Zabójcze emocje. Don Colbert. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Don Colbert
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Учебная литература
Год издания: 0
isbn: 978-83-7595-531-6
Скачать книгу
tych pacjentów naglącą pobudką, wzywającą ich, by zajęli się nie tylko swoim zdrowiem fizycznym, ale i emocjonalnym oraz związkami z innymi ludźmi w swoim życiu.

      Pacjenci ci najczęściej zaczynają zmieniać życie, przestając poświęcać tyle co dotąd czasu i energii na bolesne problemy emocjonalne. W zamian skupiają się na tym, co jest w życiu naprawdę ważne – na Bogu, miłości do rodziny, przebaczeniu oraz innych aspektach życia, które dają im głęboki pokój i szczęście. Wyrok śmierci staje się sposobem na wyklarowanie się osobistych wartości.

      Dlaczego musimy cierpieć, zanim zaczniemy szukać prawdziwego zdrowia emocjonalnego i wewnętrznego pokoju? Z pewnością musi istnieć lepsza droga!

      Rozmawiając z moimi pacjentami, doszedłem do wniosku, że wysoki odsetek ludzi w naszym świecie wydaje się traktować życie trochę tak, jak traktują przejażdżkę rollerkasterem w wesołym miasteczku. Pozwalają, by życie im się przydarzało. Zapinają pasy i z ponurą determinacją, trzymając się kurczowo, poddają się wzlotom, upadkom, podekscytowaniu i lękowi. Nie wiedzą nawet, ile stresu w siebie wchłaniają. Im dłużej trwa przejażdżka, tym bardziej przyzwyczajają się do ucisku w żołądku i napięcia w karku. Podobnie też im dłużej ktoś podchodzi do życia jak do stresującej, niedającej się uniknąć przejażdżki, tym bardziej przywyka do zapychania się maaloxem lub wrzucania w siebie prozacu, aż dotrze do punktu, w którym rozczarowanie, ból, zmartwienia, lęk, gniew, gorycz, uraza i różne stopnie „chandry” nie staną się po prostu życiową normą.

      Wydaje się, iż zapomnieliśmy, że może istnieć inny sposób życia… przynajmniej póki lekarz nie powie ze smutkiem: „Wygląda na to, że pański czas na ziemi się kończy”.

      Nie wiem jak wy, ale kiedy ja wysiadam z rollerkastera, czuję czasem lekkie drżenie w kolanach – szczególnie jeśli rollerkaster jest jedną z tych nowych, szybkich, zapętlonych kolejek, w których siła grawitacji naprawdę mocno obciąża ciało.

      Emocjonalnyrollerkaster też powoduje w nas rozchwianie – stajemy się niepewni, niestabilni, zestresowani, słabi i niezdolni do pełnego funkcjonowania. Emocjonalny rollerkaster podkopuje nasze zdrowie fizyczne i psychiczne i często pozostawia nasze ciało i umysł pozbawione energii i siły.

      Coraz to nowe fakty odkrywane przez medycynę potwierdzają co roku, że:

      • Ciało i psychika są ze sobą związane. To, jak czujesz się emocjonalnie, może wpłynąć na twoje zdrowie fizyczne.

      • Pewne emocje uwalniają w ciele hormony, które z kolei mogą doprowadzić do rozwinięcia się wielu chorób.

      • Badacze udowodnili naukowo bezpośredni związek emocji z nadciśnieniem, chorobami układu krążenia oraz z chorobami systemu immunologicznego. Badania wskazują także na wysoki stopień korelacji emocji z infekcjami, alergiami i chorobami systemu autoimmunologicznego.

      • Badania dowiodły w szczególności powiązania przygnębienia z wzrastającym ryzykiem wystąpienia raka i chorób serca. Okazało się, że takie emocje jak niepokój i lęk mają bezpośredni wpływ na kołatanie serca, zespół wypadania płatka zastawki mitralnej, zespół jelita drażliwego oraz napięciowe bóle głowy, jak również na inne choroby.

      Czy na tym ponurym horyzoncie rysują się jakieś jaśniejsze punkty?

      Oczywiście!

      Dobra wiadomość jest taka, że możecie zrobić bardzo wiele, by wyłączyć toksyczne emocje, które stanowią paliwo śmiertelnych i bolesnych chorób. Możliwe jest prawdziwe szczęście! I można je osiągnąć bez użycia wytworzonych przez człowieka chemikaliów, leków i środków psychotropowych.

      Można przeciwdziałać wielu chorobom, których się lękamy, przez dbałość o zdrowie emocjonalne.

      Można żyć intensywnie, bez bólu i chorób ciała, psychiki i ducha!

