– Dante chciałby z tobą porozmawiać – oznajmiłam, a następnie odwróciłam się do narzeczonego. – Do zobaczenia na przyjęciu świątecznym. – Rozważyłam muśnięcie jego policzka ustami, ale od razu porzuciłam ten pomysł. Zamiast tego przechyliłam głowę, uśmiechając się, i odeszłam.
Zza pleców dobiegł mnie stukot obcasów mamy, która wyrównała ze mną krok. Złączyła nasze ręce.
– Jak poszło? Dante nie wyglądał na zbyt zadowolonego. Zrobiłaś coś, co go uraziło?
Spojrzałam na nią znacząco.
– Oczywiście, że nie. Dante ma tylko jeden wyraz twarzy.
– Ćśśś. – Mama obejrzała się za siebie. – Co, jeśli cię usłyszy?
– Chybaby go to nie obeszło.
Mama przyjrzała mi się uważnie.
– Powinnaś się cieszyć, Valentino. Wygrałaś w loterii mężów i jestem pewna, że pod zimną powierzchownością skrywa się namiętny kochanek.
– Mamo, proszę. – Do tej pory przecierpiałam dwie rozmowy ze swoją matką na temat seksu. Po raz pierwszy próbowała powiedzieć mi o ptaszkach i pszczółkach, kiedy miałam piętnaście lat i byłam już w pełni świadoma, na czym polega seks. Nawet w katolickiej szkole dla dziewcząt taka informacja rozeszła się w którymś momencie. A po raz drugi na krótko przed moim ślubem z Antoniem. Chyba nie przeżyłabym trzeciej.
Ale chciałam, żeby miała rację. Przez brak zainteresowania kobietami, jakie wykazywał Antonio, nigdy nie miałam szansy cieszyć się namiętnym kochankiem ani, tak naprawdę, żadnym innym. Byłam bardziej niż gotowa pozbyć się w końcu swojego dziewictwa, nawet jeśli Dante miałby dowiedzieć się, że moje pierwsze małżeństwo było na pokaz. Nie zamierzałam teraz się tym martwić.
ROZDZIAŁ DRUGI
Dante przyjechał po mnie kwadrans przed osiemnastą, tak jak obiecał. Ani o minutę wcześniej, ani o minutę później. Nie spodziewałam się po nim niczego innego. Moi rodzice wyszli chwilę wcześniej. Jako przyszły szef oddziału, Dante nie mógł pojawić się na przyjęciu zbyt szybko.
Znowu miał na sobie garnitur, tym razem granatowy w jasnoniebieskie prążki, oraz krawat pod kolor. Kiedy go zobaczyłam, zamarłam na chwilę. Moja sukienka również była granatowa. Ludzie pomyślą, że zrobiliśmy to specjalnie, ale teraz było już za późno, aby coś na to poradzić. Przez trzy dni ściśle przestrzegałam diety oczyszczającej, żeby zmieścić się w tę obcisłą sukienkę bez pleców, więc nie zamierzałam wkładać czegoś innego. Sięgała łydek, lecz rozcięcie po udo pozwalało mi wchodzić po schodach bez większych problemów.
Dante spojrzał na mnie badawczym wzrokiem.
– Wyglądasz pięknie, Valentino. – Powiedział to z grzeczności. Kompletnie nic nie wskazywało na to, że naprawdę uważał mnie za atrakcyjną.
– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się, po czym podeszłam do niego. Dotknął dolnej części moich pleców, żeby poprowadzić mnie do swojego czarnego porsche zaparkowanego na krawężniku, i zesztywniał, kiedy jego dłoń zetknęła się z moją nagą skórą. Nie byłam co do tego pewna, ale chyba usłyszałam, jak robi szybki wydech. Poczułam dreszcz przyjemności przebiegający w dół kręgosłupa wywołany jego dotykiem oraz myślą, że mogłabym wzniecać w nim jakieś uczucia. Delikatnie położył dłoń na plecach i już więcej nie okazywał zaskoczenia moją częściową nagością, zamiast tego pokierował mnie w stronę drzwi pasażera, po czym je otworzył. Wsunęłam się do środka, niemal oszołomiona triumfem. Udało mi się wywołać reakcję u człowieka z lodu. Gdy już będziemy po ślubie, będę starała się robić to częściej.
