Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Henryk Sienkiewicz
Издательство: Public Domain
Серия:
Жанр произведения: Зарубежная классика
Год издания: 0
isbn:
Скачать книгу
niemało dodawały energii obradom. Porządku między kurzeniami pilnowali esaułowie[934] zbrojni w tęgie kije dębowe dla hamowania obradujących i w pistolety dla obrony własnego życia, które często bywało w niebezpieczeństwie.

      Fyłyp Zachar i Tatarczuk weszli prosto do domu obrad, gdyż jeden, jako kantarzej[935], drugi, jako ataman kurzeniowy, mieli prawo zasiadać między starszyzną. W izbie radnej był tylko jeden mały stół, przed którym siedział pisarz wojskowy. Atamanowie i koszowy mieli swoje miejsca na skórach pod ścianami. Ale w tej chwili miejsca nie były jeszcze zajęte. Koszowy chodził wielkimi krokami po izbie, kurzeniowi zaś, zebrani w małe gromadki, rozmawiali z cicha, przerywając sobie kiedy niekiedy głośniejszymi klątwami. Tatarczuk zauważył, że znajomi nawet i przyjaciele udają, iż go nie widzą, zbliżył się przeto zaraz do młodego Barabasza, który mniej więcej w takim samym był położeniu. Inni spoglądali na nich spode łbów, z czego młody Barabasz niewiele sobie robił nie rozumiejąc dobrze, o co idzie. Był to człowiek wielkiej piękności i nadzwyczajnej siły, której jedynie zawdzięczał swój stopień kurzeniowego atamana, bo zresztą słynął w całej Siczy ze swej głupoty. Zjednała mu ona przydomek Durnego atamana i przywilej budzenia śmiechów każdym słowem między starszyzną.

      — Poczekawszy trochę, taj może i pójdziem z kamieniem u szyi w wodę! — szepnął mu Tatarczuk.

      — A bo co? — spytał Barabasz.

      — A to nie wiesz o listach?

      — Trastia joho maty mordowała[936]! Czy to ja pisałem jakie listy?

      — Obacz, jak spoglądają na nas spode łbów.

      — Kołyb ja kotoroho w łob[937], to by nie patrzył, bo by mu ślepie wypłynęły.

      Tymczasem krzyki z zewnątrz dały znać, że coś zaszło. Jakoż drzwi izby radnej otwarły się szeroko i wszedł Chmielnicki z Tuhaj-bejem. Ich to witano tak radośnie. Kilka miesięcy temu Tuhaj-bej, jako najwaleczniejszy z murzów[938] i postrach Niżowców[939], był przedmiotem strasznej nienawiści w Siczy[940] — teraz „towarzystwo” rzucało czapki w górę na jego widok, uważając go jako dobrego przyjaciela Chmielnickiego i Zaporożców.

      Tuhaj-bej wszedł naprzód, a za nim Chmielnicki z buławą[941] w ręku, jako hetman wojsk zaporoskich. Godność tę piastował od czasu, jak wrócił z Krymu z wyjednanymi od chana posiłkami. Tłumy porwały go wówczas na ręce i odbiwszy skarbnicę wojskową, przyniosły mu buławę, chorągiew i pieczęć, które zwykle przed hetmanem noszono. Toteż zmienił się niemało. Widać było, że nosił w sobie straszliwą siłę całego Zaporoża. Nie był to już Chmielnicki pokrzywdzony, uciekający na Sicz przez Dzikie Pola[942], ale Chmielnicki hetman, krwawy demon, olbrzym, mściciel własnej krzywdy na milionach.

