Śledztwo Setnika. Davis Bunn. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Davis Bunn
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Историческая литература
Год издания: 0
isbn: 978-83-946935-6-5
Скачать книгу
zdążyła o to poprosić. Było bardzo trudno sprostać wymaganiom Proculi, usiłując jednocześnie ulżyć Dorit w cierpieniu. Lea chciała jej pomóc, bo coś w oczach tej kobiety przypominało jej matkę. Niemy smutek w spojrzeniu – taki był wyraz twarzy jej matki podczas ostatnich dni, które razem spędziły. Co byłoby gorsze? Nigdy nie posiadać bogactw, wysokiej pozycji, zaszczytów, czy mieć to wszystko i stracić? Jakakolwiek była odpowiedź na to pytanie, obie kobiety, matkę i Dorit, przepełniał ten sam ból i poczucie klęski.

      Oprócz tego Lea i Dorit miały ze sobą niewiele wspólnego. Dorit zaznała jedynie trudnego życia służącej. Babka Lei, matka jej matki, była Judejką poślubioną najwyższemu urzędnikowi w Weronie, w Italii. Matka Lei, urodzona wśród bogactwa i władzy, uważała się za Rzymiankę z urodzenia, a Greczynkę pod względem kulturowym. Odrzucała wszystko, co miałoby cokolwiek wspólnego z jej judejskim dziedzictwem.

      Tak oto Lea swoje pierwsze dni w Judei spędziła służąc niewolnicy i mając nadzieję, że ktoś w ten sam sposób zatroszczył się o jej mamę. W rezultacie zyskała przyjaciółkę, która czuwała nad nią w domu pełnym intryg i ukrytych sztyletów.

      Jak małe znaczenie ma teraz to wszystko… – to pomyślawszy, Lea postawiła ostatni wazon na miejsce. Nikt nie mógł jej uchronić przed przeznaczeniem.

      ROZDZIAŁ

      TRZECI

O zmroku

      Poncjusz Piłat i jego świta dojeżdżali do pałacu w Cezarei w momencie, kiedy słońce dotykało tafli morza. Trzy tuziny ludzi: służby, niewolników i żołnierzy, pokrytych pyłem piaszczystej drogi, wspinało się na ostatnie wzniesienie przed bramami. Pomimo późnej godziny i zmęczenia długą podróżą wkroczyli do posiadłości żwawym krokiem i rozeszli się każdy do swoich obowiązków. Dzięki wysiłkom Lei słudzy zastali wszystko gotowe, co zaoszczędziło im krzątaniny związanej z powrotem z podróży. Kucharze zobaczyli, że posiłek jest już przyrządzony i napełnia dom powitalnym zapachem. Starsi stażem słudzy gubernatora poszli prosto do łaźni, gdzie odkryli, że woda jest nagrzana, świeże ręczniki wyłożone, kadzidła wydzielają woń, przebieralnie są przystrojone kwiatami, pomieszczenia służby przewietrzone, stół nakryty, łóżka pościelone. Wszyscy słudzy przywitali się miło z Leą – dzięki temu, że zorganizowała i wykonała pracę tuzina osób, mogli odetchnąć swobodnie.

      Piłat pozostał przy palankinie żony, podczas gdy Lea asystowała jej przy zejściu, co musiało odbywać się ostrożnie, etapami. Już kilka razy widziała żonę gubernatora w takim stanie. Procula nie narzekała, nawet gdy nękały ją najstraszniejsze migreny, a im gorszy był ból, tym stawała się cichsza. Teraz w ogóle nic nie mówiła. Poruszała się powoli, z zamkniętymi oczami, gdy Lea prowadziła ją przez pomieszczenia służby do sypialni. Piłat stał w drzwiach, a Lea pomagała Proculi położyć się na łóżku. Zauważyła, że rysy jego twarzy, zwykle surowe, teraz złagodniały z powodu troski o żonę.

      Namiestnik był z natury człowiekiem surowym, nacechowanym szorstkością żołnierza, przyzwyczajonym do tego, że natychmiast posłusznie wykonywano jego rozkazy. Większość sług i straży bała się go i władzy, którą dzierżył. Jego stosunki z Leą ograniczały się do krótkich i zdawkowych wypowiedzi, lecz dziewczyna zawsze uważała go za człowieka sprawiedliwego. Z drugiej strony wiedziała, że gdyby mu się sprzeciwić, był śmiertelnie niebezpieczny. On już podjął decyzję o mojej przyszłości – pomyślała.

      Potrząsnęła głową i skupiła uwagę na pani. Obmyła jej twarz chłodną wodą z wonnościami, po czym przygotowała dawkę leku zakupionego wcześniej w aptece.

