Awers. Hanna Greń. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Hanna Greń
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Классические детективы
Год издания: 0
isbn: 9788366570122
Скачать книгу
b6c5f524-957a-5500-821a-6eb08ce94ed0.jpg" alt="ACover.jpg"/>

      Copyright © Adrian Bednarek, Ryszard Ćwirlej, Hanna Greń,

      Marta Guzowska, Izabela Janiszewska, Robert Małecki,

      Marta Matyszczak, Małgorzata Rogala, Magda Stachula,

      Bartosz Szczygielski, Mariusz Zielke,

      Przemysław Żarski, 2020

      Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2020

      Redaktor prowadzący: Adrian Tomczyk

      Marketing i promocja: Anna Rychlicka-Karbowska

      Redakcja: Mirosław Ruszkiewicz

      Korekta: Gabriela Niemiec, Mirosław Krzyszkowski

      Projekt okładki:

      Paweł Panczakiewicz / panczakiewicz art.design

      www.panczakiewicz.pl

      Projekt typograficzny: Mateusz Czekała

      Łamanie: MELES-DESIGN

      Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

      Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki

      eISBN 978-83-66570-12-2

      CZWARTA STRONA

      Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.

      ul. Fredry 8, 61-701 Poznań

      tel.: 61 853-99-10

      [email protected]

      www.czwartastrona.pl

      SPIS TREŚCI

      Adrian Bednarek

       NIEZNAJOMA

      Ryszard Ćwirlej

       NIEBIAŃSKI DOM

      Hanna Greń

       CZARNE NIEBO

      Marta Guzowska

       MARYJKA

      Izabela Janiszewska

       CAŁA PRAWDA O KŁAMSTWIE

      Robert Małecki

       CIERNIE

      Marta Matyszczak

       TELEFON Z ZAŚWIATÓW

      Małgorzata Rogala

       USŁUGA (NAJKRÓTSZE ŚLEDZTWO GÓRSKIEJ I TOMCZYKA)

      Magda Stachula

       PRAGA

      Bartosz Szczygielski

       PRZYSTAWKA

      Mariusz Zielke

       W KAMPINOSIE NIE MA ŻMIJ

      Przemysław Żarski

       DESPERACJA

      Adrian Bednarek

      NIEZNAJOMA

      – Może pojedziemy gdzieś, gdzie nikt nas nie będzie widział? – Pytanie zadane przez ciemnowłosą piękność wisiało nad nimi od chwili, w której przysiadła się do jego stolika.

      Czterdzieści minut wcześniej Damian skończył pracę. Osiem godzin obsługiwania klientów banku dało w kość. Jak zwykle w piątek nie spieszyło mu się do przepłaconego mieszkania z prestiżowym widokiem na Kaufland i McDonalda. Tam czekała żona, dwójka małych dzieci, a w pakiecie kolejna harówka. Kąpanie, czytanie bajek, usypianie i pewnie jakieś sprzątanie. Nie tak miało to wyglądać osiem lat po ślubie. Miał być awans, własny dom, służbowy samochód i święty spokój.

      Codzienność była męcząca, a gorący częstochowski wieczór zachęcał, żeby choć trochę pokręcić się po mieście. Postanowił, że zanim wsiądzie w autobus, który przetransportuje go wprost do weekendowej monotonii, zje chociaż dobrego hamburgera i poprawi go piwem. Z takim założeniem przekroczył próg Fabryki Częstochowa. Miał fart. Lokal pękał w szwach, ale kiedy wszedł, czteroosobowa rodzina właśnie zwalniała stolik.

      Ciemnowłosa piękność pojawiła się kilka minut po tym, jak złożył zamówienie. Była młodsza od niego. Dzięki dziewczęcym rysom twarzy i lekko zadartemu nosowi trudno było dokładnie określić jej wiek, ale na pewno nie przekroczyła trzydziestki. Niemal sklejone ze skórą dżinsy podkreślały szczupłe biodra, luźna koszula w kratkę rozpięta pod szyją maskowała piersi, niebezpiecznie pobudzając wyobraźnię. Idealnie proste włosy kończyły się pod łopatkami, grzywka opadała na czoło. Najbardziej urzekło go jej spojrzenie. Kiedy pytała, czy może się dosiąść, jasnozielone oczy, przypominające barwą młode liście, zaczęły go hipnotyzować. Nie potrafił odmówić, zgodził się odruchowo.

      Dziewczyna usiadła po drugiej stronie stolika. Powiedziała, że ma na imię Patrycja. Cały czas patrzyła mu prosto w oczy, zdawała się w ogóle nie mrugać. Najpierw oboje ponarzekali na to, jak ciężko znaleźć miejsce w tej knajpie, potem ona napomknęła, że jest projektantką wnętrz i właśnie wraca ze spotkania z wyjątkowo irytującym klientem, któremu nic nie pasuje. On opowiedział o banku i skali ludzkiej upierdliwości wykraczającej poza wszelkie standardy. Śmiała się do rozpuku, słuchając jego drwin na temat kolejnych oszołomów z wygórowanym mniemaniem o sobie.

      Damian szybko przestał myśleć o żonie, dzieciach i codzienności. Przecież nie robił nic złego. To miała być odskocznia, wspólny posiłek, krótka rozmowa podbudowująca ego trzydziestopięciolatka. Nic więcej. Nakręci się, złapie pozytywne wibracje, a gdy Karolina i dzieci będą spać, ulży sobie pod prysznicem. Ciemnowłosa piękność pozostanie miłym wspomnieniem, skonsumuje ją w wyobraźni. Tak to miało wyglądać – do chwili, w której złożyła swoją propozycję.

      – Twój mąż nie będzie miał nic przeciwko? – spytał zamiast odmówić.

      Od lat nie siedział sam na sam z piękną nieznajomą. Zdążył zapomnieć, jakie emocje wywołuje takie zbliżenie. Kiedyś był niezłym graczem, tylko młodość zmieniła go przedwcześnie. Trawiło go poczucie winy, zamknął się w sobie i dobrowolnie stronił od kontaktów z dziewczynami. Później, gdy już się otrząsnął, poznał Karolinę i zaangażował się w związek, który przypominał mu, jak spokojne i niegroźne potrafi być życie.

      Ale ta ciemnowłosa piękność złożyła mu konkretną propozycję. I to taką, jakie zdarzają się zwykle w fantazjach i z rzeczywistością mają niewiele wspólnego. Damian musiał poluzować krawat, na koszuli pojawiły się pierwsze krople potu.

      – Ups, masz rację. – Dziewczyna pogłaskała złotą obrączkę na palcu. – Nie powinnam… – Przygryzła wargę i polizała ją, jakby chciała ukoić ból zadany przez zęby. – To idiotyczne. Nie wiem, co mnie napadło. – Odwróciła się w