– Czy przechodzi pani obecnie jakąś terapię, pani Paine?
Caitlin zaczerwieniła się, zdawszy sobie w końcu sprawę, o czym mówił. Myślał, że była szalona.
– Nie – odparła beznamiętnie.
Skinął powoli głową.
– Cóż, wiem, że dziś rozmawiamy o państwa córce, nie o pani. Kiedy jednak sprawy nieco przycichną, jeśli można, to zasugerowałbym, aby pani z kimś porozmawiała. To może pomóc.
Sięgnął dłonią po bloczek, po czym zaczął coś pisać.
To nazwisko pierwszorzędnego psychiatry. Doktor Halsted, mój kolega. Proszę skorzystać. Wszyscy przeżywamy stresujące sytuacje w życiu. On może pani pomóc.
To powiedziawszy, nagle wstał i podał notatkę Caitlin. Wstała wraz z Calebem, ale nie potrafiła zmusić się, by wziąć od niego tę kartkę. Nie była szalona. Wiedziała, co widziała.
I nie zamierzała przyjąć tej kartki.
Lekarz wyciągnął ją przed siebie niezgrabnie, trzymając w drżącej dłoni o wiele za długo, aż w końcu Caleb wyciągnął dłoń i ją zabrał.
– Dziękuję, panie doktorze. Dziękuję też za pomoc córce.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Caitlin i Caleb szli szpitalnym korytarzem w kierunku poczekalni. Scarlet potrzebowała chwili, by zebrać swoje rzeczy i ubrać się i chcieli dać jej odrobinę prywatności. Caitlin nie mogła uwierzyć w to, jak szybko wypisano ją ze szpitala: mieli wyjść już przed dziewiątą rano. Caitlin chciała, by Scarlet została w domu i odpoczęła, jednak Scarlet uparła się, aby pójść tego dnia do szkoły.
Wszystko wydawało się takie nierzeczywiste. Jeszcze kilka godzin temu Caitlin, obudzona przez Ruth, zastanawiała się, czy jej córka żyła. Teraz, kiedy dochodziła dziewiąta, Scarlet zdawała się całkowicie zdrowa i zamierzała iść do szkoły. Caitlin wiedziała, że powinna być wdzięczna za ten powrót do normalności. Lecz nic nie było w stanie jej uspokoić. Drżała w duchu, przeczuwając, że o wiele gorsze rzeczy czekały ich już wkrótce.
Kiedy weszli do szpitalnego atrium, wielkiej, szklanej poczekalni o pnącym się wysoko stropie, z ogromnymi pędami bambusa, słonecznym światłem wlewającym się przez szklane ściany i ogromną, spienioną fontanną pośrodku, Caleb wydawał się szczęśliwy aż do bólu. Wyczuła, że był zdecydowany pozostawić za sobą to, co się zdarzyło, uprzeć się, by wszystko wróciło do normy. I to ją martwiło. Jakby udawał, że nic niezwykłego nie miało miejsca.
– Więc to wszystko? – spytała w końcu, kiedy przemierzali ogromny, pusty hol, wybijając rytm butami o marmurową posadzkę. – Tak po prostu odstawimy Scarlet pod szkołę i będziemy udawać, że nic się nie stało?
Caitlin nie chciała wszczynać kłótni, ale nie mogła nic poradzić. Nie potrafiła zostawić tego ot tak sobie.
– Co innego mielibyśmy zrobić? – spytał Caleb. − Sama powiedziała, że dobrze się czuje. Lekarz powiedział to samo. Pielęgniarki twierdzą, że jest dobrze. Wszystkie badania pokazują, że jest dobrze. Nie chce wracać do domu. I wcale jej się nie dziwię. Po co miałaby siedzieć sama w swoim pokoju przez cały dzień, leżąc na łóżku, kiedy chce iść do szkoły?
– I szczerze – dodał – sądzę, że to dobry pomysł. Sądzę, że powinna żyć dalej swoim życiem. Myślę, że wszyscy powinniśmy – dodał, patrząc dziwnie na Caitlin, jakby dawał jej coś do zrozumienia. – To był okropny dzień i okropna noc, kiedy nie wiedzieliśmy, gdzie jest, ani co tak naprawdę się stało. Ale wróciła do nas. I tylko to się liczy. Tylko na tym mi zależy. Chcę mieć to już za sobą i ruszyć dalej. Nie chcę się nad tym rozwodzić. Nie sądzę, żeby to w czymkolwiek miało pomóc Scarlet. Nie chcę, żeby wpadła w jakieś kompleksy, żeby zaczęła szukać w sobie powodów do zmartwień, jeśli jest normalna. Jestem wdzięczny losowi, że wróciła do nas, że jest bezpieczna i zdrowa. Tylko to się liczy, prawda?
Kiedy zatrzymał się i obrócił w jej stronę, poranne słońce rozświetliło jego wielkie brązowe oczy; Caitlin dostrzegła w nich nadzieję, rozpacz i błaganie, by powiedziała, że wszystko z powrotem było w porządku, że mogli o wszystkim zapomnieć.
Caitlin pragnęła tego również, bardziej niż czegokolwiek. Kiedy spoglądała w te oczy, chciała jedynie, by były szczęśliwe. Naprawdę nie chciała kłócić się z nim. Ale mimo, że bardzo chciała zamieść to po prostu pod dywan, nie mogła. Na szali leżało życie jej córki, jej zdrowie – jej przyszłość. Jak również przyszłość całego ludzkiego rodzaju. I choć była to nieprzyjemna sprawa, czuła, że musiała dotrzeć do jej sedna.
– Sądzę, że nie powinna spieszyć się ze szkołą tak bardzo, bez względu na to, co mówi, czy też na to, co mówi lekarz – powiedziała, słysząc w swym głosie determinację, z jaką chciała zachować spokój. – Sądzę, że potrzebne są dodatkowe badania. Ten lekarz jest tylko trybikiem służby zdrowia. Być może Scarlet powinien zobaczyć jakiś inny lekarz. Specjalista.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.