Szungit - rosyjski kamień zdrowia. Lilia Grauberger. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Lilia Grauberger
Издательство: Автор
Серия:
Жанр произведения: Учебная литература
Год издания: 0
isbn: 978-83-8168-211-4
Скачать книгу
itle>

      Redakcja: Irena Kloskowska

      Skład: Anetta Piechowska

      Projekt okładki: Anetta Piechowska

      Tłumaczenie: Małgorzata Rzepka

      Ilustracje: Lilia Grauberger str.: 17, 133, 158, 162, 196, 198, 234, 238,

      pozostałe Depositphotos

      Wydanie I

      BIAŁYSTOK 2019

      ISBN: 978-83-8168-211-4

      Tytuł orginału: Der magische Heilstein Schungit: Das Geheimnis einer russischen Tradition

      Copyright © 2012 Lilia Grauberger

      © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Vital, Białystok 2018

      All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

      Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana

      ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych,

      kopiujących, nagrywających i innych bez pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich.

      Książka ta zawiera porady i informacje odnoszące się do opieki zdrowotnej. Nie powinny one jednak zastępować porady lekarza ani dietetyka. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz o nich, powinieneś skonsultować się z lekarzem zanim rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy zdrowia czy leczenia. Dołożono wszelkich starań, aby informacje zaprezentowane w tej książce były rzetelne i aktualne podczas daty jej publikacji. Wydawca i autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki dla zdrowia mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych w książce metod.

      15-762 Białystok

      ul. Antoniuk Fabr. 55/24

      85 662 92 67 – redakcja

      85 654 78 06 – sekretariat

      85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

      85 654 78 35 – www.vitalni24.pl – detal

      strona wydawnictwa: www.wydawnictwovital.pl

      Więcej informacji znajdziesz na portalu www.odzywianie24.pl

      O mnie

      Na pomysł napisania książki o szungicie wpadłam podczas drogi powrotnej z Helsinek do Sztokholmu. Był koniec sierpnia. Wcześniej spędziłam 10 wspaniałych dni ze swoją rodziną w Karelii. Stoję przeszczęśliwa na górnym pokładzie promu, rozkoszuję się wiatrem na Bałtyku, słońcem, patrzę na wyspy ze szwedzkimi drewnianymi domkami i obserwuję nieskończoność błękitnego nieba.

      Nagle zaczynają wypływać ze mnie pomysły.

      Właściwie pomysły przychodzą do mnie zawsze w drodze powrotnej do Niemiec. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ dzieje się tak przez całe moje życie, zawsze dalej, zawsze do przodu! Niby nic się nie dzieje, a tak naprawdę dzieje się wszystko!

      Następnie przychodzi radość powrotu do Niemiec i radość z realizowania pomysłów do momentu, aż znowu wyruszę w podróż…

      Jestem Rosjanką, ale od 20 lat mieszkam w Niemczech i wszystko, co robię, kręci się wokół mojej samorealizacji. Dlatego też tak bardzo cieszę się z pomysłów, które dostaję w prezencie podczas powrotów do domu!

      Moja mama przyleciała do Władywostoku do swojej mamy, aby urodzić nas – mnie i mojego brata. W siódmym miesiącu ciąży podróżowała ok. 1100 km pociągiem i samolotem z półwyspu Kolskiego, z miasta Kandałaksza. Dzięki mojej mamie mogę powiedzieć, że urodziłam się nawet za Syberią i czuję się niezwykle związana z tym miejscem. Nic dziwnego, bo mój tata także pochodzi z Syberii.

      W Kandałakszy niedaleko Murmańska mieszkałam do 20. roku życia, 180 km od karelskiej granicy i ok. 800 km od kopalni szungitu. W warunkach Północy to praktycznie zerowe odległości.

      W wieku 8 lat miałam pierwsze doświadczenie z szungitem. Moi rodzice chcieli, abym uczyła się gry na akordeonie i zapisali mnie do szkoły muzycznej.