      – Wypij, pani.

      – Nie mogę – Procula ledwie wymówiła te słowa.

      – Musisz.

      Procula jęknęła.

      – Jeśli wypiję, to zasnę, a jak zasnę, będę miała sny.

      – Obie wiemy, że ból mija tylko we śnie – Lea mówiła cichym i łagodnym głosem.

      Procula potrząsnęła głową, po czym skrzywiła się z powodu zbyt gwałtownego ruchu.

      – Ten ból nigdy się nie skończy.

      Lea nie pytała, co jej pani ma na myśli. Będzie jeszcze wystarczająco dużo czasu na takie dyskusje, kiedy Procula poczuje się lepiej. Lea uniosła jej głowę i podniosła kielich do ust.

      – Pij.

      Oddech Proculi wreszcie się uspokoił i zasnęła, podczas gdy Lea delikatnie gładziła jej czoło. Dopiero wtedy zorientowała się, że Piłata już nie ma w drzwiach sypialni. Lecz jego obecność pozostała, jak gryzący zapach w powietrzu po uderzeniu pioruna. A może Lea po prostu myślała o rozmowie z nim, której spodziewała się już wkrótce?

      Znowu potrząsnęła głową, zebrała brudne prześcieradła i poszła do kwater dla służby. W kuchni przywitało ją kilka cichych słów i rzadkich uśmiechów – jedyne nagrody za gorączkowe wysiłki całego dzisiejszego dnia.

      Lea z westchnieniem ruszyła śpiesznie przez boczne drzwi i zostawiła brudną pościel obok wielkich kadzi do prania. Zastała Dorit siedzącą na wiekowej ławce, wpatrującą się w morze i słońce spływające poza zachodni horyzont.

      Kwatery służących i dom strażników formowały trójkąt, razem z boczną ścianą kuchni tworząc wąskie podwórze wyłożone zakurzoną mozaiką. Pod osłoną nocy niektórzy wartownicy i dziewki ze służby korzystali z niego jako miejsca schadzek. Lea lubiła je o tej porze, kiedy ściany oddawały ciepło całego dnia, a zachodzące słońce sprawiało, że morze wydawało się jakby ulane z brązu.

      Nie odnosząc się w ogóle do wcześniejszej, pełnej emocji rozmowy sprzed kilku godzin, Dorit rzekła:

      – To jedyne chwile tej wiosny, kiedy naprawdę czuję ciepło w kościach.

      Lea pochyliła się nad ciepłą jeszcze balustradą i wsłuchiwała się w odgłos fal załamujących się pod nimi o skały. Z napełnianej wodą morską zimnej łaźni, zza drewnianego przepierzenia, dochodziły męskie głosy. Powinna to być chwila pełna spokoju i prywatności, ale nawet tu władza Piłata rzuciła swój cień i zaprzątała jej myśli.

      – Wszystko bym dała, żeby nie wychodzić za mąż – szepnęła w stronę morza.

      Za sobą usłyszała, jak Dorit poklepuje marmurową ławkę.

      – Chodź, usiądź przy mnie.

      Pokryta zmarszczkami twarz Dorit nie zmieniała się w gniewie. Kobieta nigdy nie podnosiła głosu i rzadko wypowiadała jakieś niemiłe słowo. Od urodzenia akceptowała swój los i uśmiechała się do okoliczności, jakiekolwiek by były. Teraz też jej spojrzenie było pełne zrozumienia. Dorit zawsze zdawała się podzielać uczucia Lei, zanim wypowiedziane zostały jakiekolwiek słowa, co sprzyjało zwierzeniom. Lea wiedziała, że Dorit dochowuje tajemnicy lepiej niż zamknięty grobowiec.

      Dorit nie ponowiła zachęty. Wciąż patrząc w stronę zachodu, Lea powiedziała:

      – Znałam kiedyś jednego młodzieńca. Rozśmieszał mnie. O zachodzie słońca kupował mi lody i chodziliśmy na spacery wzdłuż rzeki. Miałam piętnaście lat i wydawało mi się, że jesteśmy tacy zakochani. Po tym, jak ojciec… wszystko stracił, nigdy już go nie zobaczyłam. W końcu przysłał wiadomość, że jego rodzice zabronili mu spotykać się ze mną. Dziewięć miesięcy później, gdy moje siostry zostały uwięzione w dwóch okropnych małżeństwach, ojciec umarł. Wkrótce potem znalazłam się na łodzi płynącej do Judei.

      Dorit odezwała się łagodnie w stronę