Kupiec Wenecki. Уильям Шекспир. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Уильям Шекспир
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Драматургия
Год издания: 0
isbn: 978-83-270-1537-2
Скачать книгу
jabłko z wierzchu piękne, wewnątrz zgniłe,

      O, jak błyszczący pozór fałsz przybiera.

       SZAJLOK.

      Trzy tysiące dukatów, piękna suma!

      A trzy miesiące, to czwarta część roku.

       ANTONIO.

      I cóż, Szajłoku? mamyż ci być dłużni?

       SZAJLOK.

      Signor Antonio, wiele, mnogo razy

      Zelżyłeś mię sromotnie na Rialto,

      Za zbogacenie się moje przez lichwę;

      Za każdym razem zniosłem to, z cierpliwem

      Wzruszeniem ramion, bo cierpieć jest działem

      Naszego ludu. Nazwałeś mię, panie,

      Nędznikiem, psem niewiernym, za to tylko,

      Że rozporządzam, jak chcę, tem co moje.

      Dobrze — aliście teraz się wykrywa,

      Że potrzebujesz mej pomocy; oto

      Przychodzisz do mnie i mówisz: "Szajloku,

      Chcemy od ciebie pożyczyć pieniędzy".

      Wyż-to mówicie, signore; wy, coście

      Swój charch niedawno na brodę mi spluli?

      Coście mię z wzgardą potrącali nogą,

      Jak psa obcego, coby wam wszedł w drogę?

      Pieniędzy chcecie: cóżbym ja powinien

      Rzec na to? Nie takżebym rzec powinien:

      "Ażali u psa są pieniądze? Możeż

      Módz trzy tysiące dukatów pożyczyć?"

      Czyli też mam się skłonić i jak dłużnik,

      Z tchem przytłumionym, pokornie bełkocząc,

      Tak rzec: "Łaskawy panie, przeszłej środy

      Plunąłeś na mnie; kopnąłeś mię w piątek;

      Innego znowu dnia psem mię nazwałeś:

      Za te grzeczności, gotówem ci chętnie

      Tyle a tyle pieniędzy pożyczyć?"

       ANTONIO.

      Mógłbym cię łatwo znów tak samo nazwać

      Plunąć na ciebie i kopnąć cię znowu.

      Jeżeli chcesz nam pożyczyć tę sumę,

      To nam ją pożycz nie jak przyjaciołom;

      Kiedyż albowiem przyjaciel czynsz ściągał

      Od przyjaciela, za jałowy metal?

      Pożycz ją raczej jak nieprzyjaciołom,

      Których, jeżeli chybią, z śmielszem czołem

      Będziesz mógł ścigać.

       SZAJLOK.

      Jak się unosicie,

      Signore! Chciałem was sobie przejednać,

      Żyć odtąd z wami w przyjaźni, zapomnieć

      Doznanych od was obelg, przyjść wam w pomoc

      I nie wziąć ani szeląga procentu

      Od mych pieniędzy; a wy nie słuchacie:

      Czy nie uprzejmy jestem?

       ANTONIO.

      W rzeczy samej.

       SZAJLOK.

      I uprzejmości tej dowiodę. Pójdźmy

      Do notaryusza; tam mi podpiszecie

      Swój oblig, z taką, dla żartu, klauzulą:

      Że jeślibyście mi nie wypłacili

      Tej a tej sumy, na ten a ten termin,

      W tem a w tem miejscu, jak w punktach stać będzie,

      Wynagrodzicie mi, panie, ten zawód

      Funtem swojego ciała, który będę

      Mógł wam wykroić, skąd mi się spodoba.

       ANTONIO.

      Zgoda; podpiszę taki akt i powiem,

      Że i żyd umie być uprzejmym.

       BASSANIO.

      Nie chcę,

      Abyś akt taki za mnie podpisywał:

      Wolę pozostać w kłopocie, jak jestem.

      ANTONIO.

      Nie bój się, nic mi złego się nie stanie.

      Za dwa miesiące, a zatem o miesiąc

      Wcześniej niż termin, otrzymam niechybnie

      Dziesięćkroć razy wysokość tej sumy.

      SZAJLOK.

      O, Abrahamie! co też to za ludzie

      Z tych chrześcijan! Własna ich zawziętość czyni.

      Ze o toż samo posądzają drugich.

      Gdyby mi signor Antonio sfalował,

      Cóżbym ja zyskał, zważcie tylko sami,

      Na dochodzeniu i egzekwowaniu

      Owej klauzuli? Funt mięsa wyjęty

      Z ciała ludzkiego nic jest przecie ani

      Tyle wart, ani tyle użyteczny,

      Co funt wolego albo baraniego:

      Widzicie, zatem, że chcę być uczynnym

      Jedynie, aby wam się przypodobać.

      Przyjmiecie moją przysługę, to dobrze:

      A nic, to bądźcie zdrowi i przynajmniej

      Za dobre chęci nie krzywdźcie mię odtąd.

      ANTONIO.

      Dobrze, Szajloku, podpiszę ten oblig.

      SZAJLOK.

      Udajcież się więc panowie niezwłocznie

      Do notaryusza i wskażcie mu, jak ma

      Ten żartobliwy układ wygotować.

      Ja zaś tymczasem pójdę dukatami

      Napełnić worek i zajrzeć do domu,

      Którym zostawił na ślizkiej opiece

      Sługi urwisa: wnet zdążę za wami.

      Wychodzi.

      ANTONIO.

      Śpiesz się, cny Izraelu. — Ten żydzina

      Gotów niedługo wyjść na chrześcijanina:

      Spoczciwiał jakoś.

      BASSANIO.

      Nie wiele ja za co

      Mam piękne słowa tam, gdzie grunt ladaco.

      ANTONIO.

      Pójdź; w każdym razie nie osiądziem