***
Kiedy wjechaliśmy na posesję Scuderich, pozostali goście już byli na miejscu. Mogliśmy przyjść tu na piechotę, ale ulice pokryte były dziesięciocentymetrową warstwą śniegu. Nie byłoby to zbyt bezpieczne, a do tego włożyłam buty na wysokim obcasie. Dante nie zawracał sobie głowy pogawędkami podczas naszej podróży. Jego umysł zdawał się być gdzieś daleko. Położył dłoń na moich nagich plecach i tym razem nie zareagował w widoczny sposób.
Drzwi otworzyła nam Ludevica Scuderi. Jej mąż Rocco, obecny consigliere ojca Dantego, wyczekiwał za nią, trzymając dłonie na jej plecach. Oboje uśmiechnęli się promiennie, wprowadzając nas do przyjemnie ciepłego przedpokoju. Przestrzeń zdominowała prawie dwuipółmetrowa choinka ozdobiona czerwonymi oraz srebrnymi bombkami.
– Niezmiernie nam miło, że udało ci się przyjść – powiedziała Ludevica.
Rocco wymienił uścisk dłoni z Dantem.
– Muszę ci pogratulować wyśmienitego gustu. Twoja przyszła żona wygląda fenomenalnie, Dante.
Oczywiście usilnie starali się być uprzejmi. Chociaż mile widziane jest, żeby nowy capo przejął consigliere swojego poprzednika, to nie była to tradycja, więc po przejęciu obowiązków swojego ojca Dante mógł nominować nowego consigliere.
Narzeczony pochylił głowę i znowu położył dłoń na moich plecach.
– Właśnie taka jest – stwierdził prosto, a ja mogłam się tylko uśmiechnąć.
Ludevica ujęła moje dłonie.
– Ucieszyliśmy się na wieść, że Dante wybrał właśnie ciebie. Po wszystkim, przez co przeszłaś, los powinien ci to wynagrodzić.
Nie byłam pewna, co na to odpowiedzieć. Może mówiła szczerze. Ciężko było mi to ocenić. W końcu chcieli na początku wydać Giannę za Dantego.
– Dziękuję. To bardzo miłe z pani strony.
– Wejdźcie. Przyjęcie nie odbywa się w naszym przedpokoju – powiedział Rocco, gestem zapraszając nas do salonu. Dobiegały z niego śmiech i głosy.
– Aria jest bardzo podekscytowana, że cię znowu zobaczy – stwierdziła Ludevica, kiedy weszliśmy do pokoju dziennego. Nie miałam czasu wyrazić swojego zdziwienia obecnością Arii, ponieważ w chwili, gdy zauważył nas tłum, ludzie zebrali się wokół, żeby pogratulować nam zaręczyn, a także nadchodzącego ślubu. Ściskając dłonie, badawczo przyjrzałam się pokojowi. Aria stała po drugiej stronie obok ogromnej choinki i swojego równie ogromnego męża Luki, który zaborczo trzymał dłoń na jej talii. Nigdzie nie widziałam Gianny ani jej narzeczonego Matteo. Jeśli wierzyć plotkom mojej mamy, rodzina Scuderich bała się, że ich młodsza córka zrobi scenę.
Przestraszyłam się, kiedy Dante przesunął kciukiem po moich plecach. Spojrzałam szybko na niego, a następnie na parę znajdującą się przed nami. Kompletnie zignorowałam ludzi stojących przede mną, wpatrując się w Arię. Uśmiechnąwszy się najpromienniej, jak potrafiłam, przyciągnęłam do siebie Bibianę i ją przytuliłam.
– Jak się masz? – wyszeptałam. Uścisnęła mnie krótko, a następnie przywołała na twarz wymuszony uśmiech. To była jedyna odpowiedź, jaką mogłam od niej otrzymać w obecności innych osób.
Jej mąż Tommaso, starszy od niej o trzydzieści lat, łysy i z nadwagą, pocałował moją dłoń, co byłoby do przyjęcia, gdyby nie to, co zobaczyłam w jego oczach. Słowem najlepiej opisującym jego spojrzenie było „pożądliwy”. Spoczywające na moich plecach palce Dantego naprężyły się. Zaryzykowałam szybkie spojrzenie, ale wyraz jego twarzy był tą samą maską powściągliwości, jaką widziałam zazwyczaj. Wbił wzrok w Tommasa, a ten szybko odszedł z Bibianą.
Zatrzymał