      A jednak nie zerwał łańcuchów, włożył tylko nowe, cięższe. Widać to było z jego stosunku z Tuhaj-bejem. Ten hetman Zaporoża w sercu Zaporoża brał drugie miejsce za Tatarem, znosił w pokorze jego dumę i pogardliwe nad wszelki wyraz obejście. Był to stosunek lennika do zwierzchniego pana. Ale tak musiało być. Chmielnicki cały swój kredyt u Kozaków zawdzięczał Tatarom i łasce chanowej, której przedstawicielem był dziki i wściekły Tuhaj-bej. Ale Chmielnicki umiał godzić dumę, rozsadzającą mu pierś, z pokorą tak dobrze, jak odwagę z chytrością. Był to lew i lis, orzeł i wąż. Pierwszy to raz od początku kozaczyzny Tatar poczynał sobie jak pan w środku Siczy — ale takie czasy przyszły. „Towarzystwo” rzucało przecie czapki w górę na widok pohańca[943]. Takie czasy nadeszły.

      Narada się rozpoczęła. Tuhaj-bej zasiadł w środku na grubszym pęku skór i podwinąwszy nogi, począł gryźć suszone ziarnka słoneczników i wypluwać zżute skorupki przed siebie na środek izby. Po prawej jego stronie zasiadł Chmielnicki z buławą, po lewej koszowy, a atamani i deputacja od „towarzystwa” dalej pod ścianami. Uciszyły się rozmowy, z zewnątrz tylko przychodził gwar i głuchy szum tłuszczy, obradującej pod gołym niebem, podobny do szumu fal. Chmielnicki począł mówić: [944]

      — Mości panowie! Z łaski, przychylności i dyszkrecji[945] najjaśniejszego carza krymskiego[946], pana wielu ludów, pokrewnego ciałom niebieskim, z pozwolenia miłościwego króla polskiego Władysława[947], naszego pana, i dobrej ochoty odważnych wojsk zaporoskich, ufni w naszą niewinność i sprawiedliwość bożą idziemy pomścić strasznych i okrutnych krzywd naszych, które po chrześcijańsku cierpieliśmy, pókiśmy mogli, od nieszczerych Lachów, komisarzy, starostów i ekonomów, całej szlachty i Żydów. Nad którymi krzywdami jużeście, mości panowie, i całe wojsko zaporoskie wiele łez wyleli[948] i mnie dlatego buławę dali, abym się za niewinność naszą i całych wojsk snadniej mógł upominać. Co ja, uważając za wielką łaskę, mości panów dobrodziei moich, najjaśniejszego carza o pomoc prosić jechałem, którą nam ofiarował. Ale będąc w gotowości i ochocie niemałom się zasmucił słysząc, iż mogą być między nami zdrajcy, którzy z nieszczerymi Lachami w komitywę wchodzą i o naszej gotowości im donoszą — co jeśliby tak było, tedy ukarani być mają wedle woli i dyszkrecji mości panów. A my prosim, abyście listów wysłuchali, które tu poseł od niedruga[949] naszego, księcia Wiśniowieckiego, przywiózł, nie posłem, ale szpiegiem będąc i gotowość naszą i dobrą ochotę Tuhaj-beja, naszego przyjaciela, chcąc podpatrzyć i przed Lachami zdradzić. Co abyście także osądzili, jeśli ma być ukarany, jak i ci, do których listy przywiózł, a o których koszowy[950], jako wierny przyjaciel mój, Tuhaj-beja i całego wojska, zaraz nas uwiadomił.

      Chmielnicki umilkł; gwar za oknami powiększał się coraz bardziej, więc pisarz wojskowy wstał i zaczął czytać naprzód pismo książęce do koszowego atamana, zaczynające się od słów: „My po bożej myłości kniaź i hospodyn na Łubniach[951], Chorolu[952], Przyłuce[953], Hadziaczu[954] etc., wojewoda ruski etc., starosta etc.” Pismo było czysto urzędowe. Książę zasłyszawszy, iż wojska z ługów są ściągane, pytał atamana, czyby to była prawda, i wzywał go zarazem, aby tego dla spokojności krajów chrześcijańskich zaniechał. Chmielnickiego zaś, jeśliby Sicz[955] podburzał, aby komisarzom wydał, którzy sami się o to upomną. Drugi list był pana Grodzickiego, również do wielkiego atamana, trzeci i czwarty Zaćwilichowskiego i starego pułkownika czerkaskiego[956] do Tatarczuka i Barabasza. We wszystkich nie znajdowało się nic, co by mogło podawać w podejrzenie osoby, do których były adresowane. Zaćwilichowski prosił jedynie Tatarczuka, aby zaopiekował się oddawcą listu i aby ułatwił mu wszystko, czego by poseł zażądał.

