Dziewiątego września 2018 roku „Sunday New York Times Book Review” opublikował recenzję 21 lekcji na XXI wiek autorstwa Billa Gatesa pod wymownym tytułem Thinking Big4, kimże bowiem w swych historycznych badaniach jest Harari, jeśli nie niezwykle głębokim, kreatywnym myślicielem oraz autorem porywających syntez? Gates pisał:
Co zdaniem Harariego powinniśmy z tym wszystkim zrobić? (z tym wszystkim, czyli z ogromnymi wyzwaniami, przed którymi ludzkość obecnie stoi). W tekście znajdujemy trochę praktycznych wskazówek, w tym trzypunktową strategię zwalczania terroryzmu oraz kilka pomysłów na radzenie sobie z fake newsami. Jednak jego najważniejsza idea sprowadza się do tego: medytujcie. Oczywiście Harari nie sugeruje, że problemy świata znikną, jeśli dostateczna liczba osób zacznie siedzieć w pozycji lotosu i recytować „om”. Upiera się jednak przy tym, że życie w XXI wieku wymaga uważności – głębszego poznania własnej natury oraz zrozumienia, jak sami przyczyniamy się w swoim życiu do cierpienia. To łatwy cel kpin, ja jednak, mając za sobą kurs uważności i medytacji, uważam takie podejście za bardzo interesujące.
To dość niezwykłe stwierdzenie, zwłaszcza że jego autorem jest Bill Gates. Najwyraźniej wyrobił on sobie zdanie na temat potencjału uważności z wykorzystaniem osobistego doświadczenia.
* * *
Gdybym miał pokusić się o przedstawienie podstawowego przesłania tej książki, powiedziałbym, że zanim staniemy w obliczu opisywanych przez Harariego wyzwań związanych ze sztuczną inteligencją, inteligentnymi robotami i perspektywą pojawienia się człowieka „ulepszonego” cyfrowo, jeśli nie również biologicznie, zanim zrezygnujemy z człowieczeństwa, powinniśmy gruntownie zbadać, co znaczy w pełni być człowiekiem, człowiekiem bardziej świadomym, bardziej zadomowionym we własnym ciele. To jest prawdziwy zamysł leżący u podłoża mojej książki oraz wszystkich pozostałych tomów cyklu Coming to Our Senses. Dla Czytelnika oznacza to jednak potrzebę bardzo osobistego zaangażowania w postaci wzięcia odpowiedzialności nie tylko za siebie, lecz również za świat. Przed każdym z nas, właśnie tutaj, właśnie teraz, stoi zadanie w wymiarze zewnętrznym i wewnętrznym polegające na podjęciu regularnego ćwiczenia uważności jako praktyki medytacyjnej oraz jako sposobu na życie. Bez tego nie uda nam się zrozumieć wielowymiarowości naszej natury oraz całego bogactwa jej ukrytych możliwości. Nie będziemy też umieli tych możliwości wykorzystać.
Elementy uniwersalnej dharmy uważności – opartej na medytacji – do której się odwołuję, są obecne w każdej kulturze, dlatego uważność z natury sprzyja otwartości, przezwycięża bariery komunikacyjne oraz wzmacnia poczucie wspólnego celu. Nie ma czegoś takiego jak jedyny słuszny sposób jej uprawiania czy katechizm wierzeń, które należy przyjąć. Co więcej, ta coraz powszechniej znana tradycja mądrości nadal rozwija się poprzez naszą praktykę, dokonywane wybory oraz sposób, w jaki podchodzimy do życiowych wyzwań i możliwości. Odzwierciedla to, co zawsze było w nas najgłębsze i najlepsze, zarówno w naszej odmienności, jak i w tym, co nas łączy.
Jak zaprzyjaźnić się z własnym ciałem i umysłem: uniwersalna praktyka medytacyjna
Oczywiście mądrość, o której tu mowa, wymaga zakorzenienia w pewnym sposobie rozwoju, a więc trwałej, wzmacniającej oraz pogłębiającej praktyki. Uważność przestaje być uważnością, jeśli nie jest się częścią życia. To natomiast oznacza, że sami musimy ją ucieleśniać. Ci z nas, którzy wkroczyli na tę ścieżkę, robią to najlepiej, jak potrafią, ze świadomością, że nie jest to ideał, lecz ciągle rozwijający się sposób na życie.
