Należy pamiętać, że racjonalna kontrola umysłu działa w dwie strony. Słuchanie wyłącznie głosu rozsądku może sprawić, że staniemy się głusi na rozpaczliwe wołanie o pomoc ze strony mózgu emocjonalnego. Często obserwujemy przypadki nadmiernego zagłuszania emocji u pacjentów, którym w dzieciństwie wpajano, że ich uczucia są „nie na miejscu”. Prawdopodobnie każdy mężczyzna wielokrotnie słyszał za młodu powiedzenie: „chłopaki nie płaczą”.
Przesadna kontrola emocji może skończyć się tym, że wyrośnie nam „zimny drań”. Jeżeli umysł bagatelizuje emocje i nie dopuszcza ich do głosu, będzie musiał się zmierzyć z problemami innego rodzaju. Po pierwsze znacznie trudniej podjąć właściwą decyzję dopóki nie poczujemy czegoś „w głębi duszy” – w sercu, a nawet w brzuchu – ponieważ w tych częściach ciała rezonują nasze emocje. Pewnie każdemu zdarzyło się kiedyś obserwować, jak tak zwany typ „inżyniera” gubi się w roztrząsaniu najmniejszych szczegółów, gdy musi dokonać wyboru między dwoma autami albo dwoma filmami. Ludzie zasłuchani w głos rozsądku stają się głusi na głos serca, dlatego nie potrafią się zdecydować na żadną z opcji.
W najbardziej ekstremalnych przypadkach zmiany neurologiczne sprawiają, że człowiek w ogóle nie jest świadomy własnych emocji. Mowa tu o słynnym przypadku żyjącego w dziewiętnastym wieku Phineasa Gage’a, pracownika kolei, któremu w cudowny sposób udało się ujść z życiem, mimo że odłamek żelaza przeszył mu czaszkę na wylot i uszkodził część przedczołową mózgu29. Dr Paul Eslinger wraz z dr. Damasio opisali współczesny przypadek podobnego uszkodzenia mózgu30. Chodzi o księgowego o pseudonimie „E.V.R”, którego współczynnik „IQ” wynosił 130, co oznaczało „wybitną inteligencję”. Jako szanowany obywatel żył w stałym związku małżeńskim, spłodził kilkanaścioro dzieci, chodził regularnie do kościoła i wiódł stateczny żywot. Pewnego dnia musiał poddać się operacji mózgu, wskutek której komunikacja między jego mózgiem kognitywnym a mózgiem emocjonalnym została przerwana. Z dnia na dzień stracił umiejętność podejmowania nawet najprostszych decyzji. Każda z opcji wydawała mu się równie „bezsensowna”. Umiał myśleć o procesie decyzyjnym wyłącznie w kategoriach abstrakcyjnych. Co zaskakujące testy na inteligencję – w istocie sprawdzające umiejętność abstrakcyjnego myślenia – nadal wskazywały, że jego „inteligencja” była wyraźnie ponad przeciętna. Niestety E.V.R nie wiedział, czym ma się zająć. Pozbawiony wewnętrznych, intuicyjnych preferencji, zaczął kwestionować każdy szczegół i w efekcie stracił kontakt z rzeczywistością. W końcu stracił posadę, a potem rozpadło się jego małżeństwo, a on sam wdał się w szereg podejrzanych interesów. Ostatecznie zaprzepaścił wszystko, co posiadał. Pozbawiony emocji niezbędnych przy podejmowaniu decyzji, zaczął zachowywać się bardzo chaotyczne, mimo że jego inteligencja nie ucierpiała w wypadku31.
Nawet ludzie, którzy nie mają żadnych zaburzeń neurologicznych, mogą doznać poważnego uszczerbku na zdrowiu, jeżeli mają tendencję do bagatelizowania własnych emocji. Rozłam między mózgiem racjonalnym i emocjonalnym może sprawić, że zaczniemy całkowicie ignorować lampki kontrolne zapalające się w naszym mózgu limbicznym. Na przykład znajdziemy mnóstwo dobrych powodów, żeby trwać w małżeństwie lub pracy, które w istocie godzą w nasze najgłębsze wartości i unieszczęśliwiają nas dzień po dniu. Lekceważenie sygnałów płynących z naszego mózgu emocjonalnego bynajmniej nie spowoduje, że problemy znikną. Przeciwnie – wyjdzie nam to na niekorzyść, ponieważ tłumione emocje mogą manifestować się w postaci problemów zdrowotnych. Możemy mieć typowe dolegliwości o podłożu stresowym, między innymi: niewytłumaczalne osłabienie, wysokie ciśnienie, częste przypadki przeziębienia i grypy, choroby układu sercowo-naczyniowego, zaburzenia trawienne i problemy z cerą.
