– Tak, tak, nie przeszkadzaj sobie. Aua, ła, ła.
Ugryzienie było bolesne i zarazem bardzo przyjemne. Prawie w tej samej sekundzie błogie uczucie orgazmu owładnęło jego ciałem.
Złapał ją pod ramiona i podniósł do góry. Zaczęli się namiętnie całować. Zerknął poza nią na sufit. Jego obliczenia nie były prawidłowe.
...Chyba, że Manuela to przechwyciła!?
– Danke – szepnął jej do ucha.
Czas postu się skończył. Alleluja!!!
– Cała przyjemność po mojej stronie. Dobrze mi z tobą. Ty bierzesz to tak na wesoło… jak zabawę.
– To jest przecież zabawa!
Dopóki, mi się nie oświadczysz.
Tomasz leżał na jej łóżku, ubrany w jej płaszcz kąpielowy i wpatrywał się w jej krajobraz poza oknem.
Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, muszę trochę wyluzować, gdyż za chwilę zwariuję. Jak Manuela przyjdzie, powiem jej, że mam termin o którym zapomniałem i zmyję się…Tchórz!
Widok za oknem był fascynujący. Dopiero teraz dotarło to do niego, pomimo iż wpatrywał się w nie od paru minut. Za domem rozpościerała się ogromna łąka po której biegało parę koni. Dalej z prawej strony, aż do horyzontu rozległy las. Po lewej, w odległości około kilometra, mała wioska z prześlicznymi domkami, niczym z obrazka. Na horyzoncie wydawało mu się dostrzec zarys gór.
Czyżby to już Alpy? Zapytam się Manueli jak przyjdzie. Tak, nie mylę się to muszą być Alpy. Pogoda dzisiaj jest wyjątkowo ładna, niebo bez jednej chmurki, to pewnie dlatego je widać.
Niemcy fascynują go od samego początku. Kraj, który jest tak doskonale zorganizowany oraz gospodarczo rozwinięty w stopniu w jakim mało kto w Polsce zdaje sobie sprawę. Czystość i troska o środowisko naturalne jest chyba bezprzykładne w Europie i na całym świecie. Przejechał po tym kraju tysiące kilometrów i nigdy nie miał oporów, by się zatrzymać na jakimś zajeździe i skorzystać z toalety lub natrysku. Nie zgadzał się ze zdaniem o stereotypie Niemca pracującego od rana do wieczora, jakim on często jest w oczach innych narodowości. Są bez wątpienia pracowici, ale czy aż tak i czy to jest wadą? On sam również jest pracowity, być może jeszcze więcej jak rodowici Niemcy. Nie wspominając o Amerykanach lub Japończykach. Niemcy lubią i umieją się bawić! Nieprawdopodobne, powiedzą inni, (Polacy) lecz mylą się. Tak jak tutaj na Bawarii ludzie świętują, to chyba mało który inny naród potrafi. Spożycie alkoholu a zwłaszcza piwa jest większe jak w Polsce, mimo tego nie widział nigdy (do tej pory) leżącego pod stołem gościa lub zataczających się po ulicy pijanych osób.
– Jestem. Czekałeś długo? – Wyrwała go z zadumy.
– Nie. Jezus Maria!
– Coś nie tak?
– Wyglądasz cholernie seksi. – Manuela miała na sobie czerwone pończoszki i białą, męską, szeroko rozpiętą na piersiach z długimi podwiniętymi rękawami koszulę. W rękach trzymała tacę na której stała butelka szampana, półmisek z pokrojonymi owocami, dwa kieliszki i coś co go trochę zaniepokoiło. – Możesz mi wytłumaczyć na co do licha te kajdanki i tasiemki. Wiesz ja nie lubię takiej zabawy. Z romantycznością, o której wspomniałaś, nie ma to niewiele wspólnego.
– Chcę ci się całkowicie oddać i tylko jak masz ochotę możesz je użyć.
– To znaczy, mogę cię związać i zrobić wszystko, co chcę?
– Ufam ci.
– Nie tracisz czasu.
– Mój zegar biologiczny tyka trochę szybciej od twojego.