      Część I DIAGNOZA

      ZROZUMIEĆ NISZCZĄCE EMOCJE

      1 SAMOPOCZUCIE EMOCJONALNE PRZEKŁADA SIĘ NA SAMOPOCZUCIE FIZYCZNE

      Pewna moja przyjaciółka – śpieszę dodać, że ciesząca się dobrym zdrowiem – powiedziała kiedyś do mnie: – Kiedy zostawił mnie mąż, byłam załamana. Naprawdę wierzyłam w przysięgę małżeńską i byłam gotowa przetrzymać prawie wszystko: być razem na dobre i na złe, w bogactwie i biedzie, zdrowiu i chorobie. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że to mnie przytrafi się zło i bieda oraz mąż, który już w dwóch pierwszych latach naszego małżeństwa miał emocjonalne problemy.

      – Wkrótce po tym, jak Todd odszedł – mówiła – odwiedziła mnie przyjaciółka Ellen i powiedziała coś, co uznałam za dziwne. Powiedziała: Zadbaj o zdrowie, Jess, i to na poważnie. Rób to, co należy.Nie wpadaj w chorobę.

      Inni w tym czasie przychodzili do mnie i radzili, że powinnam poddać się terapii, więcej się modlić, więcej śmiać, częściej wychodzić z przyjaciółmi, zapisać się do jakiegoś klubu i robić różne inne rzeczy, by przezwyciężyć ból. Ellen zwróciła uwagę na moje zdrowie fizyczne i tym mnie zaskoczyła.

      Moja znajoma opowiadała dalej.

      Spytałam ją: – Co masz na myśli? A ona na to: – Wiem, że robisz, co trzeba, jeśli chodzi o psychikę i emocje. Nie rzucaj też ćwiczeń, dbaj o wypoczynek i jedz zdrowe rzeczy. Musisz gromadzić siły i energię.

      Musiałam jej wyznać, że ta uwaga chyba była słuszna. Złapałam się na tym, że przez całe tygodnie po rozwodzie dużo spałam – więcej niż zwykle, może też więcej niż to konieczne. Nie miałam chyba tyle siły i energii, jakimi cieszyłam się jeszcze parę miesięcy wcześniej.

      Drążyłam dalej: – Dlaczego mi to mówisz? Skąd wiesz, czego mi potrzeba?

      – Jess, widziałam wielu ludzi, którzy po rozwodzie zachorowali – odparła. Ellen jest pielęgniarką.

      Spytałam: – Spotykałaś ich w szpitalu?

      – Albo w domu pogrzebowym – odpowiedziała. – Znam co najmniej dwadzieścioro ludzi, którzy poważnie zachorowali od dwóch do pięciu lat po rozwodzie. Co najmniej dziewięcioro z nich zmarło.

      – Ellen przykuła moją uwagę – zakończyła moja przyjaciółka Jess. – Tego samego dnia podjęłam decyzję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by przestać pławić się w bólu i zacząć gromadzić siłę i energię. Zabrałam się do tego poważnie, wprowadzając sprzyjający zdrowiu program ćwiczeń, właściwego odżywiania, znajdowałam też czas na wypoczynek i rozrywkę z przyjaciółmi. Rozpoczęłam również dogłębną duchową odnowę. Czułam się dobrze. Prawdę mówiąc, stałam się silniejsza, bardziej energiczna i twórcza niż przed ślubem.

      Jess ujęła w słowa to, co intuicyjnie wie wielu lekarzy. My, lekarze, przez całe lata bywamy świadkami, jak pacjenci po przejściu emocjonalnie wyniszczających doświadczeń, takich jak rozwód, bankructwo czy śmierć dziecka, przeżywają ataki serca, nawroty raka, choroby autoimmunologiczne czy też poważne, rujnujące zdrowie lub upośledzające dolegliwości.

      Przeważającą większość z nas, lekarzy, nauczono jednak oddzielać emocje od choroby fizycznej. Nauczyliśmy się na studiach, że emocje są… no cóż, emocjonalne, zaś choroby dotyczą wyłącznie ciała.

      Coraz częściej jednak musimy konfrontować się z faktem, że ciało nie potrafi rozróżnić między stresem spowodowanym przez czynniki fizyczne a tym, do którego przyczyniły się czynniki emocjonalne. Stres to stres, zaś konsekwencje zbyt dużego, bezpośrednio oddziałującego stresu są takie same, niezależnie od czynników, które doprowadziły do jego nagromadzenia.

      JAK WYGLĄDAŁ WCZORAJSZY DZIEŃ?

      Spytałem ostatnio pewnego pacjenta: „Proszę