Odyssey One Tom 7 W cieniu zagłady. Evan Currie. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Evan Currie
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Зарубежная фантастика
Год издания: 0
isbn: 978-83-65661-85-2
Скачать книгу
-54ad-b6ff-a15ae85f7750.jpg" alt="Okładka"/>

      Evan Currie

      ODYSSEY ONE

      TOM 7

      W CIENIU ZAGŁADY

      Przekład Małgorzata Koczańska

       Drageus

      Warszawa 2019

      W serii ODYSSEY ONE dotychczas ukazały się:

      ODYSSEY ONE

      ROZGRYWKA W CIEMNO

      ODYSSEY ONE

      TOM 2

      W SAMO SEDNO

      ODYSSEY ONE

      TOM 3

      OSTATNI BASTION

      ODYSSEY ONE

      TOM 4

      W OGNIU WOJNY

      ODYSSEY ONE

      TOM 5

      KRÓL WOJOWNIKÓW

      ODYSSEY ONE

      TOM 6

      PRZEBUDZENIE ODYSEUSZA

      Tytuł oryginału: Odysseus Ascendant

      Text copyright © 2018 by Cleigh Currie

      All rights reserved.

      This edition is made possible under a license arrangement originating with Amazon Publishing, www.apub.com, in collaboration with GRAAL, SP. Z O.O.

      Projekt okładki: Tomasz Maroński

      Redakcja: Rafał Dębski

      Korekta: Agnieszka Pawlikowska

      Skład i łamanie: Karolina Kaiser

      Opracowanie wersji elektronicznej: mobisfera.pl

      Książka ani żadna jej część nie może być kopiowana w urządzeniach przetwarzania danych ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.

      Utwór niniejszy jest dziełem fikcyjnym i stanowi produkt wyobraźni Autora. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe.

      Wydawca:

      Drageus Publishing House Sp. z o.o.

      ul. Kopernika 5/L6

      00-367 Warszawa

      e-mail: [email protected]

       www.drageus.com

      ISBN EPUB: 978-83-65661-85-2

      ISBN MOBI: 978-83-65661-86-9

      Rozdział 1

      Kuźnia, układ Ranquil

      Kroki odbijały się echem od ścian i podłogi sklepionego łukowo korytarza, gdy kobieta szła przez ogromną konstrukcję, znajdującą się w koronie głównej gwiazdy układu Priminae. Zwykle przy takich okazjach admirał Gracen podziwiała ten cud kosmicznej inżynierii, jednak w tej chwili nie miała na to czasu.

      Jej statek kurierski przyleciał od razu tutaj. Ominęły go zwyczajowe powitania i spotkania na Ranquil, ponieważ skierował się bezpośrednio w stronę gwiazdy, w której skrywała się Kuźnia, i zadokował na jednej z setek stacji orbitalnych, składających się na system tarcz, które osłaniały znajdujący się pod nimi świat.

      Gracen niewiele wiedziała o tym, co się stało z okrętem komodora podczas ostatniej misji, jednak miała świadomość, że sprawa jest poważna. O Westonie można było wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że wszcząłby alarm bez powodu. Chociaż niewątpliwie byłby zdolny do niesubordynacji, jednak tylko ze słusznych pobudek, i rzadko posuwał się do nieuprzejmości, chyba że marnowanie czasu na bzdury mogłoby mieć opłakane skutki.

      Właśnie dlatego wiadomość od niego stanowiła taką niespodziankę. Została przesłana szyfrem przez kryształ Priminae i dostarczona do rąk własnych admirał przez pierwszą oficer „Odyseusza”. Weston zachęcał ją do wizyty w Kuźni, gdzie odbywały się naprawy i ulepszenia „Odyseusza”.

      Niezależnie od okoliczności lepiej, żeby rewelacje Westona okazały się naprawdę dobre.

      Ale mogły być złe. Bardzo złe. Biorąc pod uwagę obecną sytuację, admirał stawiała raczej na to drugie.

      Takie miała parszywe szczęście.

      Skręciła za róg i weszła do jednej z otwartych sekcji stacji. Za panoramicznymi oknami rozciągał się widok wirującej gwiezdnej plazmy, kotłującej się za osłonami, oraz spokojnego świata w dole. Jednak spojrzenie Gracen zatrzymało się na „Odyseuszu”, zacumowanym naprzeciw.

      Widać było, że okręt sporo przeszedł. Admirał ścisnęło się serce, gdy zobaczyła zwęglone, wypalone smugi, znaczące biały ceramiczny kadłub. Większość dziur została załatana, ale według raportów komodora Westona okręt nie nadawał się na razie do lotów kosmicznych na duże odległości.

      Gdyby Gracen nie ufała Westonowi, już szykowałaby topór wojenny.

      „Nie możemy sobie pozwolić, aby nasz okręt flagowy był naprawiany dłużej niż to konieczne. »Odyseusz« powinien regularnie powracać na orbitę Ziemi”.

      Wiadomo, jacy są politycy, zwłaszcza że napięcie militarne na ojczystej planecie wzrastało do poziomu, z jakim admirał nigdy wcześniej się nie zetknęła, mimo że służyła podczas trzech wojen, w tym jednej tak zwanej „wielkiej”. Obecnie największe niepokoje na Ziemi wzbudzało realne zagrożenie bezpieczeństwa planety.

      „Nieważne, czy mu ufam, czy nie. Lepiej, żeby Weston miał rzeczywiście dobry powód do wstrzymywania zgody na odlot »Odyseusza«”.

      Z tego, co widziała, pomimo przypaleń na kadłubie krążownik bojowy znajdował się w całkiem dobrym stanie. Kilka śladów po walce stanowiłoby raczej zaletę przy obecnych nastrojach politycznych na Ziemi – ludzie mogliby na własne oczy przekonać się, że poza granicami Układu Słonecznego sytuacja wciąż jest trudna. Niezależnie od wieści, Gracen chciała, aby okręt wrócił do lotów i zajął się wykonywaniem swoich zadań.

      Na wczoraj.

      – Admirał Gracen?

      Podeszła do niej młoda kobieta Priminae w randze ithana, co odpowiadało stopniowi porucznika ziemskiej marynarki.

      – Tak?

      – Mam zaprowadzić panią na spotkanie dotyczące „Odyseusza” – odpowiedziała kobieta. – Proszę za mną.

      Gracen skinęła głową i ruszyła za ithan w sieć korytarzy. Szybko się zorientowała, że nie kierują się do lądowiska promów.

      – Przepraszam, ale dlaczego to spotkanie nie odbywa się na „Odyseuszu”? – zapytała.

      – Przykro mi, ale nie wolno mi ujawniać żadnych informacji dotyczących napraw „Odyseusza” – oznajmiła ithan. – Od przybycia grupy zadaniowej cały sektor objęty został bardzo ścisłą ochroną. Na rozkaz admirała Tannera i na prośbę komodora Westona.

      Gracen nie próbowała już o nic pytać, tylko posłusznie szła za młodą Priminae przez labirynt korytarzy stacji.

      ***

      Eric Stanton Weston stał w sali konferencyjnej z rękoma na plecach i przyglądał się okrętowi unoszącemu się w próżni jakieś sto metrów od niego. Zażądał najbardziej odosobnionego stanowiska cumowniczego, ponieważ wolał trzymać okręt i byt, który się tam znajdował, jak najdalej od innych, podobnych istnień.