– Nonsens! Wyglądasz na trzydzieści lat. Mężczyźni szaleją za tobą.
– Dziękuję. Zrób miejsce na łóżku. Zjemy odrobinę…przede wszystkim ty musisz być teraz silny. Nie chciałabym, abyś mi tutaj zasłabł.
– O to się nie obawiaj. – Zrzucił z łóżka pościel i odebrał od niej tacę. Szampan w połączeniu ze słodkimi owocami i pieszczotami Manueli smakował wyśmienicie.
Im więcej krzyczała, tym bardziej rosło jego męskie ego. Z drugiej strony spoglądał, czy wszystkie okna są pozamykane. Miał nawet ochotę wstać, aby to sprawdzić.
– Jesteśmy sami w domu i jak widziałeś, naokoło nie ma sąsiadów, mogę krzyczeć tak głośno jak na to mam ochotę.
– Nie wątpię w to. Mam tylko wrażenie, że pod domem zebrał się tłum ludzi i bije nam oklaski.
– Tak, przed domem czekają na ciebie dziennikarze. Jutro będą o tym pisały lokalne gazety.
– Wiesz… jesteś wspaniała.
– Myślisz o łóżku?
– Również. Wypróbujemy teraz te twoje akcesoria?
– Po to je przyniosłam. Masz pojęcie, jak się za to zabrać? Coś mi się wydaje, że nie za bardzo.
– Pomożesz mi?–
Manuela udzielała mu wskazówek.
– Ręce zapnij mi w kajdanki, następnie tasiemkę owiń wokół nich i przywiąż do ramy łóżka.
– Tak jest dobrze?
– Świetnie! Teraz każdą nogę z osobna przywiąż do dolnej ramy.
– No to na dzisiaj jesteśmy gotowi. – Wstał i stanął obok niej.
– Tomasz, nawet nie próbuj. Ty tylko żartujesz?
– Widziałaś Polaka, który żartuje?
– Nie wiem. Wszyscy czasem żartują.
– Ale my Polacy… – Skoczył dokładnie między jej rozchylone nogi. Zsunął z ud pończoszki, przy tym całował każdy centymetr jej ciała – potrafimy kochać jak Francuzi. – Dokończył.
Jak była zbyt głośna, kładł dłoń na jej ustach lub całował ją. Po pewnym czasie nie wydawała z siebie głosu i przestała się ruszać. Zaczął obserwować jej twarz. Manuela oddychała równomiernie, oczy miała zamknięte. Wyswobodził ją z więzi, podniósł kołdrę z podłogi i przykrył ich oboje. Objął ją w pasie a twarz położył na jej ramieniu.
– Wstawaj!!! Mój mąż przyjechał, musisz uciekać, on nas zabije.
Tomasz wyskoczył z łóżka i biegał po pokoju jak szalony.
– Gdzie są moje rzeczy, gdzie ja jestem do cholery! – Manuela rozbawiana tarzała się ze śmiechu na łóżku. Z oczu płynęły jej łzy. Jedną ręką trzymała się za brzuch, drugą wycierała oczy. Po chwili zorientował się w sytuacji i popatrzył z wyrzutem w jej stronę.
– Szkoda, że nie mam tutaj komórki, chętnie nagrałabym tę scenę, w pracy pękaliby ze śmiechu.
– To byłaby twoja ostatnia scena, jaką nagrałaś – żartobliwie objął jej szyję. – Dopiero dochodzi dwudziesta! Czyli spaliśmy niecały kwadrans. Dlaczego…?
– Po pierwsze nie spaliśmy, tylko ty chrapałeś piętnaście minut. Po drugie wysypiać możesz się w domu. Tutaj masz misję do spełnienia; spragnioną kobietę, którą musisz zaspokoić.
– Momencik! To ty pierwsza zasnęłaś, bo miałaś dosyć. Myślałem, że umarłaś! A jak jesteś spragniona… To podam ci coś do picia.
Manuela postanowiła spuścić z tonu, zauważyła, że Tomasz trochę się zachmurzył.
– Nie, nie zasnęłam.