Dlaczego?
Ponieważ uważność nie jest fajnym pomysłem, miłą filozofią, systemem przekonań czy katechizmem. To bardzo wymagająca, powszechnie dostępna praktyka medytacyjna – jest uniwersalna, bo to właśnie świadomość jako taką można uznać za ostateczną wspólną ścieżkę człowieczeństwa, łączącą wszystkie kultury. W wymiarze ostatecznym uważność jest sposobem istnienia – postawą wobec wszystkiego, czego doświadczamy. Z samej swojej natury wymaga ciągłego pielęgnowania, zwłaszcza jeśli zależy nam na pełni życia, pełni wolności we wspólnocie gotowej nas wspierać. Podobnie jak muzyk musi stroić, przestrajać i dostrajać swój instrument przed występem, a czasem nawet w trakcie, praktykę uważności można uznać za swego rodzaju strojenie instrumentu naszej uwagi oraz przyjmowanie pewnej postawy wobec doświadczenia – każdego doświadczenia. Nie ma znaczenia, jak wytrawnym jesteś muzykiem, i tak musisz regularnie stroić swój instrument. Im bardziej jesteś utalentowany, tym więcej musisz praktykować. Jedno prowadzi do drugiego.
Nawet najwybitniejsi muzycy wciąż ćwiczą. W rzeczywistości ćwiczą prawdopodobnie najwięcej. Jedyna różnica polega na tym, że w przypadku uważności nie ma rozróżnienia „próby” i „koncertu”. Dlaczego? Ponieważ ani próba, ani wykonanie dzieła nie istnieje. Istnieje tylko ten właśnie upływający moment. To wszystko. Nie ma czegoś takiego jak „poprawianie” naszej świadomości. Poprzez praktykę uważności uzyskujemy lepszy, głębszy dostęp do własnego wrodzonego potencjału świadomości, do zdolności, aby tak rzec, zadomowienia się w tym wymiarze istnienia jako naszym „trybie domyślnym”, a wtedy to z niego wyłania się wszelkie podejmowane przez nas działanie.
Jeden pokój, wiele drzwi: najważniejsza jest różnorodność i otwartość
Podobnie jak nieskończenie różnorodna jest muzyka, ów prawdziwy wszechświat żywej ekspresji i więzi, postać, pod którą światu objawi się praktyka uważności, musi być równie różnorodna jak jej odbiorcy.
Jednocześnie spytany, czy nie martwi mnie szum otaczający dziś uważność i udawanie jej „nauczycieli” przez ludzi, którzy nie mają odpowiedniego przygotowania w postaci solidnej praktyki i wiedzy, odpowiem: oczywiście, że mnie martwi. Czy tytuł tej książki może zwiększyć ten szum? Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Przez całe dziesięciolecia starałem się, aby uważność stała się częścią głównego nurtu kultury, pod warunkiem jednak, że pozostanie wierna swoim dharmicznym korzeniom, nie wynaturzy się – to właśnie ze względu na moje ugruntowane w doświadczeniu przekonanie (siłą rzeczy ograniczone, skoro jest to opinia jednostki) o jej uzdrawiającym, przekształcającym potencjale, uniwersalnej przydatności oraz wielokrotnie udokumentowanym wpływie na zdrowie i dobre samopoczucie na każdym ich możliwym poziomie. Naukowe badania uważności, choć wciąż w powijakach – co prawda sporo się zmieniło w ostatnich dwudziestu latach – potwierdzają sensowność stosowania uważności w medycynie i psychologii klinicznej, wykraczającego poza MBSR (redukcję stresu opartą na uważności) i MBCT (terapię poznawczą opartą na uważności). Paleta nowych zastosowań obejmuje na przykład wszystkie poziomy edukacji, wymiar sprawiedliwości, biznes, sport, samorządność, a nawet politykę.
Czy używając wyrażenia „uważność