Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Henryk Sienkiewicz
Издательство: Public Domain
Серия:
Жанр произведения: Зарубежная классика
Год издания: 0
isbn:
Скачать книгу
Prawda-li to? — szeptała w upojeniu.

      W godzinę później orszak posła i namiestnikowy posuwał się z wolna leśnym gościńcem w stronę Łubniów[531]. Skrzetuski z panem Longinem Podbipiętą jechali na czele; za nimi wozy poselskie wyciągnęły się długim pasem. Namiestnik cały był pogrążony w zadumie i tęsknocie, gdy wtem z owej zadumy zbudziły go urwane słowa pieśni:

      Tużu, tużu, serce bołyt[532]...

      W głębi lasu na wąskiej wyjeżdżonej przez chłopów drożynie ukazał się Bohun. Koń jego całkiem był pokryty pianą i błotem.

      Widocznie Kozak, wedle swego obyczaju, puścił się był na stepy i lasy, by się wiatrem spić, zgubić w dali i zapamiętać, i to, co duszę bolało — przeboleć.

      Teraz wracał właśnie do Rozłogów.

      Patrząc na tę przepyszną, iście rycerską postać, która mignęła tylko i znikła, pan Skrzetuski mimo woli pomyślał sobie, a nawet mruknął pod nosem:

      — Wszelako to szczęście, że on człowieka przy niej rozszczepił.

      Nagle jakiś żal ścisnął mu serce. Żal mu było jakoby i Bohuna, ale więcej jeszcze tego, że związawszy się słowem kniahini, nie mógł, ot teraz, popędzić za nim konia i rzec:

      — Kochamy jedną, więc jednemu z nas nie żyć na świecie. Dobądź, Kozacze, serpentyny[533]!

      Rozdział V

      Przybywszy do Łubniów[534], nie zastał pan Skrzetuski w domu księcia, który był do pana Suffczyńskiego, dawniejszego swego dworzanina, do Sieńczy na chrzciny pojechał, a z nim księżna, dwie panny Zbaraskie i wiele osób ze dworu. Dano tedy znać do Sieńczy i o powrocie z Krymu namiestnika, i o przybyciu posła; tymczasem znajomi i towarzysze witali radośnie po długiej podróży Skrzetuskiego, a zwłaszcza pan Wołodyjowski, który po ostatnim pojedynku był najbliższym naszemu namiestnikowi przyjacielem. Odznaczał się ten kawaler tym, iż ustawicznie był zakochany. Przekonawszy się o nieszczerości Anusi Borzobohatej, zwrócił był czułe serce ku Anieli Leńskiej, pannie również z fraucymeru[535], a gdy i ta przed miesiącem właśnie zaślubiła pana Staniszewskiego, wówczas Wołodyjowski dla pociechy jął wzdychać do starszej księżniczki Zbaraskiej, Anny, synowicy[536] księcia Wiśniowieckiego.

