jest klasykiem myśli społecznej i nie da się go z niej wyeliminować. Choćby dlatego, że jako klasyk ma na koncie odkrycia, które współkonstytuują tradycję europejskich nauk społecznych, takich jak socjologia czy ekonomia. Co prawda, owe odkrycia są, jak to w nauce bywa, traktowane przez zwolenników innych paradygmatów krytycznie, jednak trudno sobie wyobrazić poważnego badacza w naukach społecznych, który by Marksa nie znał albo traktował jako zupełnie nieistotnego. Z Marksem można polemizować, ale nie sposób go ignorować. Na przykład można się nie zgadzać na to, że
wszystko w jego nauce pozostaje aktualne, ale bardzo trudno udowodnić, że
wszystko jest nieaktualne. To, co uznamy za aktualne, a co za nieaktualne, będzie zawsze zależeć od tego, czego sami chcemy, w tym – do czego chcemy Marksa użyć. Bliska jest mi wizja nauki jako „skrzynki z narzędziami”, aby użyć sławnego zwrotu Wittgensteina (odnoszącego się do nieco innych kwestii). W tym też sensie chętnie sięgam po Marksa, gdy uważam, że jest to potrzebne do uzasadnienia jakiejś tezy, poparcia jakiegoś rozumowania. Nie bez znaczenia jest oczywiście generalne nastawienie aksjologiczno-polityczne owego „użytkownika” Marksa. Wiadomo, że sięgnie po niego głównie ktoś, kto będzie chciał znaleźć narzędzia potrzebne do krytyki jakiegoś
status quo, z kapitalizmem na czele. W tym też sensie Marks niewątpliwie pozostaje patronem nauki uprawianej w duchu krytycznym. A ponieważ taka nauka istniała, istnieje i będzie zapewne istnieć, Marks się zawsze przyda. Rzecz jasna sprawą do dyskusji jest to, jaki fragment nauki Marksa, w jakich okolicznościach jest wart wykorzystania, do czego warto sięgać, a do czego nie. Dla mnie owa skrzynka z narzędziami opatrzona etykietką „Karol Marks” jest dosyć pojemna. A wynika to z tego, że uważam, iż niewiele z jego twierdzeń straciło na znaczeniu. I tak, za wciąż aktualną uważam jego generalną tezę, że „byt społeczny kształtuje świadomość”, naukę o korelacji między rozwojem środków produkcji a stosunkami społecznymi, wiarę w to, że motorem dziejów jest rozwój technologiczny oraz konflikt klasowy. W moim przekonaniu aktualność zachowuje zatem, choć w osłabionej wersji, teza determinizmu technologicznego (zmiany technologiczne mają wpływ na zmiany społeczne), a także przekonanie, iż społeczeństwo jest bytem antagonistycznym, w którym występują klasy o sprzecznych interesach. Aktualna pozostaje cała filozofia Marksa dotyczącą alienacji pracy, szczególnie w dobie „kapitalizmu kognitywnego” (Szahaj 2014a), który domaga się „pracy emocjonalnej” polegającej na tym, iż angażuje się cały swój aparat psychiczny w procesie świadczenia usług wymagających nawiązania bliskiego kontaktu z klientem, a jednocześnie pozostaje się zdystansowanym wobec tego procesu jako obcego autentycznemu ja (Aldridge 2006, s. 64–66; Hochschild 2009; Vallas 2012, s. 48). Aktualne pozostają Marksowskie analizy mechanizmu wyzysku, bo przecież wyzysk nie zniknął, co więcej, przybiera dziś ponownie kształty znane z dawno zapomnianych czasów brutalnego kapitalizmu dziewiętnastowiecznego. Nic nie straciła na aktualności koncepcja myśli klasy panującej jako myśli panujących w danym czasie
3, co szczególnie dobrze widoczne jest w kontekście narzucenia nieomal całemu światu narracji neoliberalnej jako jedynie słusznej i prawdziwej, jej faktycznej wieloletniej hegemonii w sensie Antonia Gramsciego, służącej głównie interesowi klas dominujących (Bellamy Foster, McChesney 2014; Crouch 2015; Harvey 2008; Johnston, Saad-Filho 2009; Klein 2008; Klementewicz 2015; Stiglitz 2010; Szahaj 2015; Wróblewski 2016). W dużej mierze aktualność zachowuje więc także Marksowska koncepcja ideologii z naczelnym dla niej przekonaniem, iż dominujące narracje polityczne i ekonomiczne są przykrywką dla niejawnych interesów materialnych, przy czym, na co Marks zwrócił genialnie uwagę, ideologia nie jest zamierzonym kłamstwem, lecz zespołem przekonań, w które jej wyznawca wierzy (Moll 2016, s. 40–50). Wszystkie te narzędzia konceptualne okazują swoją aktualność szczególnie dzisiaj, gdy w dobie strukturalnego kryzysu kapitalizmu, który zresztą, jak prorokują niektórzy, może doprowadzić do jego upadku (zob. Wallerstein i in. 2015), widać bezsprzecznie, że trzeba powrócić do Marksa, by dobrze kryzys ten wyjaśnić. Kryzys ów obnażył bowiem zarówno klasową strukturę społeczeństw ponowoczesnych, jak i znaczenie ideologicznych aparatów państwa w kreowaniu i podtrzymywaniu pewnej ideologicznej fikcji dotyczącej
