Kreatywność ludzi dorosłych wyrasta z tych samych korzeni i tych samych motywacji, co twórcze zabawy dziecięce. Wynika z pragnienia przyjemności i potrzeby autoekspresji. Charakteryzuje ją, taka sama jak u dzieci, postawa poważnego zaangażowania. I podobnie jak dziecięca gra, kreatywność jest dla dorosłych źródłem przyjemności. W procesie twórczym jest nawet element rozrywki, gdyż zawsze zaczyna się on od myśli: „zakładam, że…”, wymaga odłożenia na bok dotychczasowej wiedzy o rzeczywistości, aby nowe, nieoczekiwane koncepcje mogły wyłonić się z wyobraźni. Pod tym względem każda twórcza jednostka przypomina dziecko.
Dorośli mogą i potrafią się angażować w taką grę wyobraźni jak dzieci, choć przychodzi im to z większym trudem. Przy zabawie czy pracy wyobraźnia dorosłych przekształca obraz otoczenia. Na przykład kobieta zmienia w wyobraźni wystrój swojego salonu i czerpie satysfakcję z odwoływania się do swoich talentów twórczych. Może to stanowić dla niej dobrą zabawę. Oczywiście kiedy przychodzi do rzeczywistego dokonywania zmian, element rozrywki słabnie, gdyż konsekwencje działania stają się poważniejsze. Zabawa może się stać pracą i często tak się dzieje, ale wciąż może dawać przyjemność. Skoro zarówno zabawa, jak i praca angażują twórczą wyobraźnię i wiążą się z przyjemnymi doznaniami, różnica między nimi polega tylko na doniosłości konsekwencji. Dla dorosłych jakaś aktywność jest dobrą rozrywką wtedy, gdy nie pociąga za sobą istotnych konsekwencji i jest podejmowana z założeniem, że polega na udawaniu. Tak więc klaun jest zabawny, jeśli udajemy, że mówi poważnie. Nie byłby zabawny, gdyby naprawdę mówił poważnie. Poczucie humoru opiera się na zawieszeniu wiedzy o rzeczywistości i swobodnej grze wyobraźni.
O zabawie można mówić, kiedy obraz rzeczywistości ulega w czyjejś wyobraźni świadomemu zawieszeniu i jest to źródłem przyjemności. Kiedy przyjemność znika, nie ma zabawy, jak powie wam każde dziecko. Snując fantazje, pozostaje w kontakcie ze swoimi doznaniami i jest świadome swojego ciała. Ta wewnętrzna rzeczywistość nigdy nie zostaje „zawieszona”: jeśli dziecko zgłodnieje, skaleczy się czy z jakiegokolwiek innego powodu przestanie doznawać przyjemności, zabawa jest dla niego skończona. Nie będzie się oszukiwać. Podczas zabawy nie ignoruje wewnętrznej rzeczywistości, przemianę przechodzą w jego wyobraźni jedynie obiekty zewnętrzne.
Negowanie rzeczywistości wewnętrznej to rodzaj choroby psychicznej. Różnica między wyobraźnią a budowaniem iluzji, między twórczą wiarą a samooszukiwaniem się polega na zgodnym z prawdą postrzeganiu swojej wewnętrznej rzeczywistości, na świadomości tego, kim się jest i co się czuje. To taka sama różnica jak pomiędzy zabawą traktowaną jako przyjemność a tak zwaną zabawą, która jest ucieczką od prawdziwego życia.
Potrafię sobie wyobrazić, że jestem wielkim uczonym, nieustraszonym odkrywcą lub genialnym artystą. Ufam jednak, że nie żywię iluzji co do tych obrazów. Wyobraźnia może badać różne możliwości, ale muszę również postrzegać „twarde” fakty dotyczące mojej egzystencji. Myśli mogą błądzić, stopy muszą stać na ziemi. Gra wyobraźni jest przyjemnością tylko wtedy, gdy czujemy się bezpieczni w swoim poczuciu tożsamości i zakorzenieni w realiach swojego ciała. Bez adekwatnego poczucia własnego ja fantazjowanie staje się urojeniem lub paranoją, a to już wcale nie jest zabawne.
Jednym z powodów braku przyjemności w naszym życiu jest to, że usiłujemy czynić zabawę z rzeczy poważnych, a traktujemy poważnie zajęcia, które powinny być rozrywką. Gra w piłkę czy w karty zazwyczaj nie pociąga za sobą poważnych konsekwencji. Mogłaby to być rozrywka, lecz ludzie podchodzą do niej tak poważnie, jakby od wyniku gry zależało ich życie. Nie chodzi o to, że grają na serio, bo dzieci też bawią się na serio. Chodzi o to, że waga, jaką przywiązują do rezultatu, odbiera grze przyjemność (ileż przyjemności tracimy przy grze w golfa, jeśli nasze wyniki nie dorastają do oczekiwań!). Z drugiej strony często angażujemy się „z głupia frant” w działania mogące mieć naprawdę istotne konsekwencje, takie jak seks, zażywanie narkotyków czy ryzykowna jazda samochodem.