      Wszelako sam rozumiał, iż podniósłszy tak wysoko oczy, nie mógł choćby najmniejszą pokrzepiać się nadzieją, tym bardziej że i po księżniczkę zgłosili się już dziewosłębowie[537], pan Bodzyński i pan Lassota, w imieniu pana Przyjemskiego, wojewodzica łęczyckiego. Opowiadał więc nieszczęsny Wołodyjowski te nowe strapienia naszemu namiestnikowi, wcielając go we wszystkie sprawy i tajemnice dworskie, których ten półuchem słuchał, mając umysł i serce czym innym zajęte. Gdyby nie owe duszne niepokoje, które z miłością, choćby wzajemną, zawsze w parze chodzić zwykły, byłby się czuł pan Skrzetuski szczęśliwy, wróciwszy po długiej nieobecności do Łubniów, gdzie otoczyły go twarze życzliwe i ów gwar życia żołnierskiego, z którym od dawna był zżyły[538]. Albowiem Łubnie, jakkolwiek jako zamczysta rezydencja pańska, mogły pod względem wspaniałości równać się ze wszystkimi siedzibami „królewiąt”, tym się wszelako od nich różniły, iż życie w nich było surowe, prawdziwie obozowe. Kto nie znał tamtejszych zwyczajów i ordynku[539], ten przyjechawszy choćby w porze najspokojniejszej mógł sądzić, że się tam jaka wyprawa wojenna gotuje. Żołnierz przeważał tam nad dworzaninem, żelazo nad złotem, dźwięk trąb obozowych nad gwarem uczt i zabaw. Wszędy panował wzorowy ład i nie znana gdzie indziej dyscyplina; wszędy roiło się od rycerstwa spod różnych chorągwi: pancernych, dragońskich, kozackich, tatarskich i wołoskich[540], pod którymi służyło nie tylko całe Zadnieprze[541], ale i ochocza szlachta ze wszystkich okolic Rzplitej[542]. Kto się chciał w prawdziwej rycerskiej szkole wyćwiczyć, ten ciągnął do Łubniów; nie brakło więc tam obok Rusinów ani Mazurów, ani Litwy, ani Małopolan, ba! nawet i Prusaków. Piesze regimenta i artyleria, czyli tak zwany „lud ognisty”, złożone były przeważnie z wyborowych Niemców najętych za żołd wysoki; w dragonach służyli głównie miejscowi, Litwa w tatarskich chorągwiach[543]. Małopolanie garnęli się najchętniej pod znaki pancerne. Książę nie pozwalał też gnuśnieć rycerstwu; dlatego w obozie panował ruch ustawiczny. Jedne pułki wychodziły na zmianę do stanic i polanek[544], inne wchodziły do stolicy; po całych dniach odbywały się musztry i ćwiczenia. Czasem też, chociaż i spokojnie było od Tatar[545], książę przedsiębrał dalekie wyprawy w głuche stepy i pustynie, by żołnierzy do pochodów przyuczyć, dotrzeć tam, gdzie nikt nie dotarł, i roznieść sławę swego imienia. Tak zeszłej jesieni zapuścił się lewym brzegiem Dniepru do Kudaku[546], gdzie go pan Grodzicki, trzymający prezydium[547], jak monarchę udzielnego przyjmował; potem pociągnął obok porohów[548] aż do Chortycy[549] i na uroczyszczu Kuczkasów[550] kazał mogiłę[551] wielką z kamieni usypać na pamiątkę i na znak, że tamtą stroną żaden jeszcze pan nie bywał tak daleko[552].

      Pan Bogusław Maszkiewicz, żołnierz dobry, choć młody, a zarazem człowiek uczony, który tę wyprawę również jak i inne pochody książęce opisał, cuda o niej opowiadał Skrzetuskiemu, co pan Wołodyjowski zaraz potwierdzał, gdyż i on brał udział w wyprawie. Widzieli tedy porohy i dziwili im się, a zwłaszcza strasznemu Nienasytcowi[553], który rokrocznie jak ongi Scylla i Charybda[554] po kilkadziesiąt ludzi pożerał. Potem puścili się na wschód, na spalone stepy, gdzie od niedogarków[555] jazda postępować nie mogła, i aż musieli koniom nogi skórami obwijać. Spotkali tam mnóstwo gadzin, padalców i olbrzymie węże połozy[556], na dziesięć łokci[557] długie, a grube jak ramię męża. Po drodze na samotnych dębach ryli pro aeterna rei memoria[558] herby książęce, na koniec zaszli w tak głuche stepy, gdzie już i śladów człowieka nie było można dopatrzyć.

      — Myślałem — mówił uczony pan Maszkiewicz — że nam w końcu na wzór Ulissesa[559] i do Hadu[560] zstąpić przyjdzie.

      Na to pan Wołodyjowski:

      — Przysięgali też ludzie spod chorągwi pana strażnika Zamojskiego, która szła na przodku, jako już widzieli owe fines[561], na których orbis terrarum[562] się kończy.

      Namiestnik opowiadał wzajemnie towarzyszom o Krymie,


<p>531</p>

Lubnie — miasto na Poltawszczyznie, na sr.-wsch. Ukrainie, rezydencja ksiazat Wisniowieckich.

<p>532</p>

Tuzu, tuzu, serce bolyt’ (ukr.) — tesknie, smuce sie, serce boli.

<p>533</p>

serpentyna (daw.) — szabla szlachecka.

<p>534</p>

Lubnie — miasto na Poltawszczyznie, na sr.-wsch. Ukrainie, rezydencja ksiazat Wisniowieckich.

<p>535</p>

fraucymer (z niem. Frauenzimmer: komnata kobiet, pokoj dla dam) — damy dworu, stale towarzystwo ksieznej.