      Tatarczuk odetchnął.

      — Co mówicie, mości panowie, o tych pismach? — spytał Chmielnicki.

      Kozacy milczeli. Wszelkie obrady, dopóki wódka nie rozgrzała głów, zaczynały się zawsze w ten sposób, iż żaden z atamanów nie chciał pierwszy głosu zabrać. Jako ludzie prości a chytrzy,


<p>934</p>

esaul — oficer kozacki.

<p>935</p>

kantarzej — urzednik wojskowy na Zaporozu, czuwajacy nad miarami i wagami w kramach na Kramnym Bazarze w Siczy.

<p>936</p>

Trastia joho maty mordowala (ukr.) — przeklenstwo: zeby cholera jego mac wziela.

<p>937</p>

Kolyb ja kotoroho w lob — gdybym tak ktorego w leb [uderzyl].

<p>938</p>

murza [wym. mur-za] a. mirza [wym. mir-za] — ksiaze tatarski.

<p>939</p>

Nizowcy — wolni Kozacy z Nizu, tj. z Zaporoza.

<p>940</p>

Sicz Zaporoska — wedrowna stolica Kozakow Zaporoskich, oboz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru.

<p>941</p>

bulawa — bron charakterystyczna dla wojsk Wschodu o kulistej glowicy; W Polsce bron ta byla jedynie symbolem wladzy, nie uzywano jej w celach militarnych.

<p>942</p>

Dzikie Pola — stepowa kraina nad dolnym Dnieprem, w XVII w. prawie niezamieszkana, schronienie dla Kozakow, zbiegow i koczownikow, pas ziemi niczyjej miedzy Rzeczapospolita a tatarskim Chanatem Krymskim.

<p>943</p>

pohaniec (starop. z ukr.) — pogard.: innowierca, poganin a. muzulmanin.

<p>944</p>

Chmielnicki poczal mowic — sposob obradowania na Siczy opisany jest w diariuszu Eryka Lassoty, posla cesarskiego na Zaporoze w r. 1594. [przypis autorski]

<p>945</p>

dyszkrecji — popr.: dyskrecji.

<p>946</p>

carza krymskiego — tj. chana, tatarskiego wladcy Krymu.

<p>947</p>

Wladyslaw IV Waza (1595–1648) — krol Polski w latach 1632–1648.

<p>948</p>

wyleli — dzis popr. forma 3 os. lm cz.przesz.: wylali.

<p>949</p>

niedrug (z ukr. nedruh) — wrog, nieprzyjaciel.

<p>950</p>

ataman koszowy — ataman koszowy rzadzil na Zaporozu w czasie pokoju, mial tez obowiazek przygotowac Sicz do wojny; kosz — oboz kozacki.

<p>951</p>

Lubnie — miasto na Poltawszczyznie, na sr.-wsch. Ukrainie, rezydencja ksiazat Wisniowieckich.

<p>952</p>

Chorol — miasto na Poltawszczyznie, na lewym brzegu srodkowego Dniepru.

<p>953</p>

Przyluka (dzis ukr.: Pryluki) — miasto w pln.-wsch. czesci Ukrainy, ok. 80 km na pln. od Lubniow.

<p>954</p>

Hadziacz — miasto w pln.-wsch. czesci Ukrainy, ok. 80 km na pln. wschod od Lubniow.

<p>955</p>

Sicz Zaporoska — wedrowna stolica Kozakow Zaporoskich, oboz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru.

<p>956</p>

Czerkasy — miasto na prawym brzegu srodkowego Dniepru, polozone ok. 200 km na pld. wschod od Kijowa.