mojej strony.

      – Naprawdę mi przykro z powodu twojej mamy, ale mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy w LA – odparła.

      Jej chłodny ton nie pasował do tego, co widziałem w jej oczach, ale zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, Dylan wstał ze schodów, a Olive objęła ojca w pasie, przez co nie mogłem się już do niej zbliżyć.

      Mimo to wyciągnąłem rękę i delikatnie dotknąłem jej miękkich włosów, pociągając za nie po raz ostatni.

      – Też mam taką nadzieję. I dziękuję, maleńka, nigdy cię nie zapomnę.

      Łza spłynęła z jej oka i nim zorientowałem się, co robię, wyciągnąłem dłoń i złapałem ją palcem. Olive zamknęła oczy i przytuliła mocniej tatę, ale nic nie powiedziała.

      Wpatrując się w jej łzę na koniuszku swojego palca, poczułem głębokie ukłucie w sercu.

      – Stary – zaczął Dylan, ratując mnie przed moimi zagmatwanymi myślami.

      Wypuściłem powietrze i zwiesiłem rękę.

      – To jest do bani – oznajmił.

      – Co ty nie powiesz? – zachichotałem nerwowo.

      – Masz wrócić przy pierwszej okazji i być w kontakcie.

      Zasalutowałem mu szybkim ruchem, a jego usta drgnęły. Trącił kłykciami mój podbródek.

      – Stary. Nie mogę uwierzyć, że będę codziennie tęsknił za twoim zakazanym ryjem – wypalił.

      – Dylan! – upomniała go Emily.

      – Przepraszam, mamo.

      Potarł kark i spojrzał na mnie zażenowany.

      – Będziemy w kontakcie?

      – Będziemy – obiecałem.

      – Jason – zawołał ojciec z samochodu po drugiej stronie ulicy.

      – Lepiej już pójdę – powiedziałem, cofając się o kilka kroków.

      Ściskając pośpiesznie Dylana i klepiąc go po plecach, powiedziałem:

      – Opiekuj się swoją rodziną, stary.

      – Dbaj o siebie.

      Z ciężkim sercem spojrzałem na nich po raz ostatni i odszedłem. Nie byłem wystarczająco silny, żeby odejść bez odwracania się za siebie. Przechodząc przez ulicę, obejrzałem się trzy razy.

      Czy jestem złym człowiekiem, skoro cieszył mnie ich smutek? Byłem szczęśliwy, bo czułem się kochany. Kochany i chciany jak nigdy wcześniej.

      Moment, w którym ta rodzina żegnała mnie przed swoim domem, na zawsze zapisał się w mojej pamięci jako szczęśliwy. A potem wsiadłem do samochodu i zniknąłem z ich życia.

      Rozdział 4

      Olive

      Z rozdartym sercem przylgnęłam do taty i patrzyłam, jak Jason wsiada do czarnego mercedesa. Jego uśmiech z dołeczkiem, tuż przed wejściem do samochodu, na wiele lat zapisał się w mojej pamięci jako smutne wspomnienie.

      Tak oto moja pierwsza miłość zniknęła z mojego życia, niczym jakaś ulotna chwila.

      Rozdział 5

      Jason

      Osiem lat później…

      Pchnąłem ramieniem tylne drzwi klubu nocnego i wyciągnąłem na zewnątrz chichoczącą katastrofę. Zajęta drapaniem mnie swoimi paznokciami, potknęła się o własne stopy, ale wyprostowała ciało w ostatniej chwili, chichocząc jeszcze głośniej. Chwyciłem ją w talii, żeby nie runęła na twarz w tych swoich szpilkach. Sprawdziłem uliczkę, żeby upewnić się, że jesteśmy sami. Gdy tylko drzwi zamknęły się za nami, tłumiąc dudnienie muzyki, zdjąłem