Atmosfera panująca w jakimś miejscu, wilgotność lub suchość powietrza, ciepło, szorstki lub miękki w dotyku materiał ubrania – nadwydajni mentalnie nieustannie odbierają wszystkie te informacje. François mówi, że bardzo chciał mnie pocałować. Nie odważył się. To był pierwszy seans, ale często się zdarza, że hiperestetycy nagle nabierają ochoty, by mi dać buziaka. W niektórych sytuacjach o dużym ładunku emocjonalnym życzą sobie, bym ich przytuliła albo by to oni mogli mnie uściskać. Nie ma żadnej dwuznaczności w takim pragnieniu. Potrzebują serdecznego, „niedźwiedziego uścisku” w amerykańskim stylu. Pozwala im to opanować emocje, a także, jak mówi François, „dowiedzieć się czegoś więcej”. Zasada tradycyjnej psychoterapii głosząca, że nie wolno dotykać pacjentów, wobec nich nie znajduje zastosowania. Są za bardzo dotykowi.
Rzadko używany przez większość ludzi węch jest zmysłem bardzo zwierzęcym i obfitującym w informacje. Droczę się z hiperestetykami, mówiąc im, że nie mają nosa, tylko kufę. Podobnie jak François, wchodzą do mojego gabinetu, dzięki wyczulonemu węchowi komentują moje perfumy, a jeśli w powietrzu unosi się jeszcze zapach tytoniu lub potu wydzielany przez ubranie poprzedniej osoby, marszczą nos.
W niektóre dni Florence prosi mnie nawet, by przewietrzyć pokój, kiedy czuje, że „tym powietrzem już ktoś oddychał”! Hiperestezja węchowa jest pożądana, gdy wdycha się zapach przedniego wina lub wącha kwiat. Może jednak stać się koszmarem, gdy chodzi o mdlący odór lub sztuczne zapachy, takie jak podrobiony aromat wanilii lub maślanej bułeczki. François nie znosi zbyt natarczywych woni.
Smak idzie w parze z węchem. Hiperestetycy są często wielkimi smakoszami. Jeśli zaufają swemu instynktowi, są zdolni wyczuć choćby odrobinę cynamonu lub papryki, odgadnąć, z jakiego regionu geograficznego pochodzi kawa lub czekolada. Ogólnie biorąc, prawie nie zdarzają im się zatrucia pokarmowe, gdyż potrafią wykryć najmniejszy podejrzany smaczek.
Większość z nas odbiera bardzo mało informacji w porównaniu z ludźmi nadwydajnymi mentalnie. A ci od czasu do czasu muszą to sobie uświadamiać. Wtedy nagle doznają wrażenia, że osobnicy w ich otoczeniu są głupi lub otępiali. Ale ta myśl ich krępuje, więc szybko ją odganiają. Starają się przede wszystkim nie oceniać bliźnich, nie podkreślać różnicy, która działa tak destabilizująco. A przecież ta różnica ma charakter neurologiczny i obiektywny. Została zbadana i zmierzona naukowo. Odważnie przyjmij do wiadomości ten oczywisty fakt. Będziesz wówczas mógł sobie wytłumaczyć nieustanny rozdźwięk między tobą a większością ludzi. Zacznij obserwować swoje otoczenie i sprawdź sam, ile uwagi poświęca mu ten i ów. Zaskakujące! François raptem sobie uświadamia: „To dlatego często mam dziwne wrażenie, że ludzie wokół mnie są jakby uśpieni!”.
Hiperestezja ma aspekt ilościowy: pewną liczbę elementów, które ewentualnie zauważyłeś, i podział przestrzeni na coraz mniejsze szczegóły. Ma też aspekt jakościowy: subtelność odcieni, jakie możesz dostrzec między dwiema niemal identycznymi barwami, lub maleńką fałszywą nutkę w środku utworu muzycznego. W zjawisku tym rolę odgrywają również natężenie uwagi i memoryzacja, ponadto nie można pominąć aspektu „ejdetycznego” percepcji zmysłowej.
Czy widziałeś kiedyś dziecko bacznie przyglądające się biedronce? Jego wzrok to istny mikroskop. Dostrzega dosłownie wszystko, zachwyca je każdy szczegół. Błyszczący pancerz, delikatne żyłki, siatkowate oczy, drżące czułki, niezwykła struktura dwuczęściowego pancerza, z którego wyrastają przezroczyste skrzydełka. Jeśli chcemy opisać to jakościowe wyrafinowanie percepcji, mówimy o ejdetyzmie. Co za przyjemność poczuć na języku aksamitną fakturę musu owocowego, podziwiać lśniący, jakby pociągnięty lakierem liść, jedwabisty płatek róży lub mieniącą się perliście kroplę rosy, drżeć z rozkoszy, wkładając kaszmirowy sweterek, rozpływać się w błogości, słuchając delikatnych dźwięków wyczarowywanych z fortepianu. Hiperestezja oznacza również tę jakość, tę finezyjną uwagę, która stanowi źródło poezji, sztuki i zachwytu. Poza małymi dziećmi, ile osób w twoim otoczeniu wznosi się na taki poziom wyrafinowania i rozkoszy w postrzeganiu świata?