Nawet badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkley stwierdzili ostatnio, że świadome tłumienie negatywnych emocji za pomocą racjonalnego myślenia jest ogromnym obciążeniem dla serca i naczyń krwionośnych32.
Aby móc zgodnie żyć w społeczeństwie, należy znaleźć „złoty środek” i zachować równowagę. Chodzi o równowagę pomiędzy naszymi odruchowymi – instynktownymi – reakcjami emocjonalnymi i racjonalnym zachowaniem, które na dłuższą metę umożliwia podtrzymanie relacji międzyludzkich. Inteligencja emocjonalna polega przede wszystkim na nieustannej współpracy dwóch układów mózgowych – kognitywnego i limbicznego. Wtedy nasze myśli, decyzje i czyny zlewają się i płyną w naturalny sposób, bez naszego świadomego udziału. Wiemy w danej chwili, jaką decyzję powinniśmy podjąć. Realizujemy swoje cele bez wysiłku i nie musimy się na nich usilnie koncentrować, ponieważ nasze czyny pokrywają się z naszymi wartościami. Osiągnięcie takiej harmonii wewnętrznej symbolizuje równowagę między mózgiem emocjonalnym, który dostarcza nam energii i wskazuje właściwy kierunek oraz mózgiem kognitywnym, który umożliwia nam osiągnięcie naszych zamierzeń. Mihaly Csikszentmihalyi określił stan wewnętrznej harmonii mianem „przepływu” (ang. flow)33. Dorastał w powojennych Węgrzech i poświęcił się bez reszty zrozumieniu, w czym tkwi sekret zadowolenia z życia.
Okazuje się, że istnieje fizjologiczny wyznacznik tej równowagi umysłowej – uśmiech. Przeszło sto lat temu Darwin badał fizjologię uśmiechu. Ten wymuszony – na potrzeby konkretnego kontekstu społecznego – mobilizuje wyłącznie mięśnie jarzmowe wokół ust, odsłaniając przy tym zęby. Przeciwnie – „prawdziwy” uśmiech aktywuje również mięśnie wokół oczu, których nie da się napiąć na „zawołanie” mózgu racjonalnego. „Rozkaz” do uśmiechu musi przyjść z głębi prymitywnego obszaru limbicznego. To dlatego oczy nie mogą kłamać – po fałdkach w ich kącikach poznamy czy uśmiech jest autentyczny, czy nie. Ciepły, szczery uśmiech może być dla nas pozawerbalnym sygnałem, że myśli i słowa naszego rozmówcy – a zatem rozum i emocje – są we wspólnej harmonii. Mózg instynktownie dąży do osiągnięcia stanu homeostazy, który przypomina swobodne dryfowanie, a jego uniwersalnym symbolem jest tak zwany „uśmiech Buddy”.
Naturalne metody leczenia opisane na łamach niniejszej książki mają na celu osiągnięcie takiej harmonii wewnętrznej albo – jeżeli została utracona – jej przywrócenie. W przeciwieństwie do ilorazu inteligencji, który w ciągu całego życia zasadniczo się nie zmienia, współczynnik inteligencji emocjonalnej można poprawić w każdym wieku. Nigdy nie jest za późno, żeby nauczyć się jak radzić sobie z własnymi emocjami i zarządzać relacjami z innymi. Pierwsza z zaprezentowanych metod ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia psychicznego. Gdy już dowiemy się, w jaki sposób zoptymalizować rytm bicia własnego serca, będziemy lepiej radzić sobie w sytuacjach stresowych, nauczymy się łagodzić stany lękowe i maksymalizować zasoby sił witalnych. Na tej jednej kluczowej technice opiera się wiele innych metod leczenia problemów emocjonalnych.
3. Serce i jego logika