      Po roku nauki musiałam podejść do egzaminu, aby zdać do następnej klasy. Wtedy nie lubiłam tego ciężkiego instrumentu, nie traktowałam poważnie egzaminu i w ogóle się do tego nie przygotowywałam. Jednak bardzo chciałam go zdać, aby nie rozczarować rodziców. Z drugiej strony absolutnie nie chciałam się do niego uczyć! Pytanie brzmiało: „jak w takim razie poradzę sobie na egzaminie?”.

      Moja babcia rozumiała moją sytuację i wsparła mnie w moim problemie. „Potrzeba magicznego kamienia” – tak go wtedy nazwała. Kamień ten nosił nazwę szungit i rzekomo miał pomagać ludziom we wszystkich problemach!

      Miałam wziąć go ze sobą na egzamin, aby bezproblemowo go zdać.

      Faktycznie egzamin zdałam, ale niedługo potem zrezygnowałam z nauki w szkole muzycznej. Czasami żałuję, że nie skorzystałam z tej okazji, bo teraz mogłabym się cieszyć z gry na pianinie.

      To, co kiedyś przychodziło łatwo, powinno się dalej kontynuować!

      W wieku 9 lat chciałam mieć własnego psa. Dlaczego własnego? Mój tata był zawodowym myśliwym i na podwórku mieliśmy wiele psów rasy husky.

      Psy mojego taty były jednak szkolone do polowań, miały do mnie duży dystans i nie bawiły się ze mną. Czasami zdarzało się, że jadły mi z ręki. Chciałam jednak mieć psa do zabawy, takiego, którego tylko ja bym wychowywała, takiego, który kochałby tylko mnie! Tata nie zgodził się na psa. Uważałam wtedy, że to było niesprawiedliwe. Byłam jego jedyną córką i zazwyczaj spełniał wszystkie moje zachcianki. Wtedy było inaczej!

      Następnego dnia ponownie poszedł do lasu na kilka tygodni. Ze wszystkimi swoimi psami. W końcu dzięki nim zarabiał pieniądze! Ale co ja wtedy rozumiałam z tej sytuacji?

      „Nigdy nie będę mogła mieć własnego psa!” pomyślałam i zalałam się łzami.

      Po kilku dniach wpadłam na pewien pomysł. Zdecydowałam, że wyczaruję sobie psa. Jak pomyślałam, tak robiłam! Wszystkie moje dolegliwości i całe moje cierpienie przelałam do czarnego kamienia. Oczywiście także chciałam psa husky. Chciałam, żeby był duży, silny i żeby wszyscy się go bali. Poczułam się lżej i niedługo potem zapomniałam o swoim zaklęciu. Około miesiąc później wróciłam ze szkoły do domu. Nikogo nie było, a na podłodze stało pudełko po butach, z którego dochodziły charakterystyczne odgłosy. Poczułam przejmujące szczęście.

      On tam był! Mój pierwszy pies! Wyjątkowy pies! Oczywiście musiał też nosić wyjątkowe imię.

      Często myślę o Szungicie, moim pierwszym i jedynym psie, który odprowadzał mnie do szkoły i czekał na mnie, który bronił mnie przed chłopcami z sąsiedztwa, i który uwielbiał bawić się w chowanego. Niestety żył tylko 2 lata.

      Niedawno pokazałam ten „magiczny kamień” swojemu 10-letniemu bratankowi. Chciał mieć kota. Tym razem jednak się nie udało. Niestety Daniel jest w naszej rodzinie znany z tego, że szybko się poddaje. Będzie musiał nad tym jeszcze popracować.

      Pamiętam jeszcze, kiedy mój tata był bardzo chory. Słyszałam wtedy, jak krzyczy z bólu. Podczas wędkowania nad jeziorem, przez lewy kciuk dostał mu się do ręki pasożyt Haemonchus contortus.

      Prawdopodobieństwo takiego zarażenia jest bardzo niewielkie. Mimo to tym razem do niego doszło. Ten pasożyt jest bardzo niebezpieczny, ponieważ zagnieżdża się w kościach, żywi się nimi, a pozostałości pasożytów bardzo szybko ponownie stają się dojrzałą formą. Dwie operacje nie pomogły mojemu tacie.

      Babcia zaleciła mu następujący lek: zmielony na proszek szungit wymieszany z mąką owsianą i miodem. Ciepłe okłady z tej mieszanki