W większości przypadków nadwydajności mentalnej hiperestezja łączy się z synestezją, to znaczy ze skrzyżowaną aktywacją zmysłów w mózgu. Synestetycy widzą na przykład kolorowe słowa lub wypukłe cyfry. Catherine mi mówi: „Ja słucham skórą. Właściwie użyte słowa wywołują u mnie dreszcz, zanim w ogóle zrozumiem ich sens”. François czuje, że dźwiękowi wydawanemu przez podłogę brak ciepła (połączenie dźwięku i odczucia) i stwarza sobie mój obraz (domyśla się, że jestem wysoka i dobrze zbudowana) na podstawie brzmienia mojego głosu. Synestezja ułatwia zapamiętywanie. Dlatego też nadwydajni mentalnie przypominają sobie mnóstwo szczegółów, które większości ludzi wydają się nieistotne.
Synestezja to najczęściej zdolność podświadoma. Kiedy pytam człowieka nadwydajnego mentalnie, czy zauważa u siebie taką umiejętność, odpowiedź brzmi nieodmiennie: „Nie, skądże”. Oczywiście mu nie wierzę. Przez lata praktyki mogłam stwierdzić, że hiperestezja i synestezja bardzo często idą w parze. Tak więc w środku rozmowy nagle zadaję pytanie: „Jakiego koloru jest słowo «wtorek»?”. Odpowiedź pada spontanicznie: „Żółte!” (albo zielone, wszystko jedno!). Zdziwiony swoją odpowiedzią, mój nadwydajny mentalnie się broni. Nie zastanowił się, powiedział ot, tak sobie, w gruncie rzeczy nie ma o tym pojęcia… Pozostaje mi tylko to zweryfikować. Nieco później w toku rozmowy znów pytam znienacka: „A jakiego koloru jest słowo «stół»?”. Odpowiedź pojawia się natychmiast: „Zielone”. Mój rozmówca jest zmieszany. Tak, widzi słowa w kolorze. To nieracjonalne, ale tak jest! Wtedy nasuwają mu się wspomnienia z dzieciństwa: litera B, która miała dwa brzuszki, cyfra 2, która przypominała złocistego łabędzia, cyfra 1 – podobna do czarnego harpuna. Następnie szmer wodospadu, który wibrował w dołku żołądkowym, a nawet, nikt by nie zgadł, bo to takie głupie, żółty zapach pieczonego kurczaka… Przestań wreszcie stosować autocenzurę! Spokojnie przypomnij sobie wszystkie dziwaczne pomysły z dzieciństwa. Prawdopodobnie zrodziły się z synestezji.
Zależnie od sposobu, w jaki przejawiają się nieprzeciętne uzdolnienia, hiperestezja może przybierać najróżniejsze formy. Na przykład w dziedzinie słuchu: dana osoba będzie nadwrażliwa na niektóre dźwięki, a na inne nie. Podobnie jest ze zmysłem dotyku: faktura pewnych tkanin wywołuje efekt przyciągania i budzi zachwyt lub wręcz przeciwnie, napełnia wstrętem i odpycha. Stąd mogą też wynikać trudności z odżywianiem: na przykład wszystko, co miękkie i gotowane, będzie obrzydliwe, a wszystko, co ma kolor pomarańczowy – niejadalne.
William, cierpiący na zespół Aspergera, twierdzi, że cykanie koników polnych jest wkurzające i że mało od niego nie zwariuje, tymczasem inne dźwięki w tle, nawet głośne, pozostawiają go obojętnym. Dziwnie niewrażliwy na ból i nieprzyjemne zapachy, czuje odrazę do niektórych ubrań z materiałów syntetycznych, za to uwielbia dotykać futer lub pluszowych zabawek i nie może się powstrzymać, żeby ich nie pomiętosić.
Hiperestezja to pod pewnymi względami wyjątkowa szansa. Przydaje się do zdobywania wiedzy o środowisku. Nakazuje zdwoić czujność i pobudza zainteresowanie światem zewnętrznym. Ta wyostrzona multisensoryczność pozwala doznawać