Frigiel i Fluffy. Więźniowie Netheru. Frigiel. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Frigiel
Издательство: OSDW Azymut
Серия: Frigiel i Fluffy
Жанр произведения: Книги для детей: прочее
Год издания: 0
isbn: 978-83-8151-264-0
Скачать книгу
magami?

      Frigiel nie odpowiedział. To pytanie mogło obrócić się przeciwko nim. Na powierzchni magia miała tak złą reputację, że jeśli chłopak odpowiedziałby twierdząco, Banugg byłby w stanie ich przepędzić.

      – Tak! – odezwała się Alice – Frigiel jest magiem!

      Frigiel spojrzał na nią zdumiony. Dziewczyna puściła do chłopaka oko. To był ryzykowny ruch. Niemniej jednak Alice nie widziała go, gdy wystrzelił wodny pocisk w twarz smoka; zdążyła już wtedy przejść przez portal razem z Fluffym. Nie wiedziała więc absolutnie nic, po prostu blefowała. Złodziejka musiała sobie wmówić, że Valmar nie wysłał ich tu na darmo i że panujące tutaj reguły są inne. Frigiel przełknął ślinę.

      – To prawda – dodał.

      Alchemik uniósł brew i przyjrzał mu się badawczym wzrokiem. Frigiel starał się, by nie było po nim widać strachu. Jeśli mężczyzna zostawi ich samych w Netherze, to on, Frigiel, nie daje im zbyt wielkich szans…

      – Gdzie są twoje esencje? – zapytał Banugg.

      Frigiel zawahał się, nim odpowiedział. Miał drobne pojęcie, o czym mówił alchemik, ale nie był tego pewien.

      – Muszę jeszcze odebrać nauki… – dopowiedział.

      Mężczyzna skinął głową. Następnie podszedł do swojego wielkiego plecaka, w którym szperał przez chwilę. Wyciągnął krzesiwo, po czym usiadł.

      – Tak czy siak, w Netherze nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie można by pójść. Ta mapa z pewnością wskazuje Jakar.

      – Jakar? – zapytała Alice.

      Banugg podpalił skałę Netheru i wrzucił mapę do ognia.

      Frigiel zerwał się na równe nogi.

      – Co ty wyrabiasz?

      Banugg wyciągnął rękę w kierunku chłopaka, by uniemożliwić mu złapanie papieru.

      – Spokojnie, chłopcze, jeszcze narobisz głupot.

      Wtedy Frigiel zobaczył, że mapa nie płonie. Kartka unosiła się nad płomieniami. Obracała się powoli wokół własnej osi, zwracając strzałkę tak, jakby chodziło o kompas. Kiedy się zatrzymała, Banugg kiwnął głową.

      – Jakar.

      Złożył mapę i oddał ją Frigielowi.

      – Właśnie tam się wybieram.

      Alice uśmiechnęła się:

      – A więc będziesz nam towarzyszył?

      Banugg odwrócił się do dziewczyny.

      – To zależy. Macie czym zapłacić?

      Alice zdawała się nad czymś zastanawiać. Następnie spojrzała na Frigiela.

      – Diamentowy kilof może być?

      Oczy Banugga się zaświeciły. Frigiel jednak zaprzeczył ruchem głowy:

      – Nie ma mowy! To kilof Abla.

      – No to miecz jego ojca?

      Oburzony Frigiel zmarszczył brwi. Alice uniosła ręce, by się wytłumaczyć.

      – Przysyła nas Valmar – mówiła do alchemika. – Z pewnością będzie tam ktoś, kto spłaci nasze długi.

      Banugg spoczął na oślepiająco białym bloku. Ponownie wyjął notes i zaczął w nim niezwykle szybko pisać. Niekiedy się zatrzymywał i wznosił oczy ku sklepieniu. Potem ponownie zaczynał skrobać. Po pewnym czasie przestał i schował zeszyt do worka.

      – Bardzo dobrze – powiedział. – Wrócimy do tematu w Jakarze. Tylko żadnych sztuczek. Nie wyglądam na takiego, ale ostrzegam was – lepiej mieć mnie za przyjaciela niż wroga!

      To rzekłszy, alchemik wyszedł z kryjówki.

      ROZDZIAŁ 7

      Alice ruszyła za mężczyzną – tak jak Fluffy i Frigiel. Wysoka temperatura ponownie pozbawiła ich tchu. Lepiej było w głębi jaskini. Chłopak w jednej chwili rozpoznał krajobraz. Znajdowali się w jamie wyżłobionej w ścianie obsydianowego klifu, którą dostrzegli, zanim stracili przytomność. Owa jama była tą właśnie jaskinią, którą Banugg ochronił przed potworami dzięki murowi z obsydianu oraz żelaznym drzwiom.