status quo. Także globalizację trudno zrozumieć bez sięgnięcia do Marksowskiej idei państwa jako narzędzia realizowania interesów klasowych grup dominujących. Naiwne jest bowiem przekonanie, że globalizacja to proces, który zachodzi na wzór procesów przyrodniczych jako całkowicie nieintencjonalnych. Bliższa analiza ukazuje jej klasowe oblicze, swoisty sojusz państw starających się z niej wyciągnąć jak najwięcej korzyści dla swych elit gospodarczych i politycznych (elit kompradorskich) oraz największych korporacji i firm konsultingowych, które łącznie starają się narzucić światu warunki wymiany handlowej, przepływu kapitału, ochrony inwestycji, warunków pracy oraz wielu innych kwestii. Czynią to pod przykrywką interesu wspólnego, choć dziś nie ma już wątpliwości, że korzyści z globalizacji odczuwa głównie owa elita ekonomiczna, natomiast pozostałe grupy społeczne (w krajach tzw. pierwszego świata) albo pozostają w stagnacji ekonomicznej (klasa średnia), albo wręcz ich sytuacja się pogarsza (np. robotników zakładów przemysłowych z zamykanych w wyniku globalizacji) (Harvey 2016; Martin, Schumann 1999; Stiglitz 2005; Stiglitz 2007; Szalacha-Jarmużek 2013). Aktualna pozostaje także Marksowska analiza tendencji do powstawania monopoli w kapitalizmie (Harman 2011, s. 371–373; James 2010, s. 42–43).
Na osobną uwagę zasługuje inspiracja, jakiej dostarcza nauka Marksa wszelkim formom konstruktywizmu społecznego w epistemologii. Jak bowiem znakomicie ukazuje Leszek Kołakowski w najlepszym opracowaniu zagadnienia Marksowskiej epistemologii, a mianowicie w tekście Karol Marks i klasyczna definicja prawdy (Kołakowski 1967), Marks uznaje, że stosunek człowieka do rzeczywistości (natury) jest zawsze zapośredniczony przez jego interesy gatunkowe, które polegają przede wszystkim na opanowaniu przez niego środowiska, głównie w procesie pracy. Ponieważ zaś praca jest zjawiskiem zbiorowym, społecznym, nie ma mowy o tym, aby udało się uchwycić relacje między człowiekiem a naturą w kategoriach indywidualistycznych. Obraz świata, jaki uzyskuje człowiek w swych zapośredniczonych przez pracę relacjach z naturą, jest zawsze pewnym konstruktem społecznym, odpowiadającym na zapotrzebowanie związane z determinującą poznanie praktyką społeczną. Jak powiada Kołakowski:
trudno sobie wyobrazić z punktu widzenia Marksa trwałą możliwość „czystej”, najogólniejszej i niehistorycznej teorii poznania, tj. badania możliwości poznawczych człowieka jako takiego, ze względu na powszechne i uniwersalne własności ludzkiego istnienia czy też naturę ludzką w jej niezmierzonych składnikach; można badać poznanie tylko jako historię, więc analizować je nie w jego uniwersalności, ale tym, co jest nam dostępne w przemianach, w zależnościach od znanej nam historii, od społecznego życia i od zmiennych elementów ich kontaktu z naturą, od konfliktów społecznych i warstw społecznych (Kołakowski 1967, s. 59–60).
Marks zwrócił uwagę na nieuchronnie konstruktywistyczny i historyczny wymiar poznania, na jego uzależnienie od sieci społecznych interesów oraz charakterystycznych dla danej epoki przesądzeń poznawczych. W tym sensie patronuje on nie tylko wszelkim formom społecznego konstruktywizmu, lecz także prężnie rozwijającym się w XX wieku epistemologiom historycznym, ukazującym zależność poszczególnych orientacji epistemologicznych, wraz z ich zespołem narzędzi poznawczych, od szerszego kontekstu społecznego i historycznego. Trudno sobie zatem wyobrazić np. podejście Michela Foucaulta do kwestii poznawczych, akcentujące wymiar historyczny badań epistemologicznych, bez lekcji Marksa (Foucault 2000; Foucault 2006), podobnie jak neopragmatystyczne akcentowanie interesowności wszelkiego poznania – bez inspiracji tezami autora Kapitału (zob. Rorty 1998b)4.
2. Wątpliwe tezy Marksa
To, co godne odrzucenia w podejściu Marksa, wiąże się ogólnie z tą częścią jego filozofii, która wykazywała złudzenia typowe dla pozytywistycznego optymizmu poznawczego. Idzie mi przede wszystkim o pewien scjentyzm zawarty w poglądach