Niemiecki atak na Polskę był szturmem „dwustronnym”. Natarcie naziemne było powiem wspierane przez naloty. Celem Luftwaffe były zarówno obiekty militarne, jak i cywilne. Korzystając ze zmasowanego bombardowania, Niemcy chcieli wywołać u przeciwników szok. Pierwszym takim celem tej inwazji było miasto Wieluń. Bardzo szybko zostało starte w pył, co stanowiło dowód na potęgę Luftwaffe.
Dwa dni po rozpoczęciu ataku na Polskę, Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. Mimo tego, przeprowadzenie podbicia państwa polskiego nie stanowiło dla nazistów ogromnego problemu. Za sprawą zdecydowanych i precyzyjnie rozplanowanych ataków lotniczych, udało im się zakłócić działanie głównych szlaków komunikacyjnych w Polsce. W związku z tym Niemcy mieli możliwość szybkiego przesuwania się naprzód, goniąc wycofującą się armię polską. Ponadto Luftwaffe błyskawicznie opanowało przestrzeń powietrzną. W ciągu 48 godzin od rozpoczęcia inwazji zniszczona została większość polskich lotnisk wojskowych, natomiast siły powietrzne kraju zostały zdziesiątkowane.
Wkrótce największe polskie miasta zaczęły padać łupem Niemców. Warszawa została zbombardowana i część miasta zmieniła się w ruiny. Z kolei 13 września rozpoczęto oblężenie stolicy, która ostatecznie upadła 28 września. W tym czasie stoczono decydujące starcie podczas inwazji, czyli bitwę nad Bzurą. Trwała ona od 9 do 19 września 1939 r. Jej pierwsze etapy były wielką kontrofensywą Polaków, jednak ostatecznie Niemcom udało się ich otoczyć i wygrać bitwę. To zwycięstwo dało nazistom kontrolę nad zachodnimi obszarami Polski. Była to jednak zdecydowanie najbardziej krwawa bitwa całej kampanii, która pochłonęła wiele ofiar po obu stronach.
Pomimo heroicznej walki Polacy nie mieli szans odeprzeć brutalnego ataku wroga. W historii zapisało się wiele dowodów odwagi polskich żołnierzy. Jednym z nich jest słynna bitwa pod Krojantami, w której 18. Pułk Ułanów Pomorskich odważnie zaatakował niemieckie pozycje już 1 września. Celem tej szarży było odsunięcie niemieckiego ataku, aby większość polskich oddziałów mogła się wycofać. Udało się go osiągnąć, jednak zapłacona cena była bardzo wysoka. Pomimo natychmiastowego odwrotu ułani zostali masowo zmieceni przez niemieckie wozy pancerne i ostrzał z karabinów maszynowych. Natomiast historia Romana Orlika, plutonowego podchorążego rezerwy broni pancernych Wojska Polskiego, stanowi świetny przykład tego, w jak okropnej sytuacji znaleźli się Polacy. Dowodził on małą, dwuosobową tankietką, lecz pomimo jej lichych rozmiarów i tak udało mu się zniszczyć aż dziesięć niemieckich czołgów i zatrzymać całą kolumnę pancerną. Naziści przezwali jego pojazd „karaluchem”. Uzbrojony był w 20 mm armatkę automatyczną, dzięki której Orlik mógł przebijać niemieckie pancerze. W późniejszych etapach wojny jego wyczyny stanowiły ogromną inspirację dla polskich bojowników o wolność.
W efekcie podpisanego przez inwazją paktu Ribbentrop-Mołotow wschodnia część Polski miała stać się częścią radzieckiej strefy wpływów. Hitler doskonale o tym pamiętał i kazał swoim podwładnym wysyłać do Sowietów wiadomości w sprawie wywiązania się z postanowień traktatu. W tamtym czasie Związek Radziecki prowadził jednak wojnę z Japonią i po prostu czekał na jej zakończenie. Nie chcieli bowiem nadwyrężać swojej armii walką na dwa fronty. Gdy konflikt z Japończykami zakończył się zawieszeniem broni 16 września 1939 r., sowiecki przywódca Józef Stalin, natychmiast zarządził inwazję na Polskę. Rozpoczęła się ona już nazajutrz, czyli 17 września. Była punktem przełomowym, który całkowicie połamał kręgosłup polskiej armii i jej możliwości obronne. Polacy nie mieli innego wyjścia, jak tylko wycofać się pod granicę z Rumunią, aby się przeorganizować. Warto wspomnieć tu o pretekście, jakiego Związek Radziecki użył do inwazja na Polskę. Sowieci twierdzili, że chcą w ten sposób chronić mniejszości białoruskie i ukraińskie, mieszkające w tym kraju. Ich zdaniem bowiem Rzeczpospolita Polska „przestała istnieć” w wyniku ataku Niemców. I właśnie ta inwazja zdecydowała o losie Polski, a jej rząd w końcu musiał pogodzić się z przegraną. Mimo tego, Polacy odmówili poddania się Niemcom, czy nawet prowadzenia z nimi jakichkolwiek negocjacji. Zamiast tego padł rozkaz, aby wszystkie oddziały opuściły kraj i przeorganizowały się we Francji.