      Alchemik przycupnął nad krawędzią klifowej skały. Przez chwilę obserwował teren leżący poniżej. Zwracał swe spojrzenie ku grupom zombie-świń, palcem pokazywał im dziwaczne szare szlamy, które nazywał kostkami magmy11. Szczególną uwagę Banugg zdawał się poświęcać ghastom oraz trajektoriom ich lotu. Jego podejście uspokajało Frigiela. Wprawiało go wręcz w stan euforii. Razem z Alice znajdowali się w Netherze, tym piekielnym wymiarze, gdzie praktycznie nikt nigdy nie postawił stopy. I oto nagle trafili na tego dziwnego mężczyznę, który posiadał jedyne w swoim rodzaju doświadczenie związane z tym miejscem!

      Dwa ghasty minęły się nad jeziorem lawy. To było niczym znak. Banugg wreszcie się podniósł.

      – Wyruszamy za godzinę – rzucił. – Spakujcie torby.

      Frigiel nie miał zbyt wiele do zabrania – nie posiadał już skrzyni, maleńkiego ochrowego bloku, wiadra wody ani królika; jedynie kilof i miecz Abla. Wolał pomóc Banuggowi, który do swojego wielkiego plecaka pakował właśnie statyw alchemiczny oraz całe naręcze szklanych butelek. Schylił się, podniósł mały, czerwony plecak i podszedł do mężczyzny.

      – Pomóc ci? – zapytał. – Co mogę…

      Na widok drobnego czerwonego plecaka w rękach chłopaka oczy mężczyzny rozszerzyły się, aż sprawiły wrażenie dwa razy większych. Banugg w mig znalazł się przy Frigielu i wyrwał mu bagaż z rąk.

      – Niech cię płomyk świśnie! – ryknął. – Kto ci pozwolił to ruszać?

      Alchemik otworzył plecak i uważnie przyjrzał się jego zawartości. Następnie zamknął go i wbił we Frigiela oraz Alice wrogie spojrzenie.

      – Jeśli jeszcze raz złapię któreś z was na grzebaniu w środku, lub chociażby na tym, że stoicie mniej niż dwa bloki od tego plecaka, to obiecuję, że popamiętacie!

      To powiedziawszy, mężczyzna przytroczył mały plecaczek do swojego pasa, a większy zarzucił sobie na plecy.

      – Ruszamy – powiedział, wyglądając na rozwścieczonego.

      Alchemik oddalił się w stronę krawędzi klifu i gdy tak szedł, Frigiel rozpoznał w nim chyboczącą się sylwetkę, którą zobaczył tuż przed tym, jak stracił przytomność.

      – On coś ukrywa – zwrócił się do Alice. – Myślisz, że można mu zaufać?

      Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. Potem wybuchła śmiechem.

      – A co, ty znasz ludzi naprawdę godnych zaufania?

      Frigiel uniósł brwi. Ale w końcu się uśmiechnął. Mógł się spodziewać takiej odpowiedzi. Alice poklepała go po ramieniu:

      – Źle sformułowałeś swoje pytanie. Zapytałabym raczej, do jakiego stopnia powinniśmy mu nie ufać.

      Frigiel przytaknął. W gruncie rzeczy dziewczyna miała rację. Komu mógł zaufać, odkąd Ernald uczynił z niego „klucz” do dwóch skrzyń Kresu? Jedyny, który mógł wydobyć z nich kilof prawdy, niepowtarzalne narzędzie, które było w stanie skruszyć blok nicości – antymagiczny blok czyniący króla Lludda Lawa niepokonanym!

      Upłynęła godzina, odkąd maszerowali w milczeniu.

      Frigiel


<p>11</p>

Każda kreatura ma do odegrania swoją rolę w cyklu życia. Jedyną rolą kostki magmy jest granie ci na bloczkach. Ten gatunek rozżarzonego szlamu występuje w Netherze. Jak to ze szlamami bywa, kostka magmy ulega podziałowi pod wpływem uderzenia. Jak każdy szlam, kostka magmy podskakuje sobie bez celu z głupkowatym wyrazem twarzy. Szczególną cechą kostki magmy jest to, że posiada ona magmowe serce, które można zobaczyć, kiedy kostka wyciąga się do skoku jak sprężyna. Z owego serca można pozyskać magmowy krem wchodzący w skład mikstury odporności na ogień. Przez resztę czasu kostka magmy jest po prostu najbardziej uciążliwym stworem Netheru (Encyklopedia Wiedzy Ogólnej Morgona Erudyty, s. 275).