Wizyta w archiwum to jedno, ale wyjazdy do Polski? Szukanie tam na miejscu domów, macew, pamiątek? Tego Izraela nie potrafi zrozumieć.
– Co w tym dziwnego? Spora część z nas ma korzenie w Polsce. To tam rozwijała się nasza kultura, nasza religia. Nie możemy się od tego odcinać – mówi Nili Ben Ari, sąsiadka Izraeli.
Jest religijną żydówką, emerytowaną wykładowczynią poezji sefardyjskiej w Safedzie. Pisze doktorat z Talmudu, prowadzi zajęcia dla młodzieży w lokalnych szkołach.
Ma siedemdziesiąt cztery lata. Jej rodzice pochodzili z Galicji, spora część rodziny – tej, która uważała, że Polska jest dla nich najlepszym miejscem do życia i że należy tam zostać – zginęła w Holokauście. Nili urodziła się w 1943 roku w Tel Awiwie. Należała do Bnej Akiwa, organizacji młodzieży religijnej. W wieku dwudziestu lat wyszła za mąż za nowojorczyka, przeprowadzili się do kibucu. Dziś ma siedmioro dzieci, dwadzieścioro dwoje wnucząt, czworo prawnucząt. Może dlatego, choć z młodzieżą omawia temat Zagłady, wierzy w siłę życia i pamięci.
Regularnie wyjeżdża z uczniami na wycieczki do Polski, zachęca, by szukali informacji o swoich rodzinach. Marszrutę dopasowuje do młodych, wyszukuje na mapie miejscowości, w których przed wojną mieszkali ich dziadkowie i pradziadkowie. Na koniec zabiera Izraelczyków na spotkania z polską młodzieżą. Zorganizowała ich już dziesiątki, bo wierzy, że osobisty kontakt i rozmowa prowadzą do najlepszych konkluzji, lepszych niż jakakolwiek pogadanka z nauczycielem. Choć program jej wycieczek różni się od delegacji, na jakie każdego roku wysyłają uczniów izraelskie licea, otrzymał rekomendację ministerstwa edukacji.
– Rozumiem, jaką wagę ma w życiu kontakt między dziećmi a ich dziadkami, rodzicami, miejscami, z których pochodzą rodziny. Gdy jedziemy do Polski, przygotowujemy się gruntownie: chodzimy do archiwów, gromadzimy zdjęcia, odsłuchujemy nagrania z rozmów z seniorami. Podczas ostatniej wycieczki odwiedziliśmy Będzin, z którego pochodzi jedna z uczennic, potem Wieliczkę, z której pochodzi dziadek ucznia. Nie masz pojęcia, jak to jest ważne dla tych dzieci, że na cmentarzach w Polsce odnajdują macewy z nazwiskami swoich pradziadków i członków dalszych rodzin.
Być może Izraelę i Nili dzieli sporo w kwestii podejścia do edukacji, lecz o jednym myślą zgodnie: Będzin i Tirat Cwi połączyły przez lata nierozerwalne więzy. Owszem, nie widać ich na pierwszy rzut oka – ani w bryle synagogi, ani w stołówkowym menu, ani też w brzmieniu języka – lecz jakoś tutaj, w gorącej dolinie Bet Szean, nikt nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.
Jeszcze dwa dni temu myślała, że nic z tego nie będzie. Że będzie posłusznie czekać na certyfikat w Brukseli, a czas, który oddziela ją od wyjazdu, trochę ją uspokoi. A teraz stoi tu, w porcie w Tulonie, pod Matroą, pierwszym powojennym statkiem wypływającym legalnie do Erec Israel. W końcu spełnia się jej największe marzenie, a ona wciąż myśli: „Wejdę, nie wejdę? Płynąć czy czekać?”.
Skubie rogi wojskowego munduru, czuje wyrzuty sumienia.
Jeszcze dwa dni temu zalewała się łzami.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.