Współczesne zaabsorbowanie rozrywką jest reakcją na trudy życia. Tłumaczy to, dlaczego Nowy Jork, gdzie życie uchodzi za szczególnie trudne, prezentuje się jako „miasto zabawy”. Pogoń za rozrywką wyrasta z potrzeby ucieczki od problemów, konfliktów oraz przygniatających uczuć, z którymi nie chcemy się pogodzić. To dlatego dorosłym rozrywka tak często się kojarzy z alkoholem. W wyobrażeniu wielu osób zabawa sprowadza się do tego, by sobie podchmielić lub być „na haju”, by za pomocą środków chemicznych uwolnić się od obezwładniającego poczucia pustki i nudy. Wrażenia po LSD określa się jako „podróż”, co ujawnia ich bliski związek z ideą ucieczki od rzeczywistości. Konsument narkotyków zmienia swoją wewnętrzną rzeczywistość, podczas gdy sytuacja zewnętrzna pozostaje taka sama. Natomiast dziecko, jak widzieliśmy, przekształca swój obraz świata zewnętrznego, zachowując realistyczne doświadczenie wewnętrzne.
Koncepcja rozrywki jako ucieczki nawiązuje do pojęcia wybryku7. Wybrykiem nazywam postępek ignorujący społeczną rzeczywistość, rzeczywistość czyjejś własności, uczuć, a nawet życia. Nielegalna orgia alkoholowa, szaleńcza jazda skradzionym samochodem, wandalizm – wszystko to mieści się w kategorii wybryku, który daje sprawcy iluzję, że robi coś dla przyjemności. Konsekwencje takich czynów są często bardzo poważne i w rezultacie mało przyjemne. Młodzi ludzie nieraz dopuszczają się wybryków, by dać upust negatywnemu stosunkowi do rzeczywistości, która trzyma w ryzach ich wyobraźnię i ogranicza przyjemności. Jeśli wybryki te są niewinne, to znaczy nie stwarzają dla nikogo zagrożenia i niczego nie niszczą, można je uznać za igraszki nastolatków stanowiące pomost między dzieciństwem a dorosłością. W przeciwnym razie tracą charakter zabawy i zamieniają się w desperacką próbę ucieczki od rzeczywistości.
U dorosłych pogoń za rozrywką podkopuje zdolność do doznawania przyjemności. Przyjemność wymaga poważnego stosunku do życia, zaangażowania w pracę i inne elementy egzystencji. Trzeba ją traktować jako coś bardzo ważnego, czy chodzi o zabawę w dzieciństwie, czy o pracę w wieku dojrzałym. Wybryk, choćby wydawał się zabawny, kończy się boleśnie, jak każda próba uchylenia się od życiowego zaangażowania.
Sandor Rado zauważył, że „przyjemność trzyma nas na uwięzi”. Rozumiem to w ten sposób, że przyjemność wiąże nas z naszymi ciałami, otoczeniem, przyjaciółmi i pracą. Jeśli ktoś znajduje przyjemność w codziennym życiu, to nie ma powodu od niego uciekać.
Moralność zabawy zajmuje miejsce purytańskiego kodeksu obyczajowego, który przez kilka stuleci rządził zachowaniem wielu Amerykanów. Purytanizm był jasnym wyznaniem wiary i potępiał wszelką beztroskę. Na przykład zabraniał tańców i gry w karty. Sposób ubierania się i formy obcowania z ludźmi regulowały surowe zasady. Purytanin był oddany Dziełu Bożemu, co w praktyce oznaczało, że musiał być produktywny. Jeśli jednak nietrudno było dorobić się dzieci, to uprawa roli była uciążliwym zajęciem. Życie nie rozpieszczało Ojców Pielgrzymów8 i ich potomków. Walka o przeżycie nie pozostawiała im wiele czasu na rozrywki i gry wyobraźni. A jednak byłoby błędem sądzić, że purytański sposób życia był wyprany z przyjemności. Tyle że przyjemności były bardzo proste. Polegały na miłej świadomości, że życie się toczy harmonijnie i w zgodzie z naturą. Spokojny urok nowoangielskiej prowincji, nawet dziś ceniony, to świadectwo dostępnych purytanom radości.
Wiele czynników