Do 6 października inwazja została zakończona. Tego właśnie dnia poddał się ostatni polski oddział, co dało koniec rozpoczętej ponad miesiąc wcześniej kampanii. Nikt na świecie nie widział wcześniej czegoś takiego. Okrucieństwo taktyki blitzkrieg i przytłaczająca przewaga strategiczna Niemców oraz Sowietów nad Polakami była dla wszystkich szokująca. Po przegranej, resztki polskiej armii rozpierzchły się na różne strony. Część znalazła się w Rumunii, inni na Węgrzech, a jeszcze inni uciekli do Łotwy. Większości z nich udało się jednak przedostać do Wielkiej Brytanii i Francji, skąd kontynuowali działania wojenne.
Inwazja na Polskę przyniosła wiele ofiar po obu stronach, jednak Polaków było wśród nich więcej. Podczas tej kampanii zginęło ok. 65 tys. polskich żołnierzy, natomiast 660 tys. trafiło do niewoli Niemców i Sowietów. Dla porównania, po stronie niemieckiej było zaledwie 17 tys. zabitych, a po radzieckiej – 1,5 tys. Bardzo dużo strat odnotowano również wśród cywilów. Wpływ na to miały liczne masakry, których dopuścili się najeźdźcy, szczególnie ci ze Związku Radzieckiego. Ofiarami inwazji padło ponad 200 tys. polskich cywilów.
Niemiecka kampania w Polsce była krótka, lecz niezwykle brutalna. Od niej zaczął się nowy globalny konflikt, który miał prześcignąć I wojnę światową pod każdym względem. Stanowił on również świetny „poligon doświadczalny” dla nowych zaawansowanych technologii wojennych Niemców. Doświadczenia uzyskane w walce z Polakami pozwoliły im na dostrzeżenie i rozwiązanie wszelkich defektów w zakresie sprawności czołgów, artylerii, zdolności walki z maszynami pancernymi, itd. Dla Polski był to jeden z najtrudniejszych rozdziałów w jej długiej historii, który przyniósł mieszkańcom cierpienie, znój oraz utratę domów. To jednak było za mało, by złamać ich ducha.
Walki na północy: niemiecka inwazja na Danię i Norwegię
Kolejnym celem Hitlera była Skandynawia. Ten region Europy Północnej był bardzo ważny pod względem strategicznym, zarówno dla Niemców, jak i dla Aliantów. Szczególnie Norwegia, pomimo jej neutralności. To właśnie w tym kraju znajdował się port w Narviku, stanowiący dla nazistów bramę, przez którą przedostawały się ogromne ilości rudy żelaza ze Szwecji do Niemiec. Surowiec ten był dla niemieckiego przemysłu szalenie ważny. Ponadto, w Norwegii ogólnie było mnóstwo portów. Czyniło to z tego kraju idealną bazę dla każdego, kto chciał zdobyć dominację na Atlantyku. Całej sytuacji smaczku dodawała brytyjsko-niemiecka rywalizacja morska. Warto w tym momencie wspomnieć, że jeszcze przed podjęciem przez Hitlera decyzji o inwazji na Skandynawię, Francuzi i Brytyjczycy otwarcie rozważali okupację Norwegii, co miało być odpowiedzią na zagrożenie ze strony Niemców. Ci byli jednak szybsi i 9 kwietnia 1940 r. wkroczyli do Danii, a stamtąd na terytoria norweskie. Była to kolejna błyskawiczna inwazja nazistów, znana pod kryptonimem Weserübung.
Na pierwszy ogień poszła Dania, która miała dla Hitlera podwójne znaczenie strategiczne. Po pierwsze, okupacja tego kraju miała usunąć potencjalne zagrożenie dla Niemiec z północy. Po drugie, miejsce to nadawało się idealnie na bazę do przyszłej inwazji na Norwegię. Położenie Danii było również idealne pod względem dostępu do kluczowych portów niemieckich nad Bałtykiem. Niemiecki ambasador w Danii spotkał się z tamtejszym ministrem spraw zagranicznych 9 kwietnia. Przekazał wiadomość, że Niemcy rozpoczynają okupację kraju, aby chronić