<p>536</p>

synowica (daw.) — bratanica.

<p>537</p>

dziewosleb — osoba starajaca sie o reke dziewczyny w czyims imieniu; swat.

<p>538</p>

zzyly — dzis raczej: zzyty.

<p>539</p>

ordynek (z niem. Ordnung) — porzadek.

<p>540</p>

choragiew woloska — oddzial lekkiej jazdy, sprawdzajacej sie dobrze w poscigach i zwiadach; w choragwiach tych sluzyli czesto zolnierze z Woloszczyzny, ale takze Polacy i Ukraincy; Woloszczyzna — panstwo na terenach dzisiejszej pld. Rumunii, rzadzone przez hospodara i zalezne od Imperium Osmanskiego.

<p>541</p>

Zadnieprze — Lewobrzezna Ukraina, tereny na wschod od Dniepru, gdzie polozone sa np. Poltawa i Lubnie.

<p>542</p>

Rzplitej — Rzeczpospolitej; skrot stosowany w XVII w. wylacznie w pismie.

<p>543</p>

choragiew tatarska — hist. jednostka polskiego wojska, oddzial lekkiej jazdy, liczacy ok. 100 zolnierzy; nazwa wiaze sie z tatarskim stylem walki, w ktorym szybkosc i zwrotnosc rekompensowala brak ciezkiej zbroi; wojsko tego typu sprawdzalo sie doskonale w czasie poscigow za uciekajacym nieprzyjacielem.

<p>544</p>

polanka — tu: oboz wojskowy.

<p>545</p>

od Tatar — dzis popr. forma D. lm: od Tatarow.

<p>546</p>

Kudak (nazwa z tur.) — twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanislawa Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoza”, dzis w granicach miasta Dniepropietrowska.

<p>547</p>

prezydium (z lac. praesidium) — straz, zbrojna zaloga.

<p>548</p>

poroh (ukr.: prog) — naturalna zapora skalna na rzece, uniemozliwiajaca swobodna zegluge; kraina ponizej porohow Dniepru nazywala sie Nizem albo Zaporozem i byla zamieszkana przez spolecznosc Kozakow zaporoskich.

<p>549</p>

Chortyca — najwieksza wyspa na Dnieprze, na wysokosci dzisiejszego miasta Zaporoza, w XVII w. na Chortycy znajdowal sie osrodek Kozakow rejestrowych.

<p>550</p>

Kuczkasy (ukr. Kiczkas a. Kuczuk-As) — miejsce o duzym znaczeniu strategicznym, polozone na lewym brzegu Dniepru ponizej porohow, naprzeciw wyspy Chortycy, kiedys osada kozacka, dzis w granicach miasta Zaporoza.

<p>551</p>

mogila — tu: kopiec.

<p>552</p>

Czasem tez, chociaz i spokojnie bylo od Tatar (...) — sa to slowa Maszkiewicza, ktory mogl nie wiedziec o bytnosci Samuela Zborowskiego na Siczy [Samuel Zborowski (zm. 1584), magnat polski, rotmistrz krolewski, skazany za morderstwo banita, jako hetman kozacki przebywal na Siczy w latach 70-tych XVI w. Red. WL]. [przypis autorski]

<p>553</p>

Nienasytec — piaty z dziewieciu porohow Dniepru, blisko prawego brzegu znajdowal sie na nim 7-metrowy wodospad.

<p>554</p>

Scylla i Charybda (mit. gr.) — potwory morskie, opisane przez Homera w Odysei, zagrazajace zeglarzom w Ciesninie Mesynskiej.

<p>555</p>

od niedogarkow (daw.) — z powodu niedopalonych resztek.

<p>556</p>

poloz — nazwa licznych gatunkow duzych, niejadowitych wezy.

<p>557</p>

1 lokiec — ok. 60 cm.

<p>558</p>

pro aeterna rei memoria (lac.) — na wieczna rzeczy pamiatke.

<p>559</p>

Ulisses a. Odyseusz — bohater Iliadyi Odysei Homera, przeklety przez Posejdona, boga morz, podrozowal przez 10 lat po swiecie, nie mogac trafic do domu.

<p>560</p>

do Hadu — do Hadesu; Hades (mit. gr.) — podziemna kraina umarlych.

<p>561</p>

fines (lac.) — granice, krance.

<p>562</p>

orbis terrarum (lac.